w zaleceniu chodzi o ręczny - żeby nie zostawiać auta tylko na P. Generalnie, szczególnie na nierównym terenie, najpierw należy zaciągnąć ręczny, potem zmienić na P i dopiero zwolnić hamulec nożny.
Ogólnie w przypadku ręcznego hamulca elektrycznego dobrze jest wyrobić sobie nawyk zaciągania, żeby nie naprawiać z powodu nieużywania![]()
Najlepiej to włączyć automatyczny ręczny, wtedy przy przerzuceniu na P lub wyłączeniu silnika sam się załączy.
Ta, już w karierze ze trzy komplety tarcz wymieniłem (nie w Alfie) z powodu klocków które przykleiły się do nich po dłuższym zaciągnięciu ręcznego. Szlifowanie nic nie daje bo struktura uszkadza się jakoś głębokawo i klocek w tych miejscach później przeskakuje pomimo, że tarcza wygląda ok.
w sensie autohold ? wkurza mnie że na płaskim też zaciąga (nie wiem jak to działa w Alfie?) ale najlepsze rozwiązanie ma mercedes gdzie autoholda wywołuje się wciśnięciem hamulca wpodłoge po zatrzymaniu. w innym przypadku jego działanie jest dla mnie irytujące i wyłączam bo powoduje mało płynne ruszanie.
- - - Updated - - -
zalecenia są przy codziennej eksploatacji a nie postawieniu auta na kilka tygodni bo wtedy moze tak jak piszesz.
Ale jak rzadko używasz ręczny to po kilku latach będziesz wymieniał silniczki ręcznego, a to nie są tanie rzeczymusisz policzyć co jest tańsze
ja używam w codziennym ruchu,ale już w garażu na noc nie, bo czasem zdarza się że auto stoi 2-3 dni nieużywane.
Oczywiście, wszystko kwestia wyważenia. Jak żona rzadko jeździ to nigdy nie wiadomo jaka będzie przerwa, to wolałem ją oduczyć włączania odruchowego podczas wysiadania a tylko jak jest potrzebne (nie płaska powierzchnia). Wystarczy jej auto-hold który ma i to załatwia sprawę poruszania silniczkami.
Teraz wszyscy chcą mieć wszystko "auto" zamiast myślenia używać. W Alfie wystarczy mi zaciąganie czasami na światłach, fajnie że zrzuca go jak się rusza. Plus jak parking na zjeździe.
EDIT: Nie widziałem w Stelvio Auto-holda.
Pozwolę sobie tutaj na gorzkie żale, bo szkoda zakładać nowy wątek. Giulia MY24, wczoraj jeździła elegancko, trasa 70 km (z przerwą gdzieś w połowie). Samochód używany co kilka dni, prawie zawsze trasy, większość nocy spędza w garażu. Dzisiaj całkowity denat, nawet otworzyć z pilota się nie dało, jedyna funkcja dająca znaki życia to migający symbol holowania - chyba jakiś typowo alfowski ficzer.
Po 3h ładowania akumulatora pacjentka zmartwychwstała, ładowarka na początku pokazywała że jest wyładowany w zasadzie do zera. Serwis umówiony na przyszły tydzień, zdziwię się jak się znajdą konkretny powód.
Najprędzej to akumulator padnięty, wszystko kwestia jak długo samochód stał u dilera, bo często mają wywalone i podładuja pierwszy raz przed oddaniem klientowi. Wcześniejsze długie rozładowanie, jak wiemy, nie służy akumulatorowi.