Strona 8 z 22 PierwszyPierwszy 123456789101112131415161718 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 71 do 80 z 213

Temat: Chcę kupic 159 ale jestem załamany kosztem eksploatacji tego auta.Drogie czy nie?

  1. #71
    Moderator Quadrifoglio Verde Avatar magil
    Dołączył
    07 2012
    Mieszka w
    LHR
    Auto
    Nuova Bravo, 159
    Postów
    13,787

    Domyślnie

    W Cromie 2.2 jest z Opla - ma niecałe 150 KM, bez zmiennych faz rozrządu.
    159 1.9 JTDm 16V '06 => 2.2 JTS '07 => 1750 TBi '09 => 3.2 JTS Q4 '06 => 159 2.2 JTS '08, Nuova Bravo 1.4 T-Jet '10

  2. #72
    Użytkownik Romeo
    Dołączył
    04 2017
    Auto
    Alfa romeo
    Postów
    840

    Domyślnie

    Tak czytam ten temat i chyba wiem gdzie jest problem.

    Mam znajomego. Takiego już w słusznym wieku, ale ogarniętego i sprawnego. Jeździ kupionym w 1995 roku pojazdem produkcji francuskiej. Jest jego pierwszym i jedynym właścicielem. Przez 22 lata natłukł nim ponad pół miliona kilometrów. Model ten był uważany za jeden z trwalszych i tak jest w rzeczywistości. Niewysilone 1.8 o mocy 101 KM nie sprawia mu większych problemów. Auto, jak to polskie, salonowe z połowy lat 90 ubiegłego wieku jest w bieda wersji. Korbki, brak klimy - jedyna elektronika to radio.
    Od roku, użytkuje równolegle kilkuletni produkt marki koreańskiej, tylko tym razem w dieslu. Robi duże przebiegi, to diesel mu się kalkuluje. I ciągle narzeka... Bo albo nie ma mocy, albo "check engin", albo tryb awaryjny. To problemy z EGR, to z przepływomierzem. To filtr DPF zapchany. Co chwila coś. A to telefon nie chce się łączyć z fabrycznym bluetooth, a to czujnik deszczu nie pracuje jak powinien, tu znowu klima chłodzi zbyt słabo i znów gdzieś czynnik uciekł.

    Wspomina jak to się kiedyś jeździło bezawaryjnie i bezkosztowo. No i przede wszystkim nigdy więcej diesla! To szatańska maszyna. Te depeefy, dwumasy, egieery, turbiny... ciągły z tym problem. Kolejny samochód to bezapelacyjnie benzyna.

    Niestety kolega nie zdaje sobie sprawy, że obecnie coraz trudniej o wolnossącą benzynę - która i tak już EGR będzie miała. Dwumasa jest stosowana coraz częściej, a niedługo każdy fabryczny benzyniak będzie musiał mieć filtr DPF.

    Oczywiście. Naprawa resorów w Polonezie była tańsza niż skomplikowanego zawieszenia Alfy 159. Ale... albo, albo. Albo kupujesz sobie poloneza, którego naprawisz za pomocą kombinerek i drutu oraz części kupionych za grosze ze szrotu, albo pakujesz się w auto segmentu premium - które nie dość, że ma wszystkie ekologiczne rozwiązania narzucające przez rynek europejski, to jeszcze kupę wyposażenia które może się zepsuć. Ludzie sami nie wiedzą co chcą... Silnik ma być ekonomiczny i mocny. 200 kucy to co najmniej. Skrzynia biegów precyzyjna, co najmniej sześciobiegowa. Zawieszenie powinno idealnie wybierać i oferować przyjemność z prowadzenia. Podobnie układ kierowniczy. Całość ma ładnie wyglądać i ociekać technologią. I żeby to wszystko było w cenie i kosztach utrzymania fiata 126p.
    Szok kosztowy wynika z tego, że znaczna część osób przesiada się z kilkunastoletnich samochodów do kilkuletnich. Lepiej wyposażonych, szybszych, nowocześniejszych. A utrzymanie tego generuje koszty.
    Kisnę jak ktoś porównuje koszty eksploatacji 20 letniej Alfy 156 do 6 letniej 159. Po prostu im dłużej samochód jest na rynku, tym tańsze jego naprawy. Widać to też po samej 159. Dawniej jedyną opcją wymiany wahacza był zakup w firmie TRW - bo zamienniki były beznadziejnej jakości. Z czasem pojawiła się sensowna konkurencja i ceny poszły w dół. Obecnie coraz więcej firm oferuje regenerację, która jest względnie tania. To samo jest z innymi markami. Łatwiej utrzymać BMW E36 niż BMW F30.

