Już mi nerwy puszczają przez ten samochód, 2 tygodnie cieszyłem się, że mam wszystko zrobione, potem siadły mi amortyzatory, ta ZZZZAJE..ana kontrolka wtrysku znowu się świeci, znowu się dławi i stoi pod oknem unieruchomiona już 3ci dzień, bo przez te amorki jeździć się nie da. Szlag mnie trafia już i mam ochotę ją w pizdu oddać za grosze...ale jak na nią patrze, to wraca mi uśmiech na gębę i sami rozumiecie...fak, czemu one tak się chrzanią?????? ;|/
Gadam jak Volkswagenowiec ops: