Jak by to powiedzieć NIC, wymieniliśmy w warsztacie znowu te cholerne wałki balansujące, nowe paski, rozrząd złożony na blokadach ( musiałem kupić bo mi już nie chcieli pożyczać) wałki sprawdzone na prostolinijność i osiowanie, wał sprawdzony, niby wszystko OK, paski gates, olej Valvoline półsyntetyk...wyjazd z warsztatu rundka około 10 km i znowu trzask z pod maski, czek, zaświecona kontrolka ładowania, smarowania...ogólnie deska jak choinka, powrót na sznurku na podnośnik i co ...i znowu ten cholerny pasek zerwany a łożysko na wałku balansującym zatarte...nie wiem jakieś fatum czy co, zaznaczam że jechałem delikatnie, silnik dopiero zaczął temperaturę łapać...zresztą wiesz że nie jestem zwolennikiem pałowania auta a z 155ką obchodzę się jak z jajkiem. Jak nie znajdę do lipca silnika to biorę lawetę od MotorDoktora, pakuję ja do teściów, stodoła duża, postoi i poczeka jeszcze kilka lat, będzie projekt na emeryturę.