I cóż to za zaskoczenie? Kiedyś Alfa była sportowa na wskroś, później coś się posypało, w latach 90' coś się niby działo, była agresywna 155 ale to jeszcze nie to.
Wtedy nadeszła era 156, która powaliła wyglądem i frajdą z jazdy całą ówczesną klasę średnią na kolana.
166 równie piękna, GTV i Spider miód.
147 i GT były równie piękne z zewnątrz i równie dobrze się prowadziły ale zaraz, zaraz...? Zaglądamy do środka a tam zamiast figlarnych, okrągłych nawiewów i konsoli skierowanej do kierowcy widzimy raptem nieco bardziej urodziwą siostrę Stilo i jej fotele płaskie jak w UNO. To nie wróżyło dobrze.
159 kontynuowała tradycję pięknego sedana i Sportwagona z fenomenalnie pięknym wnętrzem ale zrobiła się trochę przyciężka i niemiecka.
Na tym można zakończyć opowieść o Alfie Romeo, bo to co Włosi zrobili wypuszczając na rynek te dwa, wytrzeszczone dziwadła zwane MiTo i Giulietta nie jest nawet warte rozpisywania się.
Takie jest moje zdanie, Fiat najpierw uratował tą markę przed bankructwem i zginięciem z katalogów, ale teraz w zamian próbuje zabrać jej ducha i tanim kosztem produkować drogie gadżeciki dla bogatych pań.
Wszystko zmierza dokładnie w tym samym kierunku co Lancia - Chryslerowska podróbka włoskiego stylu.