miałem ten sam problem , ponowna analiza i poprawa zbieżności załatwiła sprawę
miałem ten sam problem , ponowna analiza i poprawa zbieżności załatwiła sprawę
Tak tez myslalem, niestety jak juz pisalem, pojechalem do tych 'mechnikow' to mnie wysmiali i splawili, nawet wydruku nie chcieli mi dac, stracilem tylko kase. Znajde jakiegos Polaka tutaj moze bede mial wiecej szczescia jesli chodzi o ta zbieznosc. Wywale tez te PU na dolnym wahaczu i zobaczymy jak to bedzie jechalo.
No wiec maly update. Kupilem przedwczoraj opony na tyl Dunlopy Sport ale uzywane w dosc dobrym stanie. Tyl juz nie ucieka, czuc tak delikatnie czasem naprawde minimalnie niezauwazalnie, moja zona nic nie czuje. Smiem twierdzic ze faktycznie uciekanie tylu spowodowane jest przez 3 czynniki
1. Zle, zniszczone, zjezdzone opony.
2. Zamontowanie tuleji PU nieplywajacej przez co zawias trzyma sie zbyt sztywno i nie ugina sie po wpadnieciu w dziure.
3. Zle ustawienie zbieznosci.
Jeden problem wyeliminowalem teraz pozostaje zmiana PU na zwykla tulejke plywajaca i ponowne ustawienie zbieznosci.
Pozostaje jeszcze problem katow z tylu. Zastanawialem sie nad wstawieniem rozporki na kielichy z tylu pod polka, mysle ze dalo by sie tam cos wymodzic? Tylko boje sie ze to moze poglebic efekt uciekania tylu. Obecnie kola sa pochylone na 2.49 stopnia, max moga byc pochylone na 2.50 z tego co sie dowiedzialem.
a ja z doświadczenia ponad wszystko bym postawił jednak czynnik nr 1
Zobaczymy co z tego wyniknie. Czytalem na anglojezycznych forach i generalnie wnioski sa podbne, gdzies zawsze przewija sie temat opon wiec moze faktycznie. Ale zawieszenie z tylu po wstawieniu PU jest jak pospawane. Nie powiem zeby mi to nie odpowiadalo bo nie lubie jak mi sie auto buja jak ponton zeby tylko mi tyl nie uciekal.
apropo zawieszenia mam dziwne pytanie a nie chce zakładać niepotrzebnego tematu, może mi pomożecie. Kilka dni temu w innym temacie parę osób pisało o tym, że zawieszenie trzeba skręcać na postawionym/obciążonym aucie i chciałbym spytać ile w tym prawdy. Ja pierwszy raz sie spotykam z takim stwierdzeniem i wydaję mi się to mało sensowne tym bardziej, że nigdy tak nie robiłem i było ok. Ale jeśli ktoś ma większą wiedzę w tym temacię proszę o pomoc![]()
Ja tez o tym slyszalem. Ale jak jak widzialem mechnikow roznych to zaden nie skrecal auta na postawionym samochodzie z prostego wzgledu, nie kazdy ma dwa podnosniki. Zeby zrobic tak zawias to trzeba podniesc auto za boki. Potem zeby to dokrecic to trzeba auto podniesc podnosnikiem najazdowym. Zadko ktory warsztat ma dwa takie podnosniki, a nawet jak maja to nie robia jednego samochodu na raz i z regoly jeden juz jest zajety. Ja wszystko robie przed domem sam i jakos nigdy nie mialem zadnego problemu.
Skręca się na opuszczonym dla żywotności tulejek. Gdy skręcisz na podniesionym i opuścisz to guma wewnątrz sie skręca i szybciej rozwulkanizowuje a nawet zrywa wewnątrz tulejki.
To, że tak nie robią, bo im się nie chce, nie znaczy, że się tak nie robi. Ja sam naprawiam swoje auto (w większości, bo też niektórych rzeczy nie przeskoczę) głównie właśnie ze względu na jakość usług. Jeśli chodzi o słuszność tezy to wystarczy troszkę zdrowego rozsądku i znajomość podstawowych praw fizyki aby stwierdzić, iż jest ona właściwa. Co bardziej oporni i tak muszą się z tym pogodzić, bo właśnie tak mają skręcone zawieszenie po kupnie nowego auta (bo później to już różnie bywa). Jak to sprawdzić już podawałem w innym temacie.
Ok rozumiem ale pod domem tego nie zrobisz i nie kazdy warsztat ci to zrobi bo po prostu nie maja sprzetu.