Parę miesięcy temu wystawiłem ogłoszenie dotyczące sprzedaży mojego bmw. Dałem cenę adekwatną do stanu (wszystkie niemalże, nie licząc ostatnich drobiazgów za max 600zł W SUMIE, usterki zostały usunięte przed zapodaniem ogłoszenia - hamulce nowe, zawieszenie z przebiegiem paru tysięcy km, łożyska wymienione z hamulcami). Miałem JEDEN telefon.Pierwsze, o co zapytał PAN: 'panie, ile naprawdę pan chcesz za ten samochód? -cena jest taka, w jakim stanie znajduje się samochód -kiedy będzie można obejrzeć? -jak odbiorę samochód z wymiany hamulców'. Nie wiem dlaczego, ale gdy ktoś z miejsca się targuje (przez telefon, naturalnie, nie ogladając wcześniej samochodu), w moim przekonaniu jest kiepskim klientem. Nie oddzwoniłem do tego jegomościa. Bmw zostaje u mnie chyba do końca, jako komfortowy i oszczędny dupowóz.
Ludzie by chcieli samochody dziesięcioletnie w idealnym salonowym stanie, bez rysek, obić i wgniotek parkingowych... Zastanawiam się, co będzie gdy mój tata będzie chciał sprzedać skodę - rocznik 2005, przebieg 50000km - na pewno kręcony.![]()