Sprawdzić przed zakupem to można co najwyżej jak wygląda i zachowuje się auto zupełnie nowe i to w warunkach jazdy próbnej po mieście zwykle. "Napalony" klient jest zwyczajnie ślepy na pewne rzeczy, a co by nie mówić o Alfie, to akurat potrafi robić dobre pierwsze wrażenie. Jednakże nawet kupując Alfę "na chłodno", choć to trudne, nie przewidzisz jak staną się trzeszczące plastiki w rocznym aucie, w którym zaczęły się starzeć od słońca. Nie zauważysz też od razu pewnych niuansów w zwyczajnie źle zaprojektowanym systemie obsługi audio.
Czego się spodziewałem? Nie miałem zbyt wysokich wymagań, bo BMW z 2010 ("jedynka" F20, czyli najtańszy model w gamie), które miałem wcześniej nie było ani zbytnio prestiżowe ani bezawaryjne, miałem jednak nadzieję, że ta słynna poprawa jakości wykonania w Alfie nie będzie aż tak powierzchowna, a aspiracje Alfy do bycia marką premium nie będą jedynie "aspiracją".
Nie mogę powiedzieć, że nie lubię tego samochodu, jednakże "walory" Alfy Stelvio szybko przesłania fakt jak niegodnie i szybko się starzeje to auto - trzeba być nie tyle fanem co fanatykiem Alfy, żeby tego nie zauważać.
W momencie zakupu cena w odniesieniu to danych katalogowych i wyglądu wydawała mi się okazją w porównaniu z Audi czy BMW, ale teraz już wiem, że po prostu to jest tyle warte i nic ponadto.