Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 12
Pokaż wyniki od 11 do 15 z 15

Temat: 159 2,4 jtd gubin

  1. #11
    Użytkownik Fachowiec Avatar szerszeń
    Dołączył
    10 2007
    Mieszka w
    Gdańsk
    Auto
    Astroserati | 407 coupe | Quattroporte
    Postów
    2,613

    Domyślnie

    Cytat Napisał Rewil Zobacz post
    W niemczech mają coś takiego jak skupy samochodów, czy coś w myśl tej zasady. W nocy idą na większe komisy w niemczech, mają jakieś 10 minut na przeglądnięcie tych samochodów. I wybierają sobie które im się spodobają, bez sprawdzania czy dobre, czy jezdzi itp. itd. jak tak to biorą, jak nie to rano trafiają na aukcję. Ale twoja wersja również jest możliwa.
    Słyszałem te legendy, że Turasy ładują tam belle wózkami widłowymi na lawety. Później szybkie picowanie, żeby auto jakoś się toczyło i w świat (czy raczej na wschód od Odry ;-) Tak tylko słyszałem od kolegi, który podobno widział taki plac.
    Jak legenda jest prawdziwa, to niektóre powinny mieć jakieś ślady na progach po widelcach.

    Tak na zdrowy rozum - właściciel (Niemiec, Belg, Holender, Francuz, Włoch) nie sprzeda auta poniżej wartości z sentymentu do Polaka, czy Litwina.

    Mały off jeszcze odnośnie kolegi wspomnianego wyżej - pojechał ze swoim kolegą na taki właśnie plac (gdzieś w Ham-stambule). Poszli oglądać bolidy. Siano zostawili w aucie, ale mieli wciśnięte gdzieś między poszycie bagażnika, a podłogę. W każdym razie dość konkretnie. Wszystko ładnie zawinięte w folię, kilkanaście tysięcy ojro. No i jak wrócili, to fury już nie było (jakiś stary Peugeot). Zgłosili na Policję, kupili jakiegoś sztrucla (żeby wrócić), który popsuł się po drodze więc musieli jeszcze lawetę zamówić. Wyszło tak se.
    Po pół roku dzwonią z DE, że znaleźli jego wyścigówkę i ma po nią przyjechać na parking policyjny. Koło bez cienia nadziei pojechał i odzyskał furę razem z kasą. Auto było totalnie zdekompletowane, ale kasy złodzieje nie znaleźli :-)))
    Co fart, to fart :-)
    Było: 166 2.4JTD x5, 166 2.0TS x3, 166 3.0 V6 x2, 166 3.0 V6 Sportronic x2, 166 2.5 V6, 156 2.4JTD x3, 156 2.4JTD SW, 156 2.5 V6 x2, 156 1.9JTD, Kappa Coupe 2.0T

  2. #12
    Użytkownik Fachowiec Avatar Tomek_KRK
    Dołączył
    05 2011
    Mieszka w
    Kraków
    Auto
    AR 159
    Postów
    2,706

    Domyślnie

    Panowie - kto sobie raz wycieczkę za granicę zrobił w poszukiwaniu "okazji na placu" to będzie wiedział, jak takie okazje wyglądają. I ludziom się ze zdziwienia oczy robią wielkie jak piłeczki pingpongowe, że auta w Niemczech przy salonach mają ceny c.a. 30% wyższe niż takie samochody w Polsce - a gdzie akcyza, gdzie koszty transportu, itp. Na placu u Turka samochód, który jest ŁADNY, będzie kosztował c.a. 10-15% więcej, niż takie auto w Polsce. Wyjątki to:
    - auta odpicowane pod sprzedaż, będące technicznymi wrakami
    - auta z nawalonym przebiegiem rzędu 300-350 tysięcy kilometrów
    - auta po wypadkach (często wstępnie już wynaciągane, żeby uzyskać wyższą cenę).

    To są realia w Niemczech - w końcu jeździ do nich cała Europa Wschodnia, bo to jest od lat mityczna kraina z tanimi i dobrymi samochodami.

    W praktyce ktoś, kto już wydał kasę na wyjazd do Niemiec, kupuje tam byle ścierwo, żeby toto tylko jakoś wyglądało, tłumacząc sobie, że "przynajmniej wie co ma". To "wie co ma" to najczęściej auto z wysokim przebiegiem, który zaraz po wjeździe do Polski jest korygowany, żeby sąsiedzi się nie śmiali, że wyjazd był o kant d... rozbić. I potem nie wypada też narzekać, że takie wyjazdy to jest nieporozumienie - bo pół wsi by się śmiało - więc w ten oto sposób podtrzymywany jest mit o niemieckich, tanich samochodach, które rozdają tam za darmo na prawo i lewo.

