Nie lepiej wpakowac w tuleje nowego wahacza specjalny smar pełzający odporny na wypłukiwanie, sól i temperature? Miałem kiedyś taką próbke z roboty, gdy jakaś firma z francji robiła prezentacje u nas swoich produktów własnie. Wysmarowalem całą tubke gdzie sie dało tym smarem na tuleje i musze przyznac, że lałem go myjką ciśnieniową a smar sie trzymał na swym miejscu. Do jego usunięcia wymagany był z kolei inny specyfik, gdyż myjka nie dała rady
Teraz mam tylko smar miedziany oraz jeszcze jakiś specjalny (konsystencja klejąca, mocno przywieracjąca do powierzchni, ciężko go zmyc z rok jak sie uwaliłem w nim, a stosują go do smarowania stojaków hydraulicznych).
Przy wymianie górnych wahaczy z braku innego smaru w warsztacie dałem smar miedziany i nic nigdy nawet nie zaskrzypiało. Wahacze były trw (oryginały). Ja na nich przejezdziłem dwa równe lata i jakoś 30tkm, teraz jezdzi inny własciciel już 3 rok i tez zero problemów. Wiec myśle, że moim skromnym zdaniem te kalamitki to takie bardziej działanie na psychiki użytkownika![]()