    Inna sprawa jest taka, że tak jak pisałem wcześniej, największy problem to psychika użytkownika. Użytkownicy lekką ręką będą w stanie wydać 20 000 zł na pierdoły jak maga duże felgi, opony do tego, wydechy z kwasówki, obniżanie zawieszenia, dudniące audio i zabiegi upodabniające swój samochód to wersji RS, M-power, AMG lub Ti - ale będą płakać jak bobry gdy w końcu skończy im się dwumasa i raz na te 200000 km będą musieli ją wymienić za 2,5 - 3,0 tys. Bo przecież 3 tysiące to jakieś 20% ceny alfy kupionej okazyjnie za 15 000 zł. A wielka księga miasta mówi, że w samochód nie "inwestuje" (uwaga: inwestuje!!!) się więcej niż 10% jego wartości, bo to się "nie opłaca" (uwaga: nie opłaca!!!).
    No i na koniec. Śmieszne jest, że w Polsce nie można kupić samochodu dlatego bo jest fajny, ładny czy daje przyjemność z jazdy. W Polsce wszystko się musi "zwracać" jak mielone po wódce na weselu. Zakup większych felg to, a jakże, INWESTYCJA! Nie konsumpcja... inwestycja! Panowie to żadna inwestycja. To jest zwykła konsumpcja. Zamiana biletów narodowego banku polskiego na coś co chce się mieć - nawet z powodów zupełnie nieracjonalnych. To się nie musi ani opłacać, ani zwracać.
    Tu znowu przypomniał mi się inny kolega, który kupił kiedyś w lumpeksie marynarkę za 7 zł. Miała za długie rękawy, ale on tak chodził. Mówię mu, żeby skrócił. Krawcowa bierze 15 zł. A ten, że nie będzie INWESTOWAŁ w marynarkę za 7 zł, 15 zł - bo mu się to nie OPŁACA. Zmieniając rozumowanie mógłby dojść do wniosku, że za 15+7 = 22 zł ma dobrze wyglądającą markową marynarkę, dopasowaną do własnych gabarytów. Ale on woli wyglądać jak sto nieszczęść, bo w jego biznesowym rozumowaniu ta inwestycja nie ma sensu...

  3. #73
    Użytkownik Maniak resoraków Avatar khazar
    Dołączył
    10 2015
    Mieszka w
    Gdańsk
    Auto
    159 SW 1.9 JTDm 8V
    Postów
    691

    Domyślnie

    Również śmieszy mnie podejście, gdzie auto to inwestycja a nie wydatek i fanaberia właściciela. Z drugiej strony to ten samochód w końcu należy kupić i jeździć a nie czytać tylko na forum, że zepsuje się to czy to, bo zwariować idzie od tego. Sam jeżdżę już ok. 50 000 km na kole zamachowem, które delikatnie stuka jak zgaszę samochód bez sprzęgła, wiem że będę musiał je wymienić... ale ono dalej działa! Więc nie jest tak źle z jego trwałością. Obecnie samochód ma przebieg 245 000 km i nadal prawdopodobnie pierwszy zestaw sprzęgła i dwumasy. Na dystansie 60 000 km wymieniłem świece żarowe, filtry, oleje (również w skrzyni biegów), tarcze hamulcowe, klocki, opony i w sumie jakieś pierdoły jak termostat, mechanizm opuszczania szyby, zregenerowałem wahacz... i więcej nie pamiętam. Czyli koszt wymiany części które się popsuły poniżej 1000 zł. Aby było śmieszniej, jeździłem wcześniej Laguną 2 w dieslu i tam sporo musiałem naprawiać, a po przesiadce na Alfę mogę podłubać sobie przy samochodzie, zmienić felgi, opony, wstawić car audio lepsze.

