Drodzy Alfiści,
szanowna małżonka wróciła wczoraj z 'przepalonym' lewym przednim migaczem. Oczywiście niezwłocznie zakupiłem żarówkę, wymieniłem i... nic. Poprzednia była ok. Po prostu migacz nie mruga. Bezpiecznik ok, wszystkie pozostałe lampy migaczy sprawne, mrugają, przerywacz sobie stuka.
Autko to Alfa 166 3.0 v6 '98, strasznie ciasno pod maską i trudno cokolwiek dojrzeć. Od czego zacząć? Mam stres, bo w sobotę jadę na majówkę, a bez migacza tak niefajnie jakoś...
A może znacie jakiegoś dobrego i szybkiego elektryka w stolicy (Mokotów)?
Z góry dzięki za pomoc wszelką,
Yoozef