Dzisiaj Gwiazdor zostawił mi niezły prezent w garażu. Mianowicie wcisnąłem dzisiaj sprzęgło, by wrzucić wsteczny. Ku mojemu zdziwieniu bieg nie chciał wejść. Puściłem sprzegło, lecz pozostało ono niemalże w takiem pozycji, jak przed sekundą pod naciskiem mojego buta. Może o dwa centrymetry się cofnęło tylko. Nawet jeżeli wcisnę je ponownie do końca, o wrzuceniu wstecznego mogę zapomnieć, gdyż zdecydowanie nie będę robić tego na siłę. Podobnie sprawa wygląda z 'jedynką'. Pozostałe biegi wchodzą bez oporu, ale za cholerę nie wiem co się mogło stać. Nie sprawdzę nawet czy auto ruszy do przodu, bo stoi w garażu i nie chciałbym aby walnęło w ścianę w odległości 30 centymetrów. Czy ktoś mógłby zdiagnozować co mogło się stać? Mam nadzieję, że to tylko linka się zapiekła lub coś, a nie sprzęgło rozpieprzyło. I pomyśleć że wczoraj działało wszystko bez zarzutu. Nawet godzinę marzłem przed myjnią, bo chciałem by w święta Alfunia ładnie wypucowana, a dzisiaj taki prezent........