Każdy kto śledzi dział "handel" naszego forum od dłuższego czasu bez problemu jest w stanie zauważyć, że szukam samochodu. Zaczęło się od 156, po pewnym czasie zacząłem również rozglądać się za GT. Pierwszym samochodem, który oglądałem była Alfa GT z Krakowa za 40 tyś. złotych:
http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C9188517
Fajne wyposażenie, fajnie się prezentowała. Niestety nie malowana lub szpachlowana tylko i wyłącznie na dachu- sprawdzone w jednym z ASO w Krakowie. Mechanika w miarę ok, poza wahaczami i sprzęgłem do wymiany.
Szukałem dalej, niestety nic ciekawego na rynku się nie pojawiło. Stwierdziłem, że zaryzykuje i podjadę do SuperAlfy.pl zobaczyć czy oferowana przez nich GT, droższa o minimum 10 tysięcy od pozostałych na rynku, jest rzeczywiście taka SUPER i cytuje: "SAMOCHÓD NIE WYMAGA ŻADNEGO WKŁADU FINANSOWEGO".
http://superalfa.pl/index.php?Conten...t=Alfa%20Romeo
Oczywiście jak to u mnie bywa przed zakupem samochodu najpierw krótkie rozeznanie na temat samego sprzedawcy oraz samochodu. Zacznijmy od samochodu- zakładam temat na znanym wszystkim portalu BEZWYPADKOWE.NET -> link poniżej:
http://bezwypadkowe.net/f28/alfa-rom...tochowa-16706/
No ale wiadomo, po zdjęciach stanu faktycznego auta nigdy poznać do końca nie można. Mimo to jakiś tam pogląd jednak się przyda.
Przejdźmy dalej- opinie kupujących. Ze strony www.superalfa.pl spisałem sobie kilka (10) maili z księgi gości i zapytałem wprost: jak wyglądają negocjacje z p. Robertem, ile można utargować i czy po raz kolejny kupujący zrobiliby zakupy w superalfa.pl. Pytania dosyć proste, ale dające dosyć jasny zarys tego, czego można się spodziewać. Obiektywnie stwierdzę- na 10 osób 7 wypowiedziało się pozytywnie o samym komisie, 2 osoby stwierdziły, że wystąpiły rozbieżności odnośnie opisu samochodu a jego stanem faktycznym, jedna osoba zakupów w superalfa więcej by nie zrobiła. Maila mam do wglądu, adresy mailowe zainteresowanych również. Ogólnie rzecz biorąc, dla mnie jako przyszłego kupca, opinie raczej pozytywne. Jeśli chodzi o same negocjacje żaden z kupujących nie utargował mniej niż 1500zł, najlepiej wypadł pewien pan, który kupił 166, zatrzymując dla siebie jednocześnie 3000zł. Ok, przygotowany jestem, mało tego, nawet pozytywnie nastawiony, pora wyruszyć do Częstochowy do stajni SuperAlfa. Rzecz jasna wcześniej telefon, że będę około godziny 11.
Na miejsce przybywam nieco przed 11. Oględziny samochodu wyszły dosyć pozytywnie. Rzeczywiście auto przygotowane profesjonalnie do sprzedaży, wszystko się świeci, błyszczy, środek zadbany. No, ale za tą cenę- 49900zł dziwne by mogło być inaczej. Na początku zostajemy z rodzicami poinformowani, że samochód miał polakierowane zderzaki- przedni i tylni. Mało tego maska i błotniki poobijane są przez kamyki, co prawda delikatnie, ale jednak są. Ok, nic w tym dziwnego przecież, normalna eksploatacja, tym bardziej, że sprzedawca z góry zaznacza, że od razu spuszcza z ceny na pomalowanie tych elementów. Oglądamy dalej i okazuje się że porysowany jest tylny błotnik oraz, że drzwi od kierowcy, jak słusznie zauważyli koledzy z bezwypadkowe.net, rzeczywiście odbiegają od reszty samochodu i są najzwyczajniej w świecie pomalowane. No ale dogadujemy się. Pan Robert daje słowo, że jeśli drzwi były szpachlowane to prześle mi nowe. W porządku. Dosyć uczciwie.
