Witam,
historia będzie dosyć długa gdyż już miesiąc czasu czekam na samochód i co jakiś czas dostaję informację, że to jeszcze nie to i szukają dalej.
Otóż przed majówką oddałem autko do mechanika aby wymienił i sprawdził mi kilka rzeczy:
- pompę wody
- kolektor wydechowy (dziurawy oraz zerwane szpilki)
- olej w skrzyni biegów
- turbo do sprawdzenia przy okazji wymiany kolektora (założono nowy zestaw naprawczy - były jakieś małe luzy - wymiana profilaktyczna żeby turbinka dłużej pożyła, moja decyzja)
WAŻNE: Samochód przed oddaniem przyśpieszał normalnie, było słychać gwizd typowy dla urwanych szpilek kolektora, ale autko zrywało się bez problemu.
Po odebraniu samochodu dostałem informację o tym, że do wymiany jest jeszcze czujnik ciśnienia doładowania turbiny, póki tego nie wymienię autko będzie miało muła - rzeczywiście czujnik był do wymiany, czasami się zacinał, wyczyszczenie nie pomagało. Więc szczęśliwy, że autko mam już w rękach pojechałem szybciutko do sklepu motoryzacyjnego, zakupiłem czujnik i środek do czyszczenia dpf (wtryskiwany do puchy).
Na drugi dzień zabrałem się do roboty, odpiąłem aku, wymieniłem czujnik, podpiąłem wszystko i dupa. Odpalam autko, ruszam a tu muł. 3 tysiące obrotów, turbo wskazuje 0,8 bara i dalej nic. Pomyślałem, że trzeba więc wykasować w takim razie błąd komputerkiem, ale przed tym jak miałem wrócić do mechanika postanowiłem użyć jeszcze środek do czyszczenia dpf'a. Męczarnia straszna, wykręcenie sondy temperatury to katorga, udało mi się znaleźć inny sposób wpuszczenia środka, przez wężyk, ale niestety podczas moich prób prawdopodobnie uszkodziłem ową sondę.
Po jakimś czasie pojechałem do mechanika wykasować błąd czujnika ciśnienia turbo. Podpiął się i na kompie zobaczyłem kilka błędów: błąd EGR (ze względu na to, że mam zaślepiony pełną zaślepką), błąd pierwszego biegu wentylatora (wcześniej tego błędu nie było), błąd czujnika doładowania ciśnienia turbo (po wykasowaniu błąd zniknął) oraz błąd nieszczęsnego czujnika temp. dpf, który sam prawdopodobnie uszkodziłem.
Po usunięciu nic się nie zmieniło, auto dalej było żółwiem, pierwsza diagnoza - złe ciśnienia na turbo. Następnego dnia gość od turbo razem z mechanikiem sprawdzili ciśnienia na kompie, wszystko się według nich zgadzało.
Więc zaczęła się eliminacja błędów z komputera:
- pierwsze - czujnik dpf, wymieniony - brak poprawy, błąd zniknął,
- sprawdzili rozrząd, szczelności, EGR, przepływkę, przelot katalizatora, overboosta,
- doszli w końcu do uszkodzonej opornicy, która mogła powodować błąd związany z pierwszym biegiem wentylatora, wymienili - zero poprawy - błąd jest nadal,
- rozmontowali więc ponownie turbo i dali do sprawdzenia, gość od turbo stwierdził że mogło się coś zaciąć i dlatego. Ucieszony, że znaleziono przyczynę oczekiwałem na ponowny montaż - dupa, to samo 3 tyś obrotów, 0,8 bara.
Jutro autko ma iść do elektryka aby zobaczył o co chodzi z tym pierwszym biegiem wentylatora i czy to ta usterka może powodować taki spadek mocy. Komputer wskazuje również, że dpf jest zapchany w 100% co jest dziwne, ze względu na to, że auto tego dpf'a miałoby zapchanego przed oddaniem do mechanika i wtedy też powinno mulić, a jechało elegancko.
Wiem, że mogą pojawić się sugestie o zmianę mechanika, ale wydałem sporo pieniążków u tego pana, oddałem auto, które przyśpieszało a odbiorę które nie ma mocy, to raczej odpada.
Proszę o jakieś sugestie, nie mam już pomysłów i powoli tracę wiarę w moją 9-tkę.