ostatnio siedząc w firmie dokonałem obliczeń na podstawie dwóch samochodów
samochód I Opel Corsa typ C 2006 rok silnik 1.2 twin sport
samochód II Fiat Panda rok 2008 silnik 1.0 z LPG
i teraz tak:
spalanie samochód I w mieście pod ciężką nogą 7,16L/100km PB95
spalanie samochód II w mieście pod ciężką nogą 11,3L/100km LPG
(w obu przypadkach ta sama osoba, która nie wie o teście)
cena paliwa:
PB 95 4,46 zł/l (info onet.pl)
LPG 2,26 zł/l (info onet.pl)
podsumowanie:
samochód I 7,16L x 4,46zł = 31,93zł
samochód II 11,3L x 2,26zł = 25,53zł
różnica 6,40zł na 100km
przy 1tys. km jest to jakieś 70zł zawyżając na plus LPG. Teraz tak licząc delikatnie to silnik 1.0 fiata ma mniejsze spalanie PB jak silnik 1.2 opla ale weźmy że wg. instrukcji ma takie samo. Pomiar był robiony w lecie a dokładnie przełom lipca sierpnia.
wiec na 10 tys km jest to 700zł przy takich cenach paliwa jak mamy teraz ale sezon sie kończy więc i PB będzie tańsze bo pewno spadnie tak jak w tamtym roku do ok 3.90zł.
Licząc ceny na dzień dzisiejszy to mamy po 40tys km zwrot ceny instalacji (średnia cena ok 2800zł taka lepsza) nie liczę przeglądów itd.
wg. mnie to za taka cenę to szkoda silnik gwałcić LPG...
I teraz z doświadczenia namacalnego. Panda z LPG założonym w ASO (wyjechała z LPG) miała problemy nieludzkie po 1,5 tys laweta bo odmówiła posłuszeństwa, po 5 tys to samo, i średnio co kilkaset km regulacje. Samochód na LPG zaczął być używany po przebiegu ok 2tys km w tej chwili ma ok 9 tys. wiec zobaczymy co będzie dalej. Dla tych co powiedzą jeden egzemplarz to zaznaczam iż mamy takie pandy sztuk 4 u wszystkich problemy podobne aby nie powiedzieć identyczne nie są one z jednego salonu i mają różne rodzaje komponentów instalacji LPG.
Sam raz taką jechałem na obwodnicy Tarnowa zaczęła się świecić kontrolka silnika na co kolega co tym jeździ na co dzień powiedział że ona tak ma.
Wiem wiem... fiat to nie alfa a silnik 1.0 to nie silnik alfy TS a tym bardziej nie V6 ale zasada działania silnika jest taka sama...
Teraz jeszcze inna sytuacja.
Jako że pracuję jako fotograf na weselach i nie tylko spotykam mnóstwo ludzi co właśnie ma LPG ale może podam przykład z ostatniego.
Jako że przyjechałem Alfą od razu pytanie o awaryjność itd ale do rzeczy... po dłuższej rozmowie pan przyznał się że ma LPG w samochodzie dokładnie to był citroen saxo. Pytam jak to działa itd. na co pan że rewelacyjnie i nie ma żadnych problemów. Oczywiście założył ze względów finansowych itd... więc jakoś nie dyskutowałem że to nie zbyt rozsądne ale przyszła pora aby jechać na plener. Jako ze mój samochód był przystawiony przez 4 inne powiedziałem ze młodzi ze świadkami pojadą jednym a my drugim (tego właśnie pana). Jak zaproponowałem tak też się stało i... do tej pory idealna instalacja LPG okazała się już mniej idealną.
Po 3 minutach gdy to pan męczył się z odpaleniem samochodu wyruszyliśmy w podróż ok 20 km w dwie strony. Na każdych światłach gdzie samochód stał na wolnych obrotach chodził koszmarnie nierówno (nie da sie tego porównać z niczym innym jak tylko fiatem 126p pracującym bez jednego cylindra bo tak samo całym samochodem szarpało), o przyspieszeniu nie będę się wypowiadał bo szkoda ale jeszcze wspomnę o tym że średnio zgasł nam chyba z 4 razy. Oczywiście pan tłumaczył się, że nie ma tego mechanika co do niego jeździ itd... a akurat coś z ssaniem chyba sie dzieje. :wink:
druga historia
na stacji BP dwóch panów jeden zachwala jak to działa mu LPG że tanio jeździ itd oczywiście z samochodem nie ma problemów nic a nic. Po wyjściu ze stacji jeden siada do swojego drugi do swojego ten co tankował PB odjeżdża ten drugi niby zapina pasy niby lusterko ustawia po czym odpala silnik... męczy męczy odpala z 4 razy za 5 łapie... pewno LPG z instalacji sie ulotniło i zanim doszło po tych rureczkach pod spodem samochodu to tyle czasu minęło
nie jestem stronniczy i nie wymyśliłem tego i na pewno nie są to dwa lub trzy odosobnione przypadki...
ale na pewno i na to zachwalacze LPG znajdą wytłumaczenie... :wink: