Ja już odpuściłem ten wątek, ale jak czyta się takie wypierdy, że ludzie w blokach nie kupują przecież nowych samochodów, albo, jak nie będzie miejsca to się przecież podjedzie gdzieś tam i spędzi 40 minut, to mnie coś trafia. No przecież, tak jak mówisz, każdy tankuje tylko pod domem i w nocy, ja pierdole, ręce opadają
Taka ciekawostka z Kanady:
"W badaniu przeprowadzonym przez Kanadyjskie Stowarzyszenie Motoryzacyjne (CAA) wzięło udział ponad 16 000 właścicieli pojazdów na prąd. Ankieta obejmowała kilka obszarów, w tym doświadczenia z użytkowaniem aut elektrycznych w niskich temperaturach oraz degradacją baterii.
(...)
Ponadto wielu kierowców nie czuje się komfortowo w swoich samochodach elektrycznych przy podróżowaniu na dalekich dystansach. W ten sposób odpowiedziało 36% ankietowanych. Z kolei 67% z nich nadal posiada drugi samochód – spalinowy, z którego korzysta do poruszania się w dalekich trasach."
https://magazynauto.pl/wiadomosci/az...dania,aid,3006
Wysłane z mojego M2007J3SY przy użyciu Tapatalka
Adam Kornacki chyba nas czyta
https://www.youtube.com/watch?v=PPJXNU1EuAg
Ładowanie w nocy przytoczone było w przypadku swojego garażu i prądu, w przypadku płatnych słupków ładujesz kilka godzin w maksie i zwalniasz miejsce. Mając taki słupek na swoim parkingu nie musisz przecież zawsze ładować baterie do pełna.
Dziwne, że nie opadają Ci ręce jak widzisz ile kasy wydajesz na paliwo, żeby przejechać 100km po mieście, albo jak jedziesz za dieslem z lejącymi wtryskami i musisz zamykać obieg powietrza bo smród spalin dociera do Twoich płuc.
Zaraz, czyli jak Ty to robisz? - wracasz skądś do mieszkania w bloku. Nie wracasz tam, tylko krążysz "tu wpisz ile czasu....." z apką przed oczami aby znaleźć wolne miejce ładowania najlbiższe swojemu mieszkaniu/ Podpinasz i z buta idziesz do mieszkanka. "tu wpisz ile czasu / jak daleko" . Ustawiasz przypomnienie / alarm w telefonie aby w odpowiednim momencie ubrać się (płółroku jest zimno) i drałować znów do owego słupka "ile czasu ...." odpiąć się, odjechać, krążyć po okolicy za wolnym miejscem parkingowym, zaparkować i w końcu dotrzeć do mieszkania nie mając nic z tyłu głowy "do zrobienia" .
Super.
Jakie opadające ręce płacąc za paliwo? (naprawdę nie znasz cen elektryków? ) jakie lejące wtryski?
Sprawdzasz słupki pod swoim blokiem, ewentualnie sąsiednim i tam ładujesz. Jak zajęte to próbujesz kolejnego dnia, elektryk zużywa mało prądu w mieście więc zasięg spada powoli (odwrotnie jak w benzynie). Co za problem, że raz na tydzień musisz go póżniej odpiąć, przecież w benzynie na stację też trzeba jechać zamiast wrócić bezpośrednio do domu. Szukasz problemu gdzie go nie ma.
Problemem są za to wysokie koszty jazdy w mieście mocnym samochodem benzynowymi oraz jakość powietrza w naszych miastach.
Tankowania się tak rzadko robi, że można z dużym wyprzedzeniem zaplanować, żeby było po drodze, a nie koniecznie, że już trzeba. Jak nie tego dnia to w następnym, albo jeszcze następnym. Nawet jak na stacji jest kolejka to szybko schodzi, bo tankowanie trwa krótko.
Cały czas nie widzę logistycznie jak to zrobić gdy nagle większość aut ma być na prąd. Teraz jest fajnie, bo elektryków jest może 1%, a jak ich będzie 60%?
Już to widzę jak ktoś musi jechać "gdzieś tam" żeby podpiąć się do ładowarki. Albo czeka 40 min na miejscu podczas ładowania, albo musi odebrać naładowane auto za 40 min, bo przecież następne auto czeka w kolejce.
Zaczną się bitwy pod ładowarkami.
Pojemność energetyczna ropy/benzyny jest kilkadziesiąt razy większa niż w tej samej objętości baterii. Tutaj jest jeszcze bardzo daleka droga przed elektrykami.
Ja ? ja na pewno nie. Pytałem jak Ty to robisz. Bo piszesz w czasie teraźniejszym , wiec czytający rozumie że to tak aktualnie właśnie robisz tak ? czy nie robisz tylko teoretyzujesz ?
Tak, to problem szukać slupków. Podjechać na stację żaden przy tym, bo są co kawałek przy drodze i po drodze, bez szukania. Bez zostawiania auta tam, bez wracania po niego za kilka godzin, piątek, świątek, dzien, noc , świt .
Tankuje się (ja i nie tylko) _bez planowania _tej czynnosci. Ładuje z tego co opisujesz jak sam robisz - z planowaniem i podporządkowaniem życia pojazdowi na baterie.
Jakość powietrza - zależy od miasta, ja nie narzekam. Koszty benzyny to problem ? przy koszcie najtańszego auta na baterię 108tys zł, z zasięgiem 90km, tandetnie wykonanego i wyposażonego ? przy cenie "kompakta" 300 tys zł ? to koszt benzyny jest problemem ? bez jaj. Ile po tym mieście by trzeba się przeturlać żeby przebieg jakkolwiek istotny zrobić.
Wygoda kosztuje, owszem nikt nie zaprzecza. Ale dlaczego ustawowo mamy mieć odebraną możliwość zapłaty za wygodę , użytkowość, funkcjonalność i uniwersalność w postaci auta spalinowego, wobec elektrycznego potrafiącego ułamek tego co spalinowe? dla jak to Krzyk wyzej nazwal "ekierkowców" ? ich, jak wszelkich zaburzeń jest niewielki procent w populacji.