Cześć. Jestem Daniel i jestem Alfaholikiem...
To trwa już ponad miesiąc. Zaczęło się niewinnie. Najpierw coś "mniej uzależniającego": Ford Sierra, potem Opel Vectra. Po jakimś czasie to przestało wystarczać. Chciałem czegoś... lepszego... mocniejszego. Ktoś zaproponował mi Alfę. Nie wiele o tym wiedziałem. Cena była dobra: 1500. Pomyślałem: "Czemu nie?". Problemy zaczęły się od samego początku. Nie starczyło mi pieniędzy, tak więc wpadłem w pierwszy dług. Odebrałem hajs za Opla, wyciągnąłem jakieś zaskórniaki oraz pożyczone 400zł i w ten sposób wydałem swoje ostatnie pieniądze. Zaczynało się nie najlepiej ale stwierdziłem "Dam radę. Zarobię trochę i oddam tą kasę. Pojeżdżę jakiś czas i sprzedam dalej. Uwolnię się od niej. Co złego może się stać?". Byłem spłukany ale kupiłem ją. Myślałem, że to w końcu TO. Miała TO coś. Uzależniłem się już po pierwszym razie. Przez tydzień było jak w bajce. Później jednak pojawiły się problemy. Sprzęgło wysiadło. 3 tygodnie byłem na odwyku. Było ciężko. Na dodatek kolejne 400zł kosztował mnie jej powrót. Ponownie... ostatnie grosze. Jednak mogę o tym nie myśleć. Wystarczy wsiąść, przejechać się. Wszelkie troski znikają. O kłopotach się zapomina. Problemy lekceważy. Po powrocie wszystko niestety wraca. Jak nie trudno się domyślić potrzeba więcej pieniędzy. Więcej czasu. To psuje humor. Aby go poprawić trzeba się przejechać, aby się przejechać, trzeba naprawić, aby naprawić, trzeba pieniędzy i czasu, a to... psuje humor. Koło się zamyka. Do tej pory, Bella zrujnowała mi portfel i życie. Opuściłem się w nauce, rodziny i psa nie widuję, zaniedbałem pracę. Tylko Alfa, Alfa, Alfa. Od rana do wieczora. Jak nie dłubanie to zamawianie części. Tylko po to, żeby się przejechać chociaż jeszcze raz. Ale i tego już bywa za mało. Słyszałem o czymś innym co jest na mieście. Mówią na to "147". Nowsza, lepsza, mocniejsza. Jedyne co mnie powstrzymuje to brak pieniędzy. Obawiam się jednak, że nie na długo. Będzie coraz gorzej. 147 potem może 159, Brera aż może pewnego dnia 4C. Ktoś mądrze stwierdził "Alfa jest jak kobieta, ciężko z nią żyć, a i zabić szkoda". Miał rację. Jest ciężko. Będzie jeszcze ciężej. Gdybym wiedział wcześniej jak to będzie wyglądać może bym się w to nie pchał. Posłuchałbym kolegów, którzy mówili: "Chcesz Alfę? Samobójca!". Niestety. Już za późno. Jestem Alfaholikiem.