Zajrzałem jej w oczy i zakochałem się. Po raz pierwszy w życiu nie w kobiecie, ale w kwintesencji piękności zaklętej w 210 koniach. Poważniej - jesień i zimę zamierzam w dużej części poświęcić na odkrycie Belli z rocznika 2011, z niedużym przebiegiem, mocnym sercem 2.4 jtdm bijącym w rytm Q-tronica, jasną tapicerką (raczej Alfatex niż skóra), ze zgrabną pupą sedana, czystym spojrzeniem biksenonów, dobrą orientacją w terenie, umuzykalnioną i (co jak już się zdążyłem zorientować stanowi pewien problem) otwartą na rozgwieżdżone niebo w kolorze Rosso Alfa, Rosso Rubin lub Nero Oceano pomykającą na pełnych firmowych szprych 18-to calowych szpilkach. Oczywistym jest, że przeszłość ma mieć czystą i z referencjami od poprzedniego kochanka - który nigdy nie posunął sie zbyt daleko, nawet jeśli podała mu za słoną minestrone.
Moje pytanie jest proste: gdzie najlepiej szukać i ile dziaćków trzeba wysupłać z sakiewki?