    Myślę po prostu, że gdy kupisz zadbany egzemplarz (a o taki jest niestety trudno), to czy to JTDm czy JTS, to eksploatacja będzie w rozsądnych kosztach. Natomiast jeżeli kupisz samochód od młodego właściciela (pomimo, że sam jestem młody :-) ), który skusił się na niezły wygląd i niską cenę zakupu w porównaniu do konkurencji i wydał całą kasę na zakup... No to niestety, ale prawdopodobnie będzie to egzemplarz zaniedbany, bo właściciela przerosły koszty wymian, a zaniedbania rodzą następne awarie itp. Wtedy w taki samochód trzeba włożyć odpowiednio więcej. Ale to nie wina samochodu, że był źle serwisowany. Jeszcze bardziej to widać przy zakupie 156, ceny jeszcze niższe i mimo tańszych napraw, większość właścicieli teego nie robi bo właśnie nie wkłada pieniędzy w tani samochód. Dlatego ak trudno je kupić w dobrym stanie.

  4. #74
    Użytkownik Świeżak
    Dołączył
    04 2015
    Auto
    Chrysler Voyager,Alfa Romeo 147
    Postów
    103

    Domyślnie

    Cytat Napisał dpar Zobacz post
    Tak czytam ten temat i chyba wiem gdzie jest problem.

    Mam znajomego. Takiego już w słusznym wieku, ale ogarniętego i sprawnego. Jeździ kupionym w 1995 roku pojazdem produkcji francuskiej. Jest jego pierwszym i jedynym właścicielem. Przez 22 lata natłukł nim ponad pół miliona kilometrów. Model ten był uważany za jeden z trwalszych i tak jest w rzeczywistości. Niewysilone 1.8 o mocy 101 KM nie sprawia mu większych problemów. Auto, jak to polskie, salonowe z połowy lat 90 ubiegłego wieku jest w bieda wersji. Korbki, brak klimy - jedyna elektronika to radio.
    Od roku, użytkuje równolegle kilkuletni produkt marki koreańskiej, tylko tym razem w dieslu. Robi duże przebiegi, to diesel mu się kalkuluje. I ciągle narzeka... Bo albo nie ma mocy, albo "check engin", albo tryb awaryjny. To problemy z EGR, to z przepływomierzem. To filtr DPF zapchany. Co chwila coś. A to telefon nie chce się łączyć z fabrycznym bluetooth, a to czujnik deszczu nie pracuje jak powinien, tu znowu klima chłodzi zbyt słabo i znów gdzieś czynnik uciekł.

    Wspomina jak to się kiedyś jeździło bezawaryjnie i bezkosztowo. No i przede wszystkim nigdy więcej diesla! To szatańska maszyna. Te depeefy, dwumasy, egieery, turbiny... ciągły z tym problem. Kolejny samochód to bezapelacyjnie benzyna.

    Niestety kolega nie zdaje sobie sprawy, że obecnie coraz trudniej o wolnossącą benzynę - która i tak już EGR będzie miała. Dwumasa jest stosowana coraz częściej, a niedługo każdy fabryczny benzyniak będzie musiał mieć filtr DPF.

