witam mam maly problem, od jakiegos czasu duszac moja slicznotke przy roznych predkosciach wylacza mi sie silnik i wlacza czerwona kontrolka silnika(wiem ze do wymiany mam zawor egr), wtedy musze stanac gdzies na awaryjkach i po 2-3min po przekreceniu znow odpala i jezdzi jak gdyby nigdy nic. tak dalo sie jezdzic bo jezdzilem 2 miesiace, ale wczorajsza sytuacja mnie troche zmartwila. jak wszyscy wiedza 166 przed FL jest pochylona mocniej ku dolu sprzodu a "tylek" jest podniesiony. nie trzeba wiele mowic ze czasem zdarza mi sie zapomniec i gdzies podhaczyc jakis kraweznik delikatnie. wczoraj niestety zjezdzajac z kraweznika dosc mocno mna szarpnelo. po 2km standardowy schemat - kontrolka silnika i stoje 2 minuty(troche zdziwiony bo nie pilowalem jej jeszcze). odpalil za 10 razem kręcenia. po przejechaniu moze 200m znow sytuacja sie powtorzyła i tak przez 45km ktore zrobilem w 2.5godziny, auto gaslo oraz zaswiecala sie kontrolka silnika w momencie kiedy puszczalem noge z gazu choc delikatnie.
mial ktos kiedys cos podobnego? czy ktos choc przypuszcza co moglo sie naderwac/uszkodzic/zniszczyc?
gdzie waszym zdaniem mam w pierwszej kolejnosci szukac usterki?