Auto wstawiłem na profesjonalny detatailing. Następnego dnia z żalem zdawałem Giulia - bo taka śliczna. Znów się zakochałem.
Wypunktowano najdrobniejsze ślady wskazujące na to, że w jakimś miejscu jakaś tajemnicza siła mogła chociaż na chwilę pomyśleć o tym żeby zrobić rysę. Nie wiem czy rozumiecie? W mojej ocenie do nadwozia nie było szans aby się do czegokolwiek przyczepić. A jednak. Znaleziono ponad 20 miejsc wymagających ustalenia koniczności naprawy i wyceny naprawy. HORROR. Środek ok. Prawie. Z widocznymi pęknięciami na ekranie. Pęknięcia nie z mego powodu. Zaistniały bez mojego udziału. LeasePlan zadecydował, że wymiana ekranu to kilka tysięcy złotych. Razem z koniecznymi według LeasePlanu napawamy wgniotek i zarysowań to już ponad 5k netto do zapłaty.
Moje wytłumaczenia i sugestia dotycząca możliwości wymiany na gwarancji lub z powodu wady fabrycznej lub z innego powodu została odrzucona. Odpowiedz poniżej:
"W związku ze zgłoszoną przez Państwa reklamacją odnośnie wyceny końcowej samochodu - przesyłamy informacje wyjaśniające.
Odnośnie pozycji nr 21 wyceny, kontrola dotykowa, uprzejmie informujemy, że po zwrocie pojazdu nie ma możliwości naprawy pojazdu na gwarancji. Uszkodzenie istniało podczas zwrotu, jest dobrze widoczne. Należało zgłosić problem do serwisu w czasie trwania kontraktu, celem naprawy. Wówczas nie byłoby kosztów ponadnormatywnego zużycia.
W obecnej sytuacji auto ma niższą wartość, dlatego nie możemy przychylić się do zdjęcia obciążenia.
Reklamację uznajemy za niezasadną.
Mamy nadzieję, że powyższe informacje wyjaśniają w sposób wyczerpujący wszystkie Państwa wątpliwości.
W przypadku dodatkowych pytań pozostajemy do dyspozycji."
Panowie-macie auto do zdania? To może lepiej najpierw znaleźć własnego rzeczoznawcę, bo może być przykra niespodzianka.
Fajna ta sugestia post factum co należałoby zrobić. A w du..., przepraszam w wiadro niech sobie wsadzą takie rady w stylu - no miał pan wypadek, trzeba było tego dnia z domu nie wychodzić i byłoby ok - należy się 5 000 netto za poradę.