Witam ponownie.
Alternator naprawiony, okazało się że padł mi mostek prostowniczy. Nie obeszło się więc bez demontażu i wyciągnięcia alternatora.
Teraz podzielę się z Wami pewnymi uwagami związanymi z tematem "jak wyciągnąć (włożyć) alternator w JTD".
Na pierwszy rzut oka, wydawać by się mogło że wyjąć go najprościej będzie dołem. Demontaż jednego wspornika i mamy piękną dziurę (tak też myślałem). Niestety nie ma takiej możliwości aby przeszedł nam tą dziurą alternator. Brakuje ok 2-3 cm, więc jeśli ktoś ma ochotę podążać w tym kierunku to musi się liczyć bądź z demontażem prawego zawieszenia, albo z opuszczaniem całego silnika, a do tego to trzeba mieć jednak sprzęt.
W moim wypadku podążyliśmy w inną stronę (zaopatrzeni tylko w kanał i standardowy podnośnik z bagażnika).
Ściągnięcie koła i osłony z nadkola bardzo ułatwia odkręcenie altka i wyciągnięcie śrub a także poźniejsze założenie paska wielorowkowego itd.
Alternator wyciągamy w górę, pomimo że wydaje się to niemożliwe, należy jednak odkręcić z mocowań filtr paliwa, zbiorniczek płynu wspomagania i jeszcze jakąś czarną kostkę, co ważne nie odpinamy od nich żadnych przewodów tylko odkręcone przesuwamy tak aby altek miał którędy wyjść. Z tego co pamiętam to jedyne przewody jakie odpinaliśmy to te od rozrusznika, poza tym żadnych.
Ot i cała filozofia, skoro wyszedł to musi i wejść tą samą drogą.
Dziś autko znów śmiga i jet pięknie.
Niestety koszty takiej awarii nie są małe:
- na pierwszy strzał poszedł regulator napięcia, tak jak pisałem wcześniej 75 zeta jeśli macie rabat u swojego dostawcy części, bo jeśli nie to 82 zł
- regeneracja i naprawa alternatora (wymieniony mostek prostowniczy i łożyska) - koszt 235 zł !!!
Mogło być drożej ale jednak montaż i demontaż wykonany był we własnym zakresie, tak że zakończyło się na 310 zł zapłacone, duuuuuuuuuuużo godzin w kanale, duuuuuuuużżżżoooooooo stresu, no i koszty poniesione na oblanie pozytywnie załatwionej sprawy![]()
![]()
![]()