Miałem na myśli sytuację, gdy jadę sobie 160, oczywiście prawym pasem (jak można), widzę przed sobą wolniejsze auto (niekoniecznie TIR), zjeżdżam na lewy pas (oczywiście też nie przed nos szybszego na lewym) i jadę nadal 160, czasem trochę przyspieszam. A nagle w lusterku widzę kolegę jadącego 200, który zaczyna mnie poganiać światłami. Nie jestem szeryfem lewego pasa, zdarza się, że to ja jestem tym jadącym 200 (co dwa tygodnie korzystam z odcinków bez ograniczeń) ale nigdy nie poganiam światłami, nie siadam na zderzaku tylko cierpliwie czekam aż auto przede mną (czasem na swoim maksie) skończy wyprzedzać. Mam świadomość, że dla nas jakaś Corsa 1,2 czy nawet Superb z trzema cylindrami są potencjalnymi zawalidrogami ale zdarzają się mi często zawodnicy, dla których ja (i Wy) w swojej Giulii jestem powolny. A co do zjeżdżania na prawy pas po wyprzedzeniu TIR-a to racja, tylko niektórzy (a niestety, celują w tym kierowcy "lepszych" aut, którzy jadą lewym pasem od 3miasta po Kraków, bo przecież gnają 200 i nikt ich nie dogoni, a 3 km przed nimi widać TIR-a na prawym pasie. Powiem więcej: używam nawet kierunkowskazów przy zmianie pasa.