generalizowanie ma swoje wady, ja może opiszę jak kiedyś kupiłem toyotę. Zadzwonili do firmy w ramach jakiejś akcji promocyjnej, nawet nie od dealera, z jakiegoś call center. a że przez przypadek akurat potrzebowałem auta do firmy to powiedziałem tak, jestem zainteresowany akupem samochodu w najbliższym czasie. Myślałem że może mi odpuszczą, ale na następny dzień zadzwonił ktoś z salonu w Rzeszowie, czy jestem zainteresowany ofertą na toyotę. Powiedziałem mu dosłownie: przecież wy tam nic nie macie w tej toyocie, jakieś dziadostwo hybrydy, a ja potrzebuję kombi na dłuższe wyjazdy, z dieslem. Gość się zmiesał ale powiedział zę oczywiście mają avensisa kombi i zaprasza na jazdę próbną. Byłem prawie zdecydowany na kilka innych aut, ale chciałem się przejechać zanim zdecyduję. Przy okazji przejeżdzając koło toyoty zadzwoniłem czy ma teraz czas, tak oczywiście, miał, przejechałem się autem, było dokładnie tak samo kiepskie jak cała reszta, ale gość zrobił dobrą cenę i miał auto od ręki. Na opla którego chciałem kupić był długi czas oczekiwania, więc koniec końców kupiłem toyotę. I teraz tak: nie, nie oczekiwałem że będę traktowany jak księciunio, ani że dealer wykona inne czynności seksualne. Gość wykazał minimum zainteresowania, i potrafił dopasować ofertę do oczekiwań klienta. Jak rozumiem tego zabrakło w historii pani Agnieszki