Czosnek taki przykład, miałem samochód marki UAZ31512, który jeździł (jako jeden z kilku) u ojca w batalionie na niewiadomoczym i miał kilku kierowców. Na przetargu udało mi się go legalnie kupić. W silniku czort wie co było - stuki, huk, rzężenie, spadki ciśnienia oleju. Po przejechaniu ok. 2000 kilometrów zalałem Lotosa 15W40, nie było lepiej. W końcu zalałem go Agipem 5W40 syntetykiem - jak to było napisane na opakowaniu, lałem go przez kilka kolejnych lat. Nic się nie rozszczelniło (pocenie się zmniejszyło), uszczelka pod głowicą nie wydmuchała się, silnik ciszej pracował, nie przegrzewał się, a ciśnienie oleju było po dobrym rozgrzaniu książkowe. Auto czasami nie miało lekko. W trasie stówką przez kilkadziesiąt kilometrów (na szybkim moście) dawał radę bez zająknięcia. Same plusy.
W silniku nic nie robiłęm, gdyż był zdrowy. Auto sprzedałem ale miałem (i mam nadal kontakt, ujeżdża teraz Pajero i enduro) kontakt w nowym właścicielem (tfu, pociął zdrowe blachy). Jeździło w Kielcach na zawodach off-road. Silnik się skończył po prawie czterech latach - skończył z wyeksploatowania. Nowy właściciel bał się przejścia na inny olej i lał dalej tego Agipa.... Marek przyznał, że był zadowolony z tego oleju, był stabilniejszy temperaturowo od minerała, lepiej na obroty się wkręcał.
Drugi przykład. Moja kosiarka do trawy zamiast na jakimś SAE30 mineralnym działa na syntetycznym Gulfie Formula G. Rewelka - cichuteńko, miękka praca, nie grzeje się tak mocno, spadło spalanie i pocenie się.
Podobnie było z maluchem, dużym fiatem oraz Nysą.
Co powiesz?![]()