Problem jest dziwny.
Kilka dni temu kiedy Ala chodziła na wolnych obrotach coś strzeliło dość mocno gdzieś pod akumulatorem. Zgasiłem silnik i można było z tego miejsca poczuć zapach podobny do przypalonego silnika elektrycznego. Dziwne.
Za dwa dni zaczęła mocno szarpać tak jakby na moment traciła całkowicie zapłon ale na wolnych obrotach nie gasła. Co chwile obroty spadały w okolice 500 i wracały na 100. Jechać się prawie nie dało ale jakoś doczłapałem do domu. Szarpało całym samochodem.
Dziś zapaliła od kopa. Po jednym kilometrze zaczęła szarpać mocno i często i zgasła.
Zapalić się już nie dała ani na rozruszniku ani na holu.
Teraz najdziwniejsze:
Podczas holowania na biegu pokazuje że jedzie 30 km/h ale obroty silnika stoją na zero. Próbowałem na trójce i dwójce więc obroty powinny się ruszyć z miejsca.
Co mogło paść? Czego szukać w pierwszej kolejności?