    Oczywiście. Naprawa resorów w Polonezie była tańsza niż skomplikowanego zawieszenia Alfy 159. Ale... albo, albo. Albo kupujesz sobie poloneza, którego naprawisz za pomocą kombinerek i drutu oraz części kupionych za grosze ze szrotu, albo pakujesz się w auto segmentu premium - które nie dość, że ma wszystkie ekologiczne rozwiązania narzucające przez rynek europejski, to jeszcze kupę wyposażenia które może się zepsuć. Ludzie sami nie wiedzą co chcą... Silnik ma być ekonomiczny i mocny. 200 kucy to co najmniej. Skrzynia biegów precyzyjna, co najmniej sześciobiegowa. Zawieszenie powinno idealnie wybierać i oferować przyjemność z prowadzenia. Podobnie układ kierowniczy. Całość ma ładnie wyglądać i ociekać technologią. I żeby to wszystko było w cenie i kosztach utrzymania fiata 126p.
    Szok kosztowy wynika z tego, że znaczna część osób przesiada się z kilkunastoletnich samochodów do kilkuletnich. Lepiej wyposażonych, szybszych, nowocześniejszych. A utrzymanie tego generuje koszty.
    Kisnę jak ktoś porównuje koszty eksploatacji 20 letniej Alfy 156 do 6 letniej 159. Po prostu im dłużej samochód jest na rynku, tym tańsze jego naprawy. Widać to też po samej 159. Dawniej jedyną opcją wymiany wahacza był zakup w firmie TRW - bo zamienniki były beznadziejnej jakości. Z czasem pojawiła się sensowna konkurencja i ceny poszły w dół. Obecnie coraz więcej firm oferuje regenerację, która jest względnie tania. To samo jest z innymi markami. Łatwiej utrzymać BMW E36 niż BMW F30.

    Inna sprawa jest taka, że tak jak pisałem wcześniej, największy problem to psychika użytkownika. Użytkownicy lekką ręką będą w stanie wydać 20 000 zł na pierdoły jak maga duże felgi, opony do tego, wydechy z kwasówki, obniżanie zawieszenia, dudniące audio i zabiegi upodabniające swój samochód to wersji RS, M-power, AMG lub Ti - ale będą płakać jak bobry gdy w końcu skończy im się dwumasa i raz na te 200000 km będą musieli ją wymienić za 2,5 - 3,0 tys. Bo przecież 3 tysiące to jakieś 20% ceny alfy kupionej okazyjnie za 15 000 zł. A wielka księga miasta mówi, że w samochód nie "inwestuje" (uwaga: inwestuje!!!) się więcej niż 10% jego wartości, bo to się "nie opłaca" (uwaga: nie opłaca!!!).
    No i na koniec. Śmieszne jest, że w Polsce nie można kupić samochodu dlatego bo jest fajny, ładny czy daje przyjemność z jazdy. W Polsce wszystko się musi "zwracać" jak mielone po wódce na weselu. Zakup większych felg to, a jakże, INWESTYCJA! Nie konsumpcja... inwestycja! Panowie to żadna inwestycja. To jest zwykła konsumpcja. Zamiana biletów narodowego banku polskiego na coś co chce się mieć - nawet z powodów zupełnie nieracjonalnych. To się nie musi ani opłacać, ani zwracać.
    Tu znowu przypomniał mi się inny kolega, który kupił kiedyś w lumpeksie marynarkę za 7 zł. Miała za długie rękawy, ale on tak chodził. Mówię mu, żeby skrócił. Krawcowa bierze 15 zł. A ten, że nie będzie INWESTOWAŁ w marynarkę za 7 zł, 15 zł - bo mu się to nie OPŁACA. Zmieniając rozumowanie mógłby dojść do wniosku, że za 15+7 = 22 zł ma dobrze wyglądającą markową marynarkę, dopasowaną do własnych gabarytów. Ale on woli wyglądać jak sto nieszczęść, bo w jego biznesowym rozumowaniu ta inwestycja nie ma sensu...
    Masz duzo racji ale wez pod uwage ze sa auta ktore czesciej sie psuja i sprawiaja klopoty a takie ktore rzadziej,Chociaz jest ich juz malo ale są. Tu tkwi problem obecnej motoryzacji. Prawda jest taka ze kazdy ma czesc racji a sztuka jest kupic dobry zadbany egzemplarz.Jak dbasz tak masz.. chociaz sa tez wyjatki...

