Totalna bzdura, jest kilka sytuacji kiedy uderzający w tył innego pojazdu nie jest sprawcą kolizji i ten przypadek to jeden z nich co jak widać już udowodniono.
Oczywiście, że z Twojego, bo nie upewniłeś się czy możesz bezpiecznie wykonać manewr skrętu w lewo.
Tyle, że trzeba tu rozpatrzeć dokładnie całą sytuację, bo jeśli koleś zaczął wyprzedzać i dopiero wtedy wrzuciłeś kierunkowskaz, i zacząłeś skręcać to jest ewidentnie Twoja wina. Natomiast jeśli Ty włączyłeś już kierunkowskaz, to ten z tyłu nie ma prawa Cię wyprzedzać i jeśli wykonasz skręt, a on w tym momencie rozpocznie wyprzedzanie i w Ciebie uderzy to wina jest po jego stronie. Problem polega na udowodnieniu tego...
Kolejna bzdura. Ty będziesz sprawcą kolizji, a ja co najwyżej dostanę mandat za prędkość (o ile ktoś mi w ogóle udowodni, że jechałem więcej niż te 50km/h, a przy niedużym przekroczeniu jest to niemożliwe). A od mandatu za prędkość i tak się wymigam, bo nie ma pomiaru homologowanym do tego urządzeniem, więc nie jest w stanie nikt orzec dokładnie ile jechałem i w jakim progu się mieszczę.
Jedyna sytuacja, gdzie mógłbyś się próbować dochodzić bądź u Policjantów, bądź w sądzie mojej winy, to taka kiedy pojadę 200km/h na ograniczeniu do 50km/h. Wtedy można rzeczywiście próbować opcji, że przy takiej prędkości mogłeś mnie nie zauważyć. Dokładnie taki problem był z motocyklistami, którzy popierniczali grubo ponad limit, ktoś im wyjeżdżał i z automatu był uznawany za winnego. Od niedawna w sumie zaczęto rozpatrywać, czy kierowca samochodu mógł zauważyć motocyklistę pędzącego z taką prędkością.