Witam.
Ostatnio jadąc do babci miałem przygodę. Dojechałem na miejsce bez problemów, gorzej z powrotem. Nie mogłem odpalić silnika, po chwili udało się z trudem do uruchomić i jakoś "dokulałem sie" do domu. Na miejscu po zgaszeniu i ponownym odpaleniu silnik strasznie nie równo pracował. Na drugi dzień już silnika nie dało się uruchomić.
Nie dawno zmieniane były świece, kable, kopułka, palec. Dla pewności rozkręciłem kopułkę i przetarłem ją papierkiem, bo były lekko pośniedziałe już, ale niestety nic to nie dało. Po wyciągnięciu przewodu z pierwszej świecy i metodą drut do fajki i sprawdzenie czy jest iskra, to iskra jest, ale wydaje mi się, jakby była za rzadko. Paliwo też dochodzi bo nawet czuć. Bezpieczniki wszystkie sprawdzone. Świece w porządku, odpalałem na otwartym baku paliwa i nic. Nie mam pomysłów, bo silnik normalnie kręci, a nie zapala.
Zapomniałbym dodać... Alfa Gtv V6 TB rocznik 1996.