W mieście idzie zejść poniżej 12 l, pod warunkiem, że nie stoisz cały czas w korkach i wkółko nie ruszasz. Zależy od godzin przejazdu i trasy. Można to też trochę pokonać trochę stosując zasadę - … wykonanie tej samej pracy w krótszym czasie…I wcale nie trzeba go nisko kręcić, żeby palił 11 l w mieście. To dość elastyczny silnik – moment jak na benzynę ma nisko, a 90% momentu ma dostępne w dość dużym zakresie obrotów, tym samym, jeśli jesteś w tym zakresie masz spalanie optymalne. Ale 12 l – to myślę wynik bardziej obiektywny. 14 l/100 km – to patrząc retrospektywnie za dużo. Odkąd pewne sprawy mam uporządkowane, mam takie spalanie, jak w sumie kolega opisał (od prawie roku). W zasadzie mój luby uzyskuje analogiczne spalanie mimo, że jeździ b. agresywnie.
Aktualnie mam na wyświetlaczu 9,9 l przy prędkości średniej 34 (miasto) przy 370 km przejechanych – biorąc pod uwagę przekłamanie – u mnie to jakieś 0,6 l – to daje wynik całkiem niezły. Ona mi zeszła poniżej rzeczywiście - 11 l, ale nie powiem, jakiś luz ostatnio na ulicach mi się trafia, poza tym łapię trochę drogi bez świateł ze stałą, równą jazdą na 5. Robiłam pomiar rzeczywisty.
B. wrażliwy na wszelkie usterki, wpływające pośrednio na dawkowanie paliwa, nawet pierdoły. Tak wynika z moich obserwacji. Walnięty termostat, spadki napięć spowodowane przez różne czynniki, rozrząd itp. B. wrażliwa na ustawienie rozrządu + stosowne jego złożenie. Olej musi być pod górną kreskę.
Awarie u mnie:
- termostat zablokował się w pozycji otwartej,
- czyszczenie przepustnicy, drobny wyciek, może odparowywanie w układzie wodnym – spadało z max do min potem stało, wtenczas też lekko nierówno pracowała na jałowym, ale innaczej – po wydechu też idzie poznać.
To z czym, bujałam się najdłużej, to co zostało po wyeliminowaniu w/w :
- nierówna praca na jałowym, wyczuwana na kierownicy, jako lekkie drgania, co jakiś czas spadek obrotów o jakieś 50 rpm i powrót, przy tym odczuwalne jakieś takie wstrząśnięcie, pultanie lekkie na wydech
- wyjście lambda poza zakres - błąd na ubogo na jednej lambdzie diagnostycznej dla jednej strony, cylindrów nr 3 i 4 lub 2 i 3 (nie wiem jak to idzie), lambda ok. – do dziś nie ruszana.
- wypadający zapłon na cylindrze nr 3, powracający błąd z serii P300… mimo nówek świec, nowej cewki, listwy i przewodów WN brak. Nie silnik, nie wtrysk.
- wydłużony czas wtrysków
- spadek mocy
- kompresja ok.
- ECU nigdy nie pracował w trybie awaryjnym, nigdy też mnie nie zawiódł, zawsze odpalał, nawet w drakońskie mrozy.
- Retrospektywnie – nieco za niskie obroty biegu jałowego… było w okolicach 850, teraz jest bardziej 875… bliżej 900 w każdym razie. Trzeba by może na komputerze sprawdzić, przy okazji zweryfikuję.
- Retrospektywnie – wysokie spalanie, sporo wyższe, aktualnie jest w granicach 10-11 litrów, zimą 12 przekroczyła tylko w słynny poniedziałek – wtedy było 25
Przyczyna alternator + regulator napięcia + ogólnie opory związane z zespołem urządzeń na pasku wieloklinowym (nie będę się rozpisywać co tam dokładnie) – po tej naprawie tak naprawdę ruszyła, zniknął na zawsze też błąd wypadającego zapłonu + objawy. Ten stan trwał dość długo, spadki napięć były w czasie dużych obciążeń paska wieloklinowego, ale rejestrowalne na jałowym, po takim stanie. Najpierw na aku starym napięcia graniczne i na jałowym bez urządzeń i przy 3000 rpm z wszystkim włączonym, wymieniłam na nowy – tak samo. Przed wywleczeniem alternatora – cztery pomiary napiecia na nowym aku w odstępach godzinnych, w międzyczasie jazda – dwa razy graniczne, raz na jałowym napięcie – 0, potem znowu graniczne. Następnego dnia znowu graniczne. Wygląda na to, że się nie rozładował, bo te stany 0 trwały krótko i się potem doładowywał. Tak interpretuję to. Nie wykluczone, że ECU lekko głupiał od tego, czy sterowniki???. Nie wiem. Błąd na ubogo zniknął po ponownym ustawianiu rozrządu, czy miało to związek z samym ustawieniem, czy może coś tam uszczelnili, albo wymienili – nie wiem do końca. W każdym razie od tamtej pory, czyli niemal od roku, nie rejestruję żadnych błędów i awarii, póki co. Naprawy były w zbliżonym czasie. Jak to wytłumaczyć racjonalnie - nie wiem, nie mam wiedzy w tym zakresie - mogę jedynie łączyć przyczyny ze skutkami - co znika po naprawie.
Osłona pod silnikiem – totalne nieporozumienie. Mam już trzecią i trzecią załatwiłam, bez żadnej konkretnej przyczyny – teraz mam splątaną, zasłania wszystko co ma zasłaniać, a nie szura. Nie wiem czy to występuje w JTD? Koledzy nie piszą to może nie.
Oleju nie bierze. Aktualnie pracuje fajnie.
Ja uważam, że to b. fajny silnik, ale nie miałam JTD, to nie mam porównania. Nie potrafię tego ocenić, zapytanie o zdanie, jak sugeruje Bocian – z pewnością jest dobrym pomysłem.
Zawieszenie o dziwo trzyma się dobrze, mimo, że dziury w LDZ są jakie są, ale zimą jeżdżę na 15’’. Coś tam wymieniałam, ale to normalne zużycie eksploatacyjne.
Możesz trafić niestety nieszczęśliwie – dwa JTS tutaj na forum miały poważne problemy z silnikiem. Ja akurat nie miałam takich problemów. Jak to sprawdzić przed zakupem, to może Ci koledzy opiszą? Opinie ten silnik ma różne![]()