Witam, mam problem z alficzka, w tamtym tygodniu wybrałem sie w trase (200 km w jedna strone) i w jedna jechalem autostrada normalnie tak do 160 km/h, nie odczuwałem żadnych drgań. Zrobiłem z 50 km po miejscu (Krakow drogi fatalne...) w drodze powrotnej juz odczułem te drgania jechałem ok 110, bo przy wiekszej predkosci wydawało sie ze auto sie zaraz rozleci. Pozniej stacja diagnostyczna luzów zero amory przod 71,72 tył 47,56 oraz gumy stabilizatora do wymiany. Te amory z tyłu słabe, ale wątpie zeby powodowały takie drgania, jeszcze sie nie odbija jak piłeczka Pojechałem na wyważenie kół gosc mi powiedzial ze mam delikatnie krzywą lewą felge ale to nie powinno dawac az takich objawów. Za kilka dni znowu ta sama trasa znowu drzy całe auto fotele, pedały,kierownica. I nie wiem czy to przypadek ale jak zajechałem na miejsce to w tylnym lewym kole jednej sruby juz nie bylo a druga juz ledwo sie trzymała, nie wiem czy to przez te drgania czy przez to ze słabo dokręcili, wróciłem na zapasówce, pojechałem naprostować tą felge wywazyli mi znowu koła, ale nie wiem czy nawet nie jest gorzej..... Co to moze być? przeguby, dwumas, krzywa pół oś?
W skrócie drży najbardziej na idealnie rownej drodze i zaczęło mi teraz ściągać w prawo