Witam, znalazłem dzisiaj na półce książkę Jeremy'ego Clarksona pt. "Clarkson doprowadzony do szału". W środku znalazłem rozdział poświęcony Alfie Romeo Brera. Myślę, że warto się nim podzielić z forumowiczami fragmentem tego rozdziałumiłej lektury
„ (…) Teraz zaś na skutek mizerabilizmu zielonych, każdy samochód z napędem na cztery koła będzie dewastowany, jeśli tylko spuści się go z oka, więc będzie potrzebować czegoś nowego. Ale czego? No cóż, jeśli musicie zawozić dzieci do szkoły, to moja propozycja oczywiście nie sprawdzi, natomiast jeżeli wasz pojazd terenowy ma świadczyć jedynie waszym statucie, to czy mogę zaproponować, byście zastąpili go samochodem o nazwie Alfa Romeo Brera? Powinienem od razu wyjaśnić, że to nie jest najszybszy samochód na świecie. Model z silnikiem o pojemność 2,2 litra (przednionapędowy) ma osiągi rośliny. Ten, który testowałem, z jednostką 3,2 litra (i napędem na cztery koła), jest lepszy, ale mimo to, ilekroć dociskałem stopę do dywanika, myślałem sobie: „No nie! Jest zepsuty”.
Tymczasem dane techniczne wskazują, że ten ciężki samochód potrzebuje siedmiu sekund na rozpędzenie się do 100 km/h i około tygodnia na rozwinięcie 160 km/h. Czy to problem? Dla mnie tak, ale jeżeli przywykliście do osiągów, dajmy na to Mitsubishi Shoguna, to przyspieszając do setki w siedem sekund będziecie mieli wrażenie, że ktoś was przyczepił do dziobu myśliwca Eurofighter. Będziecie więc zadowoleni.
Będziecie też zadowoleni z komfortu. Samochodem jeździ się znakomicie, i pomimo wysokich opon przyjemnie się go prowadzi. Prawdę powiedziawszy „przyjemnie” nie jest tu odpowiednim słowem. Brera jest wyjątkowo dobra.
Mniej udane jest wnętrze. Nie znajdziecie w nim zbyt wiele miejsca ani z tyłu, ani z przodu, a ponieważ to Alfa Romeo , nic nie działa tak, jakbyście oczekiwali. Jeśli, na przykład, chcecie ściszyć radio, musicie przycisnąć na kierownicy pokrętło oznaczone symbolem telefonu. Poza tym wszystko podpisane po włosku.
Dlaczego zatem polecam ten samochód? No cóż, powody są dwa. Po pierwsze prowadząc go poczujecie jego „falowatość” – to mrowienie i subtelne reakcje wozu, których tak naprawdę nie doświadczycie w żadnym innym samochodzie w tej klasie. Jeśli naprawdę lubicie samochody, szczerze pokochacie Brerę.
A ponieważ jest raczej wolna, podczas każdej podróży będziecie mieli mnóstwo czasu, żeby to docenić.
Ale jest też inny, ważniejszy powód- wygląd. Wóz zaprojektował Giorgetto Giurgiaro (facet, którego nienawidzę, bo nigdy nie potrafię zapamiętać, jak zapisuje się jego nazwisko). To jeden z tych samochodów, który wieczorem, kiedy go już zaparkujecie, każe wam się odwrócić, żeby jeszcze raz, zanim wejdziecie do domu, spojrzeć na niego.
Ten, którym jeździłem, miał czerwoną karoserię i to był błąd. W czerni z tabaczkową tapicerką, byłby jednym z najseksowniejszych wozów w historii. Te potrójne reflektory, ten płynnie zwężający się zadek, ta pochylona do przodu sylwetka, a nade wszystko to poczucie, że choć wóz jest włoski, niezwykły i egzotyczny, to przecież nie można go nazwać pozerską zabawką za bajeczną sumą.
Ceny Brery zaczynają się od 22 800 funtów, ale nawet za wersję z silnikiem V6 o pojemności 3,2 litra, z wszystkimi możliwymi zabawkami na pokładzie, zapłacicie niespełna 30 000 funtów. Nie ma tu niczego, co mogło by rozdmuchać ogień furii zielonych, nie ma niczego, co by napełniało was poczuciem winy. To nie jest wóz, którym się jeździ jakby człowiekowi płonęły włosy, który kupuje się po to, żeby wszystkich tyranizować na światłach. Nie jest dla prymitywów. Ani dla nudziarzy. Taki samochód kupuje się tylko z jednego powodu- ponieważ jest piękny.
Myślę, że to może być kolejny przebój. A tym, co sprawia, że przyjemność się podwaja, jest świadomość, że macie wóz z napędem na cztery koła, ale nikt o tym nie wie. „
Żródło: Clarkson J. "Doprowadzony do szału" wydaw. Insignis, s.183-187