dokladnie tak, jak mówicie... człowiek jedzie kupić auto, zawsze chce mieć nadzieję, ze coś urwie z ceny, choćby parę stów symbolicznie. A tutaj oczami wyobrazni już widać nadętego właściciela, który na każde próby negocjacji mówi: nie muszę sprzedawac, mówiłem, ze tyle jest warta, nie opuszczę.
Mało kto pojedzie oglądać. A zawsze przecież jakiś klopsik albo klops można znaleźć w używce podczas oględzin....