  5. #75
    Użytkownik Maniak resoraków Avatar juventino87
    Dołączył
    12 2016
    Auto
    AR 159 1.9 JTDm 8V 2010r
    Postów
    50

    Domyślnie

    Z innej mańki. Moja AR166 2.4JTD 140km 2001r vs szwagra golf IV 1.9 90km 2000r. Oba auta mamy prawie tyle samo czasu (3 lata), mają podobne przebiegi. Ostatnio przy piwku tak rozmawialiśmy sobie o samochodach, bo szwagier widzi, że moja alfa ostatnio coś często na lewarku. Mówię, że robiłem to, to i tamto, poprawiłem siamto itd. Ogólnie trochę wydałem, żeby alfa się trzymała jeszcze długo. Szwagier się chwali, że w tym samym czasie jego golf nic, nic mu się nie dzieje, zawieszenie pancerne, ogólnie wymienia tylko olej i nic więcej się nie dotyka. Fajnie, myślę... Po paru dniach jechałem jego golfem - na tablicy choinka, w ciul kontrolek się świeci, kierownica się telepie, sprzęgło hałasuje, prawe przednie koło jedzie innym torem niż lewe, kopci na biało, stuki, piski, skrzypienie, klima nie działa, centralny i Bóg wie, co jeszcze. Ogólnie syf i malaria. Wczoraj był na przeglądzie, cała zawiecha do wymiany, maglownica wywalona, dwumasa do roboty, diagnosta zapisał mu cała kartkę a5 co ma naprawić. Oczywiście przegląd kosztował szwagra 50zł "więcej". Już chce zmieniać auto, widząc, jaki wydatek go czeka.

    Do czego zmierzam. Możesz nie robić w samochodzie kompletnie nic i się potem chwalić, jakie to twoje auto jest bezawaryjne i bezkosztowe. Że lejesz i jedziesz. Tylko to dopóki się nie rozleci... A potem idzie fama, że alfa awaryjna, a golf nie do zajechania. Wierzcie mi, że szwagier wyda teraz na golfa więcej, niż ja przez 3 lata, i to praktycznie jednorazowo. Każde auto im starsze, tym więcej będzie miało niedomagań. I to normalne, że czasem trzeba coś w nie włożyć.

    I teraz hipotetyczna sytuacja: wystawiamy na sprzedaż obok siebie moją alfę i golfa szwagra, w podobnej cenie. Co wybierze większość kupujących? Golfa IV (zarżniętego) czy alfę 166 (doinwestowaną)? Stawiam 80% do 20% dla golfa. Bo alfa "awaryjna".

  6. #76
    Użytkownik Romeo
    Dołączył
    04 2017
    Auto
    Alfa romeo
    Postów
    840

    Domyślnie

    Z Alfą to jest jeszcze taka śmieszna sytuacja, którą najłatwiej przedstawić w poniższym przykładzie dyskusji:

    - sorki za spóźnienie, ale mi się żarówka spaliła i musiałem na Orlenie kupić nową i wymienić.
    - a ty ciągle ładujesz w tą Alfę??? Ile ty jeszcze w nią pieniędzy włożysz! Mówiłem - nie kupuj tego włoskiego szrota. Tylko Niemiec. Trza było Kadetta kupić z 89 roku takiego jak mój i żadnych problemów byś nie miał. Jeździ? Jeździ. A te wszystkie klimy, wspomagania czy inne to są żadnemu hetero-kierowcy niepotrzebne. Jak ktoś nie umie sobie korbką szyby otworzyć to niech odda prawo jazdy.

  7. #77
    Użytkownik Maniak resoraków Avatar khazar
    Dołączył
    10 2015
    Mieszka w
    Gdańsk
    Auto
    159 SW 1.9 JTDm 8V
    Postów
    691

    Domyślnie

    Cytat Napisał wicher123 Zobacz post
    Jak dbasz tak masz..
    Ten tekst pasuje bardziej przy zakupie nowego samochodu z salonu a nie używanego 10-latka... To, że ja zmieniam olej co 10 000 km na dobry olej, to nie znaczy, że poprzedni właściciele robili to samo. Byłbym naiwny gdybym w to wierzył.