    Osoby nie związane z rynkiem samochodowym, wybierające się samodzielnie po zakup auta w Niemczech, mają więc już na miejscu dwie opcje (jeśli chcą kupić auto naprawdę dobre):
    - kupują w komisie przydealerskim, godząc się na "przepłacenie", otrzymując w zamian coś, co nadaje się do bezproblemowej eksploatacji
    - wracają do domu i szukają auta w Polsce, bo zakup u Turka jest jak rosyjska ruletka
    - cudem udaje im się kupić auto bezpośrednio od właściciela we w miarę sensownej cenie.

    Opcja ostatnia jest o tyle mało wiarygodna, że w Niemczech rynek aut używanych w gruncie rzeczy niczym się nie różni od polskiego. Tam też jest grono handlarzy, przeczesujących ogłoszenia i okolicę w poszukiwaniu ładnych i tanich aut (jak na tamtejsze realia). Nie ma się co łudzić, że auto, które właściciel wystawił na mobile.de i które było atrakcyjną ofertą, długo będzie gościć na łamach tego serwisu - nie mijają 24 godziny, a już śniadzi koledzy zasuwają autem na swój plac. Z czegoś w końcu trzeba żyć. Także przestają dziwić historie typu zaginięta lub podmieniona książka serwisowa, mocno cofnięty przebieg, itp. zjawiska, które zarówno tam jak i u nas są zakrojone na szeroką skalę.

    Bardzo popularne na zachodzie jest od lat kupowanie aut poleasingowych. Są to samochody z wiarygodnym przebiegiem (firmy leasingowe w życiu nie będą się bawiły w korekty liczników) i najczęściej zakup może być dokonany tylko przez osoby "z branży" (wymagany jest stosowny wpis w działalności gospodarczej). Dlatego tam można kupić TANIO, jeżeli jest się komisem/dealerem. Auta potem trafiają na plac i dokładana jest do nich marża - i też nie łudźcie się, że niemiecki handlarz dokłada do auta 500 Euro. Marże na poziomie 2000 Euro nie są niczym dziwnym. Przy czym dziwnym trafem firmy leasingowe w Niemczech mają takie ceny odsprzedaży, że większość z Was by się wywróciła widząc, ile niemiecki salon lub niemiecki komis jest w stanie zapłacić za ŁADNY i technicznie sprawny samochód. To są ceny conajmniej o 15% wyższe, niż adekwatny egzemplarz z Allegro (z rzekomo wiarygodnym przebiegiem i bezwypadkowy).

    Jakim więc cudem opłaca się w Niemczech taka działalność? To proste. Auta ŁADNE i drogie kupują Niemcy. Dlatego nawet te z ofert firm leasingowych znajdują nabywców (pomimo teoretycznie wysokiej ceny). Na zachodzie nabywcy już się nauczyli, że zakup samochodu to jedno, a jego utrzymanie - drugie. I w obecnych czasach doprowadzenie do kultury zarżniętego turbodiesla może bardzo mocno przetrzepać kieszeń. Auta pozostałe jadą na eksport.
    WWW.AUTKA.PL - kompleksowa obsługa samochodów

  3. #13
    Użytkownik Fachowiec Avatar szerszeń
    Dołączył
    10 2007
    Mieszka w
    Gdańsk
    Auto
    Astroserati | 407 coupe | Quattroporte
    Postów
    2,613

    Domyślnie

    Cytat Napisał Tomek_KRK Zobacz post
    Panowie - kto sobie raz wycieczkę za granicę zrobił w poszukiwaniu "okazji na placu" to będzie wiedział, jak takie okazje wyglądają. I ludziom się ze zdziwienia oczy robią wielkie jak piłeczki pingpongowe, że auta w Niemczech przy salonach mają ceny c.a. 30% wyższe niż takie samochody w Polsce - a gdzie akcyza, gdzie koszty transportu, itp. Na placu u Turka samochód, który jest ŁADNY, będzie kosztował c.a. 10-15% więcej, niż takie auto w Polsce. Wyjątki to:
    - auta odpicowane pod sprzedaż, będące technicznymi wrakami
    - auta z nawalonym przebiegiem rzędu 300-350 tysięcy kilometrów
    - auta po wypadkach (często wstępnie już wynaciągane, żeby uzyskać wyższą cenę).

    To są realia w Niemczech - w końcu jeździ do nich cała Europa Wschodnia, bo to jest od lat mityczna kraina z tanimi i dobrymi samochodami.