Kolejną sprawą były ksenony. Jeden wyraźnie świecił o wiele słabiej niż drugi. Na początku wersja pana Roberta- " to światło tak pada, one świecą identycznie". Po pewnym czasie kolejna- "może jeden po prostu się kończy i Niemiec, od którego auto jest sprowadzone wymienił tylko jedną żarówkę". I na końcu- "no przecież można to sobie bez problemu wymienić, taka żarówka to góra 100zł". A ja dodam tylko, że żeby obie świeciły równo, to trzeba już wydać 200zł na dwie. Powiecie, że się czepiam? Odsyłam w takim razie ponownie do ceny samochodu- 49900zł i znanego już stwierdzenia: "SAMOCHÓD NIE WYMAGA ŻADNEGO WKŁADU FINANSOWEGO". To tak w ramach przypomnienia.
Idziemy dalej. Podgrzewane fotele. W fotelu kierowcy ewidentnie nie zapala się lampka od podgrzewania. Pan Robert twierdzi w tym momencie, że: "podgrzewanie foteli w tym samochodzie włącza się dopiero poniżej temperatury 10 stopni". W drodze powrotnej wstąpiłem do ASO, by zapytać czy jest to możliwe- oczywiście usłyszałem śmiech Panów z serwisu i odpowiedź, że nie Drobnostka.
No ale mniejsza z tym. Wracamy do komisu i tego jak przebiegały negocjacje. Mając na uwadze to, co usłyszałem od poprzednich kupujących, rozpocząłem targowanie. Pan Robert jako stary wyga rzecz jasna stwierdził, że 1000zł to max. jaki może obniżyć za samochód, tym bardziej, że nigdy nie spuszczał więcej za samochód niż 500zł ! Potem ostateczną ceną było 48500, co daje "całe" 1400zł przy zakupie samochodu za prawie 50 tyś. Oczywiście jak to każdy kupujący marudziliśmy ile się tylko da (no tutaj raczej powodu do wstydu nie powinno być) i ostateczna cena na jakiej skończyliśmy negocjacje to 48000zł.
W porządku, niech będzie, wpłacamy 1000zł zaliczki. Mimo wszystko samochód całkiem ok. W końcu zrobiony ma rozrząd i wymienione płyny. Dogadujemy się, że jeśli coś będzie nie tak z samochodem ( a już mamy duże uwagi co do drzwi, maski przedniej, i błotnika od strony kierowcy) to zaliczkę otrzymujemy z powrotem. Wizytę w ASO ustalamy na środę, jako, że dzisiaj (sobota) nie mają miejsc i czasu by nas przyjąć. Wracając do domu ustalamy wersję, że samochód może przepłacony, ale jeśli na mierniku lakieru wyjdzie, że te drzwi od strony kierowcy w tej alfie są tylko malowane i nie ma na nich żadnej szpachli, to samochód bierzemy.
I teraz najlepsze. Po powrocie do domu otrzymuję telefon od p. Roberta z SuperAlfa.pl:
"Kolega cofał GT na komisie i połamał zderzak tylni, oferta wycofana, zwracam panu zaliczkę, proszę podać nr konta. Mam tu teraz przez tą sytuację zamieszanie na placu, nawet się tym teraz nie zajmę, bo jutro jadę na wakacje". Przyznam szczerze, że nawet nie jęknąłem, bo byłem w dużym szoku. Wysłałem nr konta sms-em, poprosiłem przy okazji o zwrot kosztów dojazdu, czyli 100zł. Pieniądze szybko wpłynęły na konto, na plus jest to, że za drogę również.
Jakie wnioski? Ktoś wierzy, że kolega Pana Roberta rozwalił zderzak tylni? A może zbyt wielu rzeczy się czepiałem ? A może po prostu ktoś przyjechał i dał więcej ode mnie niestety, a Pan Robert mimo, że ogromnie dba o markę swojego komisu sprzedał samochód po prostu za 1000zł więcej? Jakieś dowody? Może być rezerwacja samochodu? Nie moja oczywiście
http://img520.imageshack.us/i/rezerwacja.jpg/
No i kolejne moje pytanie. Czy tak powinna zachować się firma, która uważa się za najlepszy komis sprowadzający Alfy? Czy mam prawo poczuć się rozczarowany tą sytuacją?