No to pewnie zaraz wszyscy mnie wyśmieją za to, jak broniłem Fiata i MA jakiś czas temu
. Trudno - pochwalę się, że u mnie nowy moduł MA już chodzi.
Nie czekałem aż się wszystko rozsypie tylko po tym jak zauważyłem ewidentne pogorszenie sytuacji (w tym roku telepało budą na mrozie lub przy bardzo dużej wilgotności nawet co 3-4. uruchomienie silnika), po tym jak oczywiście poprzestawiałem świece i cewki i nic nie pomogło - postanowiłem się pobawić i wymienić sobie MA.
Temat jak najbardziej do ogarnięcia samodzielnie jak się nie ma dwóch lewych rak i się ma kawałek własnego podwórka i trochę narzędzi. Nie twierdzę oczywiście, że jest łatwo - głównie chodzi o dostęp do tyłu silnika w wysokim Stelvio.
No i kilka tysi na inwestycję w części
Ale co najważniejsze - już kilkaset kilometrów przejechanych po naprawie - i w sumie żałuję, że nie wymieniłem tego ustrojstwa zaraz po pojawieniu się pierwszych problemów, jakieś 2 lata temu - jak telepało raz na 100 uruchomień. Bo teraz silniczek chodzi jak zegarek, aksamitnie, spokojnie - mam wrażenie że nawet jak był nowy tak ładnie nie pracował.
Więc w sumie piszę to żeby trochę "odczarować" MA - stopień skomplikowania pracy jest na poziomie wymiany jakiegoś napędu rozrządu na blokadach. Ewidentnie przyjaciele Włosi coś spie...li w pierwszych seriach MA ale teraz założyłem "pozmianowy" i spodziewam się, że dotrwa do końca samochodu za jakieś pół mln km.
Nie bać się samej wymiany (o ile oczywiście jest niezbędna), nie czekać do samego końca modułu (bo sam silnik też obrywa przy 3-cylindrowej pracy) - jedynie trzeba mieć świadomość, że partacki mechanik może spie...ć milion rzeczy przy takiej pracy więc wybór warsztatu jest krytyczny.
Cała akcja przy ~92kkm.
Trzymam kciuki za tych, którzy tę przygodę nadal mają przed sobą