  8. #78
    Użytkownik Znawca Avatar Zenonzlasu
    Dołączył
    02 2015
    Mieszka w
    Rzeszów
    Auto
    Były: AR 156 JTD, AR 156 1.8 TS 144 KM | Zostało Reno, PT Cruiser i Lancia Thesis .
    Postów
    1,020

    Domyślnie

    Cytat Napisał khazar Zobacz post
    Jeszcze bardziej to widać przy zakupie 156, ceny jeszcze niższe i mimo tańszych napraw, większość właścicieli tego nie robi bo właśnie nie wkłada pieniędzy w tani samochód. Dlatego tak trudno je kupić w dobrym stanie.
    Ależ oni wkładają, tylko nie tam, gdzie trzeba. 156 są w cenie roweru więc młodzież kupuje, ale pierwsze i często jedyne wydatki to felga, eibach -30, ciemne lampy, polerka i koniczynki. Ale gdy trzeba wymienić coś za pare stówek, to już szkoda.
    Mi się osobiście podoba dokładanie do takiego steranego już egzemplarza, bo widać od razu - było zepsute, a jest nowe/zregenerowane i fajnie potem działa, a [notranslate]Alfa[/notranslate] potrafi się za to odwdzięczyć*. Ale jeżdżę na poobdzieranych felgach .

    *Nie dotyczy Alf Andrzeja .

    EDIT: Nie cierpię tego ,,jak dbasz tak masz". To się sprawdza tylko, gdy masz auto od nowości. A często-gęsto taki tekst wstawiają goście, którzy nic przy aucie nie robią, bo jak działa, to po co. Tylko potem kolejny właściciel ma wydatki .
    Ostatnio edytowane przez Zenonzlasu ; 19-08-2017 o 12:15

  9. #79
    Użytkownik Świeżak Avatar Stefan9952
    Dołączył
    02 2015
    Mieszka w
    Kraków
    Auto
    ALFA 159 2.4
    Postów
    103

    Domyślnie

    Cytat Napisał dpar Zobacz post
    Tak czytam ten temat i chyba wiem gdzie jest problem.

    Mam znajomego. Takiego już w słusznym wieku, ale ogarniętego i sprawnego. Jeździ kupionym w 1995 roku pojazdem produkcji francuskiej. Jest jego pierwszym i jedynym właścicielem. Przez 22 lata natłukł nim ponad pół miliona kilometrów. Model ten był uważany za jeden z trwalszych i tak jest w rzeczywistości. Niewysilone 1.8 o mocy 101 KM nie sprawia mu większych problemów. Auto, jak to polskie, salonowe z połowy lat 90 ubiegłego wieku jest w bieda wersji. Korbki, brak klimy - jedyna elektronika to radio.
    Od roku, użytkuje równolegle kilkuletni produkt marki koreańskiej, tylko tym razem w dieslu. Robi duże przebiegi, to diesel mu się kalkuluje. I ciągle narzeka... Bo albo nie ma mocy, albo "check engin", albo tryb awaryjny. To problemy z EGR, to z przepływomierzem. To filtr DPF zapchany. Co chwila coś. A to telefon nie chce się łączyć z fabrycznym bluetooth, a to czujnik deszczu nie pracuje jak powinien, tu znowu klima chłodzi zbyt słabo i znów gdzieś czynnik uciekł.

    Wspomina jak to się kiedyś jeździło bezawaryjnie i bezkosztowo. No i przede wszystkim nigdy więcej diesla! To szatańska maszyna. Te depeefy, dwumasy, egieery, turbiny... ciągły z tym problem. Kolejny samochód to bezapelacyjnie benzyna.

    Niestety kolega nie zdaje sobie sprawy, że obecnie coraz trudniej o wolnossącą benzynę - która i tak już EGR będzie miała. Dwumasa jest stosowana coraz częściej, a niedługo każdy fabryczny benzyniak będzie musiał mieć filtr DPF.