    W praktyce ktoś, kto już wydał kasę na wyjazd do Niemiec, kupuje tam byle ścierwo, żeby toto tylko jakoś wyglądało, tłumacząc sobie, że "przynajmniej wie co ma". To "wie co ma" to najczęściej auto z wysokim przebiegiem, który zaraz po wjeździe do Polski jest korygowany, żeby sąsiedzi się nie śmiali, że wyjazd był o kant d... rozbić. I potem nie wypada też narzekać, że takie wyjazdy to jest nieporozumienie - bo pół wsi by się śmiało - więc w ten oto sposób podtrzymywany jest mit o niemieckich, tanich samochodach, które rozdają tam za darmo na prawo i lewo.

    Osoby nie związane z rynkiem samochodowym, wybierające się samodzielnie po zakup auta w Niemczech, mają więc już na miejscu dwie opcje (jeśli chcą kupić auto naprawdę dobre):
    - kupują w komisie przydealerskim, godząc się na "przepłacenie", otrzymując w zamian coś, co nadaje się do bezproblemowej eksploatacji
    - wracają do domu i szukają auta w Polsce, bo zakup u Turka jest jak rosyjska ruletka
    - cudem udaje im się kupić auto bezpośrednio od właściciela we w miarę sensownej cenie.

    Opcja ostatnia jest o tyle mało wiarygodna, że w Niemczech rynek aut używanych w gruncie rzeczy niczym się nie różni od polskiego. Tam też jest grono handlarzy, przeczesujących ogłoszenia i okolicę w poszukiwaniu ładnych i tanich aut (jak na tamtejsze realia). Nie ma się co łudzić, że auto, które właściciel wystawił na mobile.de i które było atrakcyjną ofertą, długo będzie gościć na łamach tego serwisu - nie mijają 24 godziny, a już śniadzi koledzy zasuwają autem na swój plac. Z czegoś w końcu trzeba żyć. Także przestają dziwić historie typu zaginięta lub podmieniona książka serwisowa, mocno cofnięty przebieg, itp. zjawiska, które zarówno tam jak i u nas są zakrojone na szeroką skalę.

    Bardzo popularne na zachodzie jest od lat kupowanie aut poleasingowych. Są to samochody z wiarygodnym przebiegiem (firmy leasingowe w życiu nie będą się bawiły w korekty liczników) i najczęściej zakup może być dokonany tylko przez osoby "z branży" (wymagany jest stosowny wpis w działalności gospodarczej). Dlatego tam można kupić TANIO, jeżeli jest się komisem/dealerem. Auta potem trafiają na plac i dokładana jest do nich marża - i też nie łudźcie się, że niemiecki handlarz dokłada do auta 500 Euro. Marże na poziomie 2000 Euro nie są niczym dziwnym. Przy czym dziwnym trafem firmy leasingowe w Niemczech mają takie ceny odsprzedaży, że większość z Was by się wywróciła widząc, ile niemiecki salon lub niemiecki komis jest w stanie zapłacić za ŁADNY i technicznie sprawny samochód. To są ceny conajmniej o 15% wyższe, niż adekwatny egzemplarz z Allegro (z rzekomo wiarygodnym przebiegiem i bezwypadkowy).

    Jakim więc cudem opłaca się w Niemczech taka działalność? To proste. Auta ŁADNE i drogie kupują Niemcy. Dlatego nawet te z ofert firm leasingowych znajdują nabywców (pomimo teoretycznie wysokiej ceny). Na zachodzie nabywcy już się nauczyli, że zakup samochodu to jedno, a jego utrzymanie - drugie. I w obecnych czasach doprowadzenie do kultury zarżniętego turbodiesla może bardzo mocno przetrzepać kieszeń. Auta pozostałe jadą na eksport.

    Niezły wywód! Chylę czoło!
    Wniosek prosty - poza nielicznymi wyjątkami - albo dopłacisz przy zakupie, albo po :-)
    Z ekonomicznego punktu widzenia chyba lepiej przy.

    Sąsiad kupił ostatnio osobiście w Holandii Qashqui-a, auto jest właśnie poleasingowe, ma tylko 3 lata, a ~200 tys. km na liczniku. Było bardzo drogie (porównując do Allegrosza), ale w środku wygląda jak nowe, nawet plastyki mają jeszcze fabryczny zapach.
    Było: 166 2.4JTD x5, 166 2.0TS x3, 166 3.0 V6 x2, 166 3.0 V6 Sportronic x2, 166 2.5 V6, 156 2.4JTD x3, 156 2.4JTD SW, 156 2.5 V6 x2, 156 1.9JTD, Kappa Coupe 2.0T

  4. #14
    Użytkownik Romeo Avatar twardy
    Dołączył
    11 2008
    Mieszka w
    Bielawa/Wroc
    Auto
    Była 156 20V, chwilowo jakieś Mitsu
    Postów
    1,765

    Domyślnie

    chyba, że właściciel pierdział plastikiem, więc ja bym wolał się nie zaciągać tym za dużo

