Dzień dobry,
Nie będę się rozpisywał, może ktoś miał podobnie i napisze coś ciekawego.
Piszę z prośbą, otóż sprowadziłem Giulie z USA. Jeśli chodzi o cały ten proces przebiegło to dosyć przyjemnie bez żadnych dodatkowych niespodzianek.
Kiedy auto było już w Polsce pojechało do zaprzyjaźnionego warsztatu importera w Rzeszowie i tam auto ma być naprawiane.
Czekałem 2 tygodnie aż cokolwiek ruszą z autem i doczekałem się kosztorysu. Po zobaczeniu cen samych części dosłownie się załamałem (na dole link do kosztorysu na imgur).
Autko było uderzone prawy przód w carfaxie określone jako "minor", żadne poduszki nie wystrzeliły. Po fotkach można by się spodziewać, że auto jest bardziej rozebrane i sama naprawa nie będzie aż tak kosztowna, sam importer zapewniał, że to bardzo dobra opcja bez żadnej blacharki do roboty.
No i tutaj zaczyna się zabawa, sporo części leżało dookoła auta na fotkach z aukcji. Byłem przekonany, że jakaś część będzie możliwa do naprawy i montażu lub bezpośrednio do montażu.
Np. na fotkach była widoczna belka przednia (dodatkowo błotnik, którego bodajże też nie ma), natomiast warsztat podaje informacje, że tej belki nie było w środku. Są jakieś uszkodzone części no ale mam wrażenie, że te koszty nowych części są ogromne i brakuje ich bardzo dużo.
Czy jest to możliwe, że nie załadowali tych części do auta w USA?
Sam zacząłem już poszukiwania tańszych części internecie i na niektórych częściach naprawdę będę mógł zaoszczędzić ale mimo wszystko spodziewałem się mniejszych kosztów.
Samochód do tego momentu kosztował mnie 57 400zł, same części z kosztorysu wychodzą ponad 22 000 zł więc już podbijam pod 80k a jeszcze robocizna, wszystkie opłaty etc.
Czy ktoś miał podobnie, może jakieś wskazówki jak to ugryźć?
Pozdrawiam i z góry dziękuje bardzo za odp.
https://i.imgur.com/f2PmCNz.jpeg