zlosliwecnie wierze w okazje - pracuje jako menadzer serwisu - jakas tam wiedze mam, bardziej przekrojowa niz Wasza w sensie danego modelu, ale na zdrowy rozum.. kocham alfy i doceniam ich indywidualnosc.. ale do cholery to zwykly samochod.. bez idealizowania i stawiania pomnikow wazne sa podstawowe rzeczy - czy i jak bylo auto uderzone, jaka ma historie w sensie dokumencji ew. szkod, jak wyglada od spodu, czy nie bylo podtopione nawet na chwilke, czy jest proste po naprawach blacharskich.. wazne dla mnie, to aby nie mialo zniszczonego srodka.. bo mechanicznie.. to znow jak wyzej.. auto jak auto - wszystko naprawisz bez wiekszego problemu.. (poza zle zlozona elektryka po ew. dzwonku) bo to pozniej cuda wychodza.. skoro ocenilem przed zakupem, ze nie byla walnieta, mechanicznie jest w dobrej kondycji, nie nosila sladow zalania.. to zaryzykowalem kupno.. i przez ta glupote zakletych 40tys ze "trzeba wydac" dzis ja rozkrecalem szukajac dziury w calym.. ale fakt przyznaje - stresa mialem, choc na logike nie mialem podstaw do obaw.. bo dziennie oceniam iles tam aut i generalnie jakos mi to wychodzi.. ale dla siebie (dla zony) tak mnie jakos stres oblecial nim sie nie utwierdzilem w detalach ze jest ok
<piwo>