Niejedna alfa w zestawieniu najbardziej awaryjnych aut:
http://moto.wp.pl/gid,12124344,title...l?ticaid=19e6a
:(