    Oczywiście. Naprawa resorów w Polonezie była tańsza niż skomplikowanego zawieszenia Alfy 159. Ale... albo, albo. Albo kupujesz sobie poloneza, którego naprawisz za pomocą kombinerek i drutu oraz części kupionych za grosze ze szrotu, albo pakujesz się w auto segmentu premium - które nie dość, że ma wszystkie ekologiczne rozwiązania narzucające przez rynek europejski, to jeszcze kupę wyposażenia które może się zepsuć. Ludzie sami nie wiedzą co chcą... Silnik ma być ekonomiczny i mocny. 200 kucy to co najmniej. Skrzynia biegów precyzyjna, co najmniej sześciobiegowa. Zawieszenie powinno idealnie wybierać i oferować przyjemność z prowadzenia. Podobnie układ kierowniczy. Całość ma ładnie wyglądać i ociekać technologią. I żeby to wszystko było w cenie i kosztach utrzymania fiata 126p.
    Szok kosztowy wynika z tego, że znaczna część osób przesiada się z kilkunastoletnich samochodów do kilkuletnich. Lepiej wyposażonych, szybszych, nowocześniejszych. A utrzymanie tego generuje koszty.
    Kisnę jak ktoś porównuje koszty eksploatacji 20 letniej Alfy 156 do 6 letniej 159. Po prostu im dłużej samochód jest na rynku, tym tańsze jego naprawy. Widać to też po samej 159. Dawniej jedyną opcją wymiany wahacza był zakup w firmie TRW - bo zamienniki były beznadziejnej jakości. Z czasem pojawiła się sensowna konkurencja i ceny poszły w dół. Obecnie coraz więcej firm oferuje regenerację, która jest względnie tania. To samo jest z innymi markami. Łatwiej utrzymać BMW E36 niż BMW F30.

    Inna sprawa jest taka, że tak jak pisałem wcześniej, największy problem to psychika użytkownika. Użytkownicy lekką ręką będą w stanie wydać 20 000 zł na pierdoły jak maga duże felgi, opony do tego, wydechy z kwasówki, obniżanie zawieszenia, dudniące audio i zabiegi upodabniające swój samochód to wersji RS, M-power, AMG lub Ti - ale będą płakać jak bobry gdy w końcu skończy im się dwumasa i raz na te 200000 km będą musieli ją wymienić za 2,5 - 3,0 tys. Bo przecież 3 tysiące to jakieś 20% ceny alfy kupionej okazyjnie za 15 000 zł. A wielka księga miasta mówi, że w samochód nie "inwestuje" (uwaga: inwestuje!!!) się więcej niż 10% jego wartości, bo to się "nie opłaca" (uwaga: nie opłaca!!!).
    No i na koniec. Śmieszne jest, że w Polsce nie można kupić samochodu dlatego bo jest fajny, ładny czy daje przyjemność z jazdy. W Polsce wszystko się musi "zwracać" jak mielone po wódce na weselu. Zakup większych felg to, a jakże, INWESTYCJA! Nie konsumpcja... inwestycja! Panowie to żadna inwestycja. To jest zwykła konsumpcja. Zamiana biletów narodowego banku polskiego na coś co chce się mieć - nawet z powodów zupełnie nieracjonalnych. To się nie musi ani opłacać, ani zwracać.
    Tu znowu przypomniał mi się inny kolega, który kupił kiedyś w lumpeksie marynarkę za 7 zł. Miała za długie rękawy, ale on tak chodził. Mówię mu, żeby skrócił. Krawcowa bierze 15 zł. A ten, że nie będzie INWESTOWAŁ w marynarkę za 7 zł, 15 zł - bo mu się to nie OPŁACA. Zmieniając rozumowanie mógłby dojść do wniosku, że za 15+7 = 22 zł ma dobrze wyglądającą markową marynarkę, dopasowaną do własnych gabarytów. Ale on woli wyglądać jak sto nieszczęść, bo w jego biznesowym rozumowaniu ta inwestycja nie ma sensu...
    Kolega poszukuje ładnego taniego i nie psującego się samochodu i najlepiej aby to była 159 i co najważniejsze żeby była tak tania w utrzymaniu jakom ma 147 i miała z 200Km i paliło 6l a części zamienne kosztowały tyle co do 126P ale nie można mieć wszystkiego z takim podejściem to to auto więcej będzie stało w garażu niż jeździło bo będzie żal że zaraz coś się popsuje i będzie wydać majątek na naprawę samochodu "Premium"

  10. #80
    Użytkownik Alfista Avatar lesio146
    Dołączył
    12 2006
    Mieszka w
    SZAMOTULY(PYRLANDIA)
    Auto
    159 JTDm ; 156 V6 Qsystem
    Postów
    4,427

