Kuzyn kupił kiedyś nową Ibize. Czekał chyba 4 mce na zamówione auto. Jeździł kilka lat, w sumie bezproblemowo, potem pojechał do innego dilera zapytać o zmianę na nowszy model. Po ogledzinach usłyszał ze powypadkowych aut nie biorą w rozliczeniu. Jak sie okazało auto miało naprawę blacharską i zmieniony kolor. To jest dopiero rewelacja :/
W zmieniony kolor nie wierzę.
Mój ojciec jadąc kiedyś z pracy, widział taką sytuację. Jechała lora z Pandami. Ostania musiały być źle postawiona, może się przesunęła może była źle przypięta oparta był o wzmocnienie naczepy. I na każdym dole i nierówności uderzała w niego zrywając lakier i wgniatając tylni błotnik. I co myślicie ze dealer się przyzna przed klientem. Dał do lakiernika i pewnie sprzedał ucieszonemu z nowego nabytku klientowi.
Kolega który pracował w Dajewo na Żeraniu opowiadał jak koleś nie wyrobił się na rampie załadowczej matizem i się z niej spierniczył. Kilka dni później matiz był nówka sztuka nieśmigany i pojechał do salonu :/
Do czego to doszło żeby do salonu trzeba sie wybierać z czujnikiem lakieru.
Co do malowania poprzednia alfa 1.6TS była zakupiona jako demo car w salonie w Lublinie jako auto 2 letnie w rozliczeniu oddana była Kia Shuma z dopłata ok 30tys zł. Jakie zdziwienie było mojego ojca jak po ok 2 latach użytkowania wyszła rdza nad przednią szybą oczywiście przeprosili przemalowali ale nie przyłożyli sie zbytnio bo i tak ponownie ruda wyszła. Niestety zwątpił w markę AR i zakupił Volvo.
Ostatnio edytowane przez Cannabis ; 26-08-2012 o 11:32
Pracowałem w kilku ASO. Czaaaasami się zdarzało, że auto przyjechało z lekkim wgnieceniem, zarysowanem itd. Wiadomo, że pojazdy przebyły nawet kilka tys. km statkiem, lawetą i takie szkody są czasami nieuniknione. Co się robiło? Zgłaszało szkodę do ubezpieczyciela i do fabryki a kolejno malowanie powtórne elementu (kolor zgodny z kolorem fabrycznym oczywiście) - zależy jaki ten element był - jak dach to pół samochodu trzeba było zrobić, jak drzwi to drzwi. Zdarzało się, że w fabryce nastąpiły uszkodzenia czy kontrola techniczna nie przyuważyła czegoś, wtedy auto przeważnie wracało tam skąd przyjechało (lub dealer dostawał nia nie rabat).
I bywały przypadki, że w fabryce było coś gmerane z lakierem o czym dealer nie wiedział, a fabryka czy jej przedstawiciel nabierał wody w usta. Jadnak najczęściej robi to dealer....
Miałem Matiza który też miał przemalowywany spojler i tylną klapę przed wydaniem z salonu.
Kiedyś mieliśmy z klubu spotkanie z redaktorem redagującym gazetę z newsami Daewoo. Opowiadał że w pewnym okresie bardzo duża część transportów szła koleją przez Rosję. Większość aut po dotarciu do celu nadawała się do gruntownych poprawek lakierniczych i blacharskich - podobno w niektórych rejonach ludzie z zawiści/nudów rzucali w transportowane auta kamieniami.