Siadam sobie dziś rano do auta, odpalam i po chwili zauważam, że nie zgasła marchewka. Zazwyczaj czekam, aż zgaśnie i dopiero odpalam auto, ale jakoś tak wyszło, że z rozpędu po kilkunastu sekundach przekręciłem zapłon. Kiedy zobaczyłem, że nie zgasła, wyłączyłem silnik i odpaliłem na nowo, tym razem czekając na zgaśnięcie marchewki. Oczywiście nie zgasła. Cóż, muszę jechać, więc jadę, ale auto niestety nie jedzie jak należy. Przy wciskaniu pedału gazu coś je dusi i przyhamowuje. Po jakimś czasie takiej jazdy postanowiłem zjechać na parking i spróbować cokolwiek zbadać. Odłączyłem przepływkę i jest to samo, ale w międzyczasie samochód zdążył się nagrzać i marchewka zniknęła. Samochód zaczął reagować na gaz, tyle, ze przy agresywniejszym naciśnięciu, spod maski słychać prychnięcia, gdzieś z okolic przepływki, przepustnicy (ciężko to dokładnie zlokalizować). Od jakiegoś też czasu przy mocniejszym wkręcaniu na obroty słychać jakiś taki minimalny gwizd, jaki kiedyś miałem przy przepalonym złączu elastycznym, tyle, ze nie tak intensywnie. Trzeba tu też dodać, ze lekkie przyduszania i poszarpywania na zimnym zdarzały się już od roku, tylko nigdy dotąd nie było to jakimś strasznym kłopotem i nie zapalała się kontrolka. Jakie porady panowie? Czyścić przepustnice, resetować komputer, coś jeszcze można sprawdzić?