Słuchajcie - ostatnio znajoma chciała pokazać mi, jak jej Merc chodzi - C220 CDI z 2004r - po prostu nie wierzyłem, co zobaczyłem - z rury poszedł nie dym, ale eksplozja dymu jak z Etnej i to przez cały czas kiedy gaz był w podłodze. Musiałem poczekać, jak bieg będzie zmieniać, żeby wykorzystać ten moment i ją wyprzedzić bez większego trudu i bez zadymy. Naprawdę szok, a gdy jej powiedziałem o dymie, to bardzo się ździwiła - przeżyłem kolejny szok. Ale zgoda - to mercedes... jemu wszystko wolno, bo to mercedes, on się nie psuje, nie rdzewieje, nie kopci - to Fiaty są takie awaryjne, rdzewieją na prospektach i kopcą... Ach te stereotypy...
Pozdrawiam wszystkich właścicieli grzechotników
