Stało się.
W końcu, a czekałem długo!
Marzenie dzieciństwa, kiedy jako dziecko rozkoszowałem oczy oglądaniem katalogów, a w słonecznej Italii na żywo, spełniło się.
Jest moja. Piękna, cudna, pachnąca Alfa Romeo.
Kiedy rozpoczynałem karierę zawodową powiedziano mi, że sobie kupię właśnie taką. Zasiądę w niej, zaskrzypi skóra, założę włoski okular i pojadę. I jadę.
Niestety nie meraviglioso rosso, ale jest. Kolejna będzie, sam ją skompletuję!
Szkoda, że nie ma już porażająco wyglądających i mruczących V6. Faktem jednak jest, że nie ma piękniejszych cywilnych samochodów.
Po dłuższej przygodzie z benzynowymi 6kami w skośnych sedanach (Xedos 6, Xedos 9, IS300), klekotami kombi (6) i rodzinnymi minivanami (Corolla Verso) przyszła pora na spokojne delektowanie się smaczkiem.
Zakupiłem moją Alfę Romeo 159. Wczoraj, ale nawet we śnie nie przestałem się uśmiechać. Ot, melancholia!
Lekki pogląd na buźkę:
Pogląd na środek:
Witam wszystkich!
Przyzwyczajajcie się, bo tutaj już zostanę.