
Napisał
tomkoziolek
No i stało się , sprzedałem moją dopieszczoną Julkę. Poszła w dobre ręce . Chcę tylko klika słów napisać odnośnie szczeniackiego zachowania kupujących na własnym przykładzie. Po wystawieniu na znanym portalu dziesiątki tel, sms i wiadomości. Ponieważ jestem słowny , pierwsza osoba , która zadzwoniła a później jeszcze upewniała się że się umówiliśmy na wizję auta została potraktowana poważnie i zarezerwowałem samochód ( pomimo wielu kolejnych tel. ). Spotkanie umówione , ponieważ panoczek nie miał jak dojechać podjechałem do niego. Mistrzuniu jest "detailerem" w BMW. Oglądał , mierzył miernikiem osłuchiwał , opukiwał , zadawał pytania , oglądał stos faktur i dokumentów, które mu przekazałem. W końcu zawołał koleżkę z blacharni , Pana kierownika , który również oglądał , oczywiście nic do ukrycia nie miałem i jak na przysiędze opowiedziałem co było robione. Facio ( bo nie nie przechodzi mi przez palce Pan - na to trzeba zasłużyć ). Jazda próbna , wszystko na tak. Rozstajemy się z info że w ciągu 0,5 godzinki zadzwoni ( a ludzie dzwonią i dalej się wypytują o aktualność Alfy ). Oddzwania z informacją że bierze i że tego samego dnia chce załatwić formalności. Auto na niego i mamę ( nie mam nic przeciwko ). I teraz uważajcie , najlepsze. Przyjechali , krótka wymiana zdań , jeszcze raz oglądnięcie auta , siadamy do stołu , wypełniamy umowę , zaczynam liczyć pieniądze , wszystko ok. Nagle majster kupiec pierd... przegląda wydruk z autodna , który mu udostępniłem jak kupowałem Alfę i zaczyna się , bo on nie wiedział że jest kilka szkód ( pomimo że mu powiedziałem i dokładnie auto oglądał ) wszystkie to parkingówki , że jest szkoda na 5 tys zł , i w ogóle że jestem którymś z kolei właścicielem , że tyle napraw było robionych , że turbina na prawie nową wymieniona a nie na nową , krew zaczęła mi wrzeć. Koleżka nagle wstaje i że on musi zadzwonić , po chwili wraca , nadmienię że umowa podpisana i pieniądze wręczone , REZYGNUJE i że on już nie chce tego auta , bo on ma w rodzinie mechaników i mu odradzili. Straciłem na niego pół dnia i kupę nerwów. Najgorsze że odmawiałem innym zainteresowanym, zdjąłem ogłoszenie ... Suma summarum auto sprzedało się na drugi dzień rano , NAUCZKA DLA INNYCH ŻE BIERZE SIĘ ZALICZKĘ GDY KUPUJĄCY JEST ZDECYDOWANY a później się odmawia innym. Pozdrawiam wszystkich sprzedających i kupujących .