Koledzy i koleżanki z giuliami, stelviami a czy rozważaliście może Teslę miast alf ? Cicho, fajnie z klasą (nie taką jak w alfie sie ma rozumieć ale prawie taką samą) aj?
Koledzy i koleżanki z giuliami, stelviami a czy rozważaliście może Teslę miast alf ? Cicho, fajnie z klasą (nie taką jak w alfie sie ma rozumieć ale prawie taką samą) aj?
Ostatnio edytowane przez Belfer ; 06-01-2018 o 22:13 Powód: Błędy
Moim zdaniem temat do Hyde Park'u. Poza ilością kół nie widzę podobieństw między tymi autami. Tesla nie ma predyspozycji do bycia alternatywą dla Giulii czy Stelvio...
Ja specjalnie kupiłem teraz Alfę, bo to ostatnie 10 lat motoryzacji, jaką znamy. Wg mnie za 10 lat wszystkie nowe auta będą musiały być albo sterowane przez komputer, albo rola kierowcy bedzie zdegradowana do minimum (+ brak odgłosów silników).
Ostatnia pora, by się nacieszyć klasyczną motoryzacją.
I nawert się cieszę, że w Stlevio nie ma pół-autonomi, tylko tyle systemów by było bezpiecznie, ale bym miał jeszcze wrażenie, że to ja jestem kierowcą
Tesla może i będzie, ale za 10 lat, jak tym sie nacieszę
No toś kolego [MENTION=6045]jjokocha[/MENTION] poleciał z tą alternatywą dla Alfy...
Ja nie wiem czy Teslę, ale faktem jest, że już za 5-10 lat, nie będą wpuszczać do wielu wielkich miast EU samochodów tylko spalinowych, wiec minimum hybryda będzie konieczna.
Niestety moze to odbić sie na cenie naszych aut
Sam myślałem, by Stelvio trzymać z 5-10 lat, ale zobaczę już za 3 lata, co tam UE wymyśli.
Co do Tesli, to generalnie w środku jest trochę nudnawo (a nawet brzydko - ten ekran jest koszmarny) a wykończenie nie jest na najwyższym poziomie. Bardziej robi wrażenie po prostu oprogramowanie i to, czego w zasadzie nie widać.
Może Stelvio dostanie hybrydę do tego czasu?
Tym bardziej, że nie uwierzycie, 2 osoby mi się pytały, czy Stelvio to elektryk )))) (jedna chyba nawet nie wiedziła, że to Alfa, być moze myslała że Telsa właśnie)
Ostatnio edytowane przez Firste ; 07-01-2018 o 12:50
Teslę Model 3 mam zarezerwowaną na grudzień 2018 ale raczej zrezygnuję na korzyść być może Gulii. Kluczowa kwestia jaka mnie odrzuca to serwis, ładowarek w Poznaniu jest ogrom. W tej chwili na Berlin i całe wschodnie Niemcy jest może 4 serwisantów na Schonefeldzie. Są mega kolejki do serwisu, czeka się np. 10 dni na podstawowe naprawy. A jeszcze trzeba tam auto odwieźć i odebrać. Jak to porównywać do przeglądu audi w 3 godziny...
Model 3 ma fajną cenę, ok. 190 k brutto, czyli poziom Gulii. Ale serwis na razie na duży minus.
Co do właściwości jezdnych to jednak jazda Gulią RWD a Teslą RWD to zupełnie inna bajka. Te auta raczej w żadnym momencie się nie spotykają, są zupełnie inne. Rację według mnie napisał kolega, że warto jeszcze pojeździć Gulią, bo to ostatnie takie modele jakie znamy.
Ostatnio edytowane przez montana ; 24-01-2018 o 23:40
Faktycznie cenowo T3 jest w okolicy Żula i to jest wątek Hyde-Parkowy, ale jednak się wypowiem.
Tak w Warszawie pokonywać niewielkie dystanse to można i Yarisem hybrydowym (ahahaha, są takie!), i jak ktoś nie pracuje jako kurier to 100 km zasięgu w mieście powinno do wszystkiego wystarczyć.
