Dla jasności sprawy - wcale mi nie spieszno do sprzedaży resztki która została po awarii (korbowód). Ala czeka na wymianę silnika (jakby kto widział wiarygodny egzemplarz to się polecam) i regenerację selespeed-owego kontrolera. Moja przestroga do towarzyszy w niedoli (i estetycznej frajdzie) jest by wymienić za wczasu korbowody na kute. To kosztuje ~1000 zł drożej a oszczędzasz ~7000 zł na kolejnym remoncie/wymianie motoru. Zawieszenia szybko nie ruszę bo je zrobiłem na tip top kilka tysięcy km temu - faktycznie były to zwykłe części, a nie sportowe.
Warto może też wspomnieć, że polecany przez fabrykę olej (bodaj 10W-60) jest mało popularny i najłatwiej dostępny od Castrol'a. Niestety ma on własności płuczące i zalany na stary silnik... Byćmoże to zmusiło mnie do pierwszego kapitalnego. Zaraz po zakupie auta pojechałem do serwisu w którym zostawiłem pokaźną sumę krwawicy, m.in. za zawieszenie, rozrząd (prewencyjnie) i oczywiście olej. Nie wiem ile palił przed wjazdem do serwisu, ale po wyjeździe palił już 1l/1000 km. Nigdy więcej Castrol'a na stary silnik!
Kilka osób zauważyło też moją notę o aerodynamice. Dotąd jeździłem dwoma autami które potrafiły użyć faktu, że powyżej 100km/h opór powietrza rośnie potęgowo (potęgowo rośnie od zera ale powyżej 100 wyraźnie dominuje opory toczne). We wspomnianej (z sentymentem) 33 ok. 120-130 km/h było przełomowe i auto usztywniało się na drodze. To było wyraźnie odczuwalne (i wzmacniało frajdę). Żadnej elektroniki - sama tylko bryła karoserii. Podobnie sztywniał VW Scirocco którym bawiłem się tylko gościnnie. Jak będziecie mili okazję to polecam - spróbujcie.