Witajcie!
Po kilkuletnim rozbracie z marką pod dach wróciła "nowa" Bella. 1.6 benzyna. Kupiłem ją za bezcen kilka dni temu i teraz muszę doprowadzić do ładu, a z tym ładem a konkretniej chyba ładowaniem nie jest za dobrze....
A więc:
Dwa dni temu została zakupiona, miała padnięty kompletnie aku więc po zakupie odpaliłem ją na kable, bez większego trudu dojechała do domu 15 km. Następnego dnia kupiłem nowy akumulator i założyłem. Pali, jeździ, super. Ale po kilkunastu km po założeniu akumulatora zaczęła krzyczeć z kokpitu "battery low" mimo, że nie świeciła i nie świeci żadną ikonką braku ładowania. Pojechałem rano do miasta i tam po zgaszeniu już zapalić nie chciała, cisza kompletna. Odpaliłem na pych bo stałem z górki. Ale pomimo, że silnik pracował to wciskanie pedału gazu nic nie dawało, obroty 1000 i kropka po czym zgasła. Odpaliłem na kable od życzliwego kierowcy, ujechała 2 km normalnie i znów brak reakcji na gaz, i zgasła, ale wciąż żadnej dyskoteki na kokpicie. Została w mieście sama
Pytanie brzmi moi drodzy czy to alternator czy może coś innego?