Problem, dla mnie kluczowy, to stosunek zasięgu w trasie do czasu ładowania. I to nie w jakichś wydumanych scenariuszach, tylko w scenariuszu, który już kilka razy przetestowałem - wyjazdu na narty do Włoch. Wiem, można jeździć do ojczyzny A. Hitlera, albo do Białki, ale powiedzmy, że chcemy do Włoch. Z Warszawy.
Pierwszego dnia robię ok. 1100 km. W praktyce są to okolice Norymbergi, Ingolstadtu (można oddać cześć czterem pierścieniom). Te ok. 1100 km z Giulietta robiła w ok. 7-8 h czystej jazdy, często z prędkościami w okolicach 180-200 w Polsce i nieco wolniej w Niemczech, gdzie są ograniczenia. W praktyce są jakieś 3 przerwy na tankowanie. Czyli zjazd, schłodzenie turbiny, tankowanie, które trwa może 3 minuty, zapłacenie i spadu. Całość max. 15 minut i można pruć dalej. (Myślę, że teraz z Giulią będzie podobnie, po wstępnych obserwacjach.)
Patrzę na zasięg Tesli 3 wg. wikipedii. Wersja podstawowa 350 km, wersja LR 500 km. To rozumiem jest zasięg maksymalny. Podejrzewam, że przy ok. 160 km/h będzie do już sporo mniej, ale przyjmijmy nawet, że tylko 30% mniej, czyli 250 i 350 km. Oznacza to, że trzeba się zatrzymać i doładować.
Ale do pełna nie będziemy się ładować. Wikipedia podaje informacje o ładowaniu przez 30 minut. Przy optymistycznym założeniu, że trafimy na superchargery, w 30 minut zwykłą Teslę doładujemy do 210 km (oficjalnie), a LR 270 km. Jeśli znowu będziemy naruszać przepisy ruchu drogowego, to oczywiście będą to niższe wartości. Ponownie przyjmuję 30% spadek zasięgu, do 150 km i 190 km.
Czyli, w przypadku zwykłej Tesli 3 droga ta (przyjmijmy optymistycznie 1000 km) będzie wyglądać tak: 250 km - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - ładowanie - 150 - hotel. Każde ładowanie to 30 minut, tutaj jest ich 5, czyli 2.5h ładowania.
Dla Tesli o oszałamiającym zasięgu LR: 350 - ładowanie - 190 - ładowanie - 190 - ładowanie - 190 - ładowanie - 90, czyli 4 ładowania (ostatnie może być nieco mniejsze). Jednak razem to nadal ok. 2h przerw.
A mam nieodparte wrażenie, że Tesla LR gnieciona w okolicy 2 paczek w życiu nie zrobi nawet 300 km, tu i tak oszacowania były bardzo łaskawe dla Tesli.
Ja wiem, można jeździć jeździć jak paralityk, czyli 90km/h, żeby uzyskać przepisany zasięg, tylko gdzie tu przyjemność... No i nadal zajmie to 12h
I ja się pytam - jak żyć? Rozkładać wycieczkę do Włoch na 3 dni jazdy?
podstawowy model Tesli S w takich lekko zimowych warunkach jak obecnie nie przejedzie więcej jak 200 km - w warunkach autostradowych nie wiem czy zrobisz 150 km. Auto ma wszystko elektryczne wiec aku znika w oczach. Jak zwykle teoria sobie a życie sobie.
Motoryzacja zmierza do jednego- auto Ci nie jest potrzebne- masz sobie wynająć na minuty w mieście a poza miastem korzystać z komunikacji zbiorowej.
Dla mnie samochody elektryczne z ekologią nie mają nic wspólnego- przecież ten prąd trzeba wyprodukować.
Tak, zupełnie pomijam to czy bym się odważył jechać Teslą przez Alpy w zimie, z zagrożeniem, że zasięg gwałtownie spadnie, a stacji do ładowania, tak jak żywej duszy, nie ma. Ale to powiedzmy już jest czepianie się. Natomiast przelot autostradą to nie jest absurd. Robienie przerwy na ładowanie co 150 czy 200 km to paranoja. Chyba bym się pochlastał.