  5. #15
    Użytkownik Fachowiec Avatar Tomek_KRK
    Dołączył
    05 2011
    Mieszka w
    Kraków
    Auto
    AR 159
    Postów
    2,706

    Domyślnie

    Cytat Napisał szerszeń Zobacz post
    Niezły wywód! Chylę czoło!
    Wniosek prosty - poza nielicznymi wyjątkami - albo dopłacisz przy zakupie, albo po :-)
    Z ekonomicznego punktu widzenia chyba lepiej przy.
    To zależy - weź pod uwagę, że w Polsce mamy bardzo niskie koszty robocizny przy naprawach samochodów - za granicą praktycznie wszystko odbywa się w autoryzowanych zakładach, gdzie stawka za roboczogodzinę to conajmniej 70 Euro. W dodatku nikt tam nie będzie rozmawiał z Tobą o usuwaniu DPF-a programowo i fizycznie, tylko albo klient płaci c.a. 2000 Euro za nowy DPF, albo ma opcję sprzedania samochodu z takim felerem - oczywiście odpowiednio taniej. W Polsce z tematem radzisz sobie za 1000 PLN. Wycinasz filtr i do widzenia. Podobnie sprawa wygląda z autami z uszkodzonymi silnikami, uszkodzonymi turbosprężarkami, układami wtryskowymi - generalnie wszystkim tym, co w ASO generuje duży koszt. Wtedy można naprawdę za fajne pieniądze coś sobie wyrwać.

    Ale niestety - póki w Polsce mentalność nabywców się nie zmieni - to nie ma co oczekiwać, że ludzie przestaną się bawić w cofanie liczników i udawanie, że nie wiedzą, dlaczego ich auto jest w połowie pomalowane na nowo. Moim zdaniem to kupujący kształtują rynek, bo skoro jest popyt na określony towar - to taki towar się im dostarcza i nie ma się co dziwić, że pełno u nas 10-letnich diesli z przebiegami po 150 tysięcy kilometrów. A potem jest płacz i narzekanie, jak to prawie nówka VW się zepsuł, a miał tylko 120 tysięcy przejechane, Panie, teraz to robią te auta chyba z plasteliny...

    Zupełnie kuriozalna jest też sytuacja, że za mały przebieg - też niedobrze. Sprzedawałem w życiu chyba 5 samochodów ze znikomym przebiegiem (rekord to była 1.5 roczna Meriva z 1.3 JTD z przebiegiem 3400 km). Auta po prostu niesprzedawalne, chyba, że za cenę złomu. Po pytaniach w stylu "Panie, czy w tym aucie ktoś umarł, że taki mały przebieg?", "Panie, a to aby nie anglik? (auto z salonu z PL na gwarancji - więc pytanie raczej mocno nie na miejscu)" doszedłem do wniosku, że niestety polski klient musi mieć samochód z przebiegiem "średnioallegrowym" i wtedy nie węszy podstępu i nie szuka pułapek - a ten przedział to między 80 a 180 tysięcy km. Wiek auta jest sprawą drugorzędną

    Sąsiad kupił ostatnio osobiście w Holandii Qashqui-a, auto jest właśnie poleasingowe, ma tylko 3 lata, a ~200 tys. km na liczniku. Było bardzo drogie (porównując do Allegrosza), ale w środku wygląda jak nowe, nawet plastyki mają jeszcze fabryczny zapach.
    Bo jeśli ktoś machnął 200 tysięcy w 3 lata, to jeździł do pracy autostradą albo drogą szybkiego ruchu i auto wtedy zużywa się w minimalnym stopniu. Lepsze takie, które na Zachodzie codziennie robiło 150 km ze średnią prędkością 120-140 km/h, niż takie, które tłukło się po 50 km dziennie po polskich drogach w mieście.
    WWW.AUTKA.PL - kompleksowa obsługa samochodów

Podobne wątki

  1. AR 146 Ti - Gubin / Lubuskie
    Utworzone przez jersey w dziale Kupić - nie kupić? Auta z ogłoszeń
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 25-03-2015, 15:23
  2. AR 159 2.4 Gubin 2006r
    Utworzone przez morgue4 w dziale Kupić - nie kupić? Auta z ogłoszeń
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 04-10-2012, 10:35
  3. Alfa 155 1.8TS 8v (formula?) Gubin
    Utworzone przez Młody_Alfista w dziale Kupić - nie kupić? Auta z ogłoszeń
    Odpowiedzi: 19
    Ostatni post / autor: 19-07-2010, 08:36
  4. Alfa Romeo 1998r Gubin
    Utworzone przez iwankks w dziale Kupić - nie kupić? Auta z ogłoszeń
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 26-06-2010, 23:07

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
Amortyzatory