Witam, na zimnym silniku są następujące objawy, obroty spadają poniżej 1tys po czym wzrastają do 1,5tys utrzymują się przez chwilę i spadają na 1tys, na wolnych jak dodam gazu to go dusi po czym wskakuje na 3-4 tys, przy ruszaniu jest zupełnie tak samo, jedynka - gaz do połowy - auto nie jedzie... a po sekundzie wystrzela jak z procy i obroty w zakresie 2,5-3tys. Dzieje się to tylko do chwili przysłowiowego "rozgrzania" silnika czy nie wiem tam czego bo wskazówka temperatury jest nadal w takim samym położeniu jak wcześniej czyli poniżej skali.
Rok temu - nowe kable, świece, przepływka, czujnik temp.
Macie jakieś pomysły co może być przyczyną ? Bo ruszanie o 6 rano tym samochodem przy -10 to jest porażka, w sumie to nawet nie musiało być -10 wystarczyło, że była jesień zimne poranki i już były objawy, tylko wtedy szybciej ustępowały a teraz muszę przejechać dobre pół km żeby nie było kangurków ze świateł.
Dzięki za jaką kolwiek pomoc