    Domyślnie

    Cytat Napisał juventino87 Zobacz post
    Z innej mańki. Moja AR166 2.4JTD 140km 2001r vs szwagra golf IV 1.9 90km 2000r. Oba auta mamy prawie tyle samo czasu (3 lata), mają podobne przebiegi. Ostatnio przy piwku tak rozmawialiśmy sobie o samochodach, bo szwagier widzi, że moja alfa ostatnio coś często na lewarku. Mówię, że robiłem to, to i tamto, poprawiłem siamto itd. Ogólnie trochę wydałem, żeby alfa się trzymała jeszcze długo. Szwagier się chwali, że w tym samym czasie jego golf nic, nic mu się nie dzieje, zawieszenie pancerne, ogólnie wymienia tylko olej i nic więcej się nie dotyka. Fajnie, myślę... Po paru dniach jechałem jego golfem - na tablicy choinka, w ciul kontrolek się świeci, kierownica się telepie, sprzęgło hałasuje, prawe przednie koło jedzie innym torem niż lewe, kopci na biało, stuki, piski, skrzypienie, klima nie działa, centralny i Bóg wie, co jeszcze. Ogólnie syf i malaria. Wczoraj był na przeglądzie, cała zawiecha do wymiany, maglownica wywalona, dwumasa do roboty, diagnosta zapisał mu cała kartkę a5 co ma naprawić. Oczywiście przegląd kosztował szwagra 50zł "więcej". Już chce zmieniać auto, widząc, jaki wydatek go czeka.

    Do czego zmierzam. Możesz nie robić w samochodzie kompletnie nic i się potem chwalić, jakie to twoje auto jest bezawaryjne i bezkosztowe. Że lejesz i jedziesz. Tylko to dopóki się nie rozleci... A potem idzie fama, że alfa awaryjna, a golf nie do zajechania. Wierzcie mi, że szwagier wyda teraz na golfa więcej, niż ja przez 3 lata, i to praktycznie jednorazowo. Każde auto im starsze, tym więcej będzie miało niedomagań. I to normalne, że czasem trzeba coś w nie włożyć.

    I teraz hipotetyczna sytuacja: wystawiamy na sprzedaż obok siebie moją alfę i golfa szwagra, w podobnej cenie. Co wybierze większość kupujących? Golfa IV (zarżniętego) czy alfę 166 (doinwestowaną)? Stawiam 80% do 20% dla golfa. Bo alfa "awaryjna".
    Mądrego to aż miło posłuchać .
    Nie wiem czy jest jeszcze jakieś forum innej marki na którym jest tylu płaczków.
    Płaczków którzy stękają ile to ich [notranslate]Alfa[/notranslate] kosztuje. A że kupili auta z pół milionem kilometrów nie biorą pod uwagę/.
    Płaczków którzy z rowerów przesiedli się na auto klasy średniej z reguły tanio kupione z przebiegiem kosmicznym.
    Te beksy oczekują bezawaryjności i kosztów napraw jak w CC .
    Największym problemem Alfy Romeo są właściciele których na to auto po prostu nie stać.
    Były inne wcześniej. Teraz 159 i 156 oraz 155 do sprzedania.

Podobne wątki

  1. [159] Witam serdecznie, Z racji tego że jestem nowym użytkownikiem forum, chciałbym na wst
    Utworzone przez pablito w dziale 159/Brera/Brera Spider
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 22-05-2017, 12:56
  2. [159] Realne koszty eksploatacji auta
    Utworzone przez majkick w dziale 159/Brera/Brera Spider
    Odpowiedzi: 55
    Ostatni post / autor: 05-01-2016, 10:33
  3. [156] Proszę o pomoc w ocenie auta, chcę kupić tę Alfę.
    Utworzone przez matezoma w dziale 156
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 10-09-2011, 20:08
  4. 155 - chcę kupic .. prosze o wskazowki
    Utworzone przez fr33 w dziale 145/146/155
    Odpowiedzi: 9
    Ostatni post / autor: 04-09-2006, 21:14

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
Amortyzatory