Jadę sobie wczoraj po wrocku, jakieś 200 km od domu. Wrocław jest taki dziurawy, że nie wiadomo gdzie patrzeć, czy na ruch uliczny czy dziury w jezdni, raz po raz moją bellą wstrząsa dreszcz. Skrzyżowanko, jedziemy z zielonego ( we wrocku różnie bywa, poza dziurami trzeba obserwować tych co czerwone mają ) już mam dwójkę i chciałbym trójkę, ale pedał został w podłodze. W pierwszej chwili myślałem, że mi dywanik pedał złapał, więc tocząc się na lewym pasie pośród dziczy zacząłem walczyć z dywanikiem. Nic to nie dało, pedał uparcie tkwił w podłodze. Chciałbym zjechać na prawy i zatoczkę, ale dzicz uparcie nie wpuszcza, w końcu jeden litościwy pozwolił na manewr choć to pewnie był jeden z tych co prawego pasa z reguły nie używa. Pedał wpadł i tak tkwił. Pierwsze co złapałem go rękami stojąc na poboczu i wyciągnąłem w górę. Następnie włączyłem silnik i czekałem na trzask lub łomot, ale nic takiego się nie zdarzyło. Wciskając sprzęgło wbiłem jedynkę. Bieg wszedł normalnie ale pedał znowu pozostał, wracając tylko z dwa może trzy centymetry z tym, że bellą jakby leciutko drgnęło, tak subtelnie a jednak wyczuwalnie. Chciała a nie mogła. Chwila zastanowienia, mam przecież linki w bagażniku to zabezpieczenia bagażu. Obwiązałem pedał sprzęgła i udało się, bella w końcu ruszyła z miejsca. Jadąc tak i ciągnąc za linkę przy każdej zmianie biegu myślałem o czasach szczeniackich, jak to było na komarku, sprzęgło ręcznie, biegi ręcznie, znowu się cofnąłem w motoryzacji.
W ten sposób dojechałem do Katowic.
Teraz gdy już znam potencjalne źródła problemów jestem wdzięczny za istnienie forum i tym którzy się udzielają serdeczne dzięki.
Dla dziczy z wrocka pozdrowienia, oraz specjalne dla kierowcy TIRa który mało nie zrzucił poranionej belli z pasa na A4. Następnym razem Cię dorwę draniu
Wy wszyscy zaraz byście wszystko wymieniali u mnie jest tak samo ale zrobiło się to wtedy gdy było na dworze -25 i jak przyjdzie odwilż to zapewne będzie działać wiec niemartw się tylko poczekaj aż będzie cieplej
sebol161 wlasnie zauwazylem, ze jak zawialo straszliwym mrozem to mialem 1 zajscie ze sprzeglem, tylko, ze jak zagrzalem auto po nocce na parkingu ok. 15 min, sprzeglo po lekku odtajalo (nie do konca odbijalo) a dopiero podczas jazdy, wrocilo do zycia, a teraz zero reakcji po grzaniu nawet 20min. tez myslale/m ze to przez mruz, zobaczymy, narazie stoi na parkingu i sie mrozi
edit:
bylem przed chwila na dole i zrobilem zdjecia jak wyglada to ogolnie.
i powiedzcie mi czy ten przewod na ost zdjeciu jest od odpowietrzenia? bo szwagier powiedzial mi, ze jest zawodniony mozliwe i mroz go zlapal.
Ostatnio edytowane przez kwiatu ; 25-01-2010 o 11:25
dziś usłyszałem od Pana z Italauto, że czasem warto wstawić auto do garażu bo rzeczywiście bywa tak, że coś tam przemrozi. powiedział jasno iż diagnostykę należy zacząć właśnie od tego. szukam garażu do zaparkowania
Sądzę, że dla chłopaków, którym Bella przestała oddawać sprzęgło w połowie drogi do domu Twoja wypowiedź będzie niczym ironiczny uśmiech rowerzystów, którzy Cię wyprzedzają jak Ci się w lato w mieście zagotuje płyn w chłodnicy... I uważam, że AR nie jest autem do używania od 0'C i warto się zainteresować problemem mocniej, a nie czekać na wiosnę Choć sam mróz może być czynnikiem powodującym awarię, to sama od siebie Bella musi mieć jakąś bolączkę również, że jest na to podatna..
AR 146ti 2.0 16v '96
AR 155 1.8 16v '97+ podtlenek LPG
AR 155 2.0 16v '95
AR 156 SW 2.4 JTD '01 - biała perła
AR 156 SW 2.5 V6 192KM '02 + podtlenek LPG
Od tego mrozu to nawet gałki w radiu chodzą topornie
Tym wężykiem który zaznaczyłeś leci płyn do pompki przy pedale.
Odpowietrznik znajduje się w wysprzęgliku, który to z kolei umiejscowiony jest pod akumulatorem nad skrzynką biegów. Do wysprzęglika dokręcony jest sztywny przewód, a odpowietrznik to taki dzyndzel z gumowym kapturkiem.
czyli odpowietrzyc moge go bez problemu czy musze zachowac jakas ostroznosc?