Napisał
Dbxx
Witam,
W moim Stelvio 2.0 280KM (produkcja koniec 2017, ale kupiłem z wyprzedaży rocznika w maju 2018, samochód pare miesięcy stał w salonie na wystawie) już dwa razy w ciągu ostatnich 2 tygodni zdarzyło się rozładowanie akumulatora, rozrusznik wogóle nie kręci.
Wiadomo - jest teraz zima, ale no bez przesady, poniżej -5 nie spadło tu u mnie nad morzem. Poza tym samochód jest garażowany w ciepełku. Owszem robie krótkie przejazdy (miejskie), ale wcześniej identyczne przejazdy robiłem poprzednimi autami (i to dieslami) i żadnego problemu nie było, a napewno nie w pierwszym roku użytkowania auta!
Za pierwszym razem wezwałem asistance, samochód odpalił (na kable), ale po zgaszeniu znowu nie odpalał, odpaliliśmy znowu, pełno błędów wyskoczyło, ale dojechałem jakoś do serwisu, tam pogrzebali i stwierdzili, że aku jest wporządku, że była poluzowany zacisk przewodu na akumulatorze (??). Auto działało dobrze aż do wczoraj. Myłem sobie je na myjni bezdotykowej, wsiadam i klapa - takżę no może ma to związek z wilgocią ? Znowu asistance, tym razem na lawecie bo bałem się z tymi wszystkimi błędami jechać. Do innego serwisu. I znowu podobna gadka, akumulator w porządku, zaciski brudne. Zaraz jadę odebrać.
No ok, tylko kurde ja za 3 tyg jadę do włoch, jak mi do się stanie w trasie do porażka ma maksa, a tam w górach to mrozy potrafią być -20 (mój stary diesel xc60 ledwo odpalał rok temu). Liczę na to, że awaria się powtórzy zanim wyjadę i wtedy no już wymienią akumulator czy coś.
Drodzy forumowicze - czy ktoś miał może podobny problem z akumulatorem ? Aha dodam że start/stop wyłączam od razu po odpaleniu silnika. A samochód ma raptem przejechane 11 tys KM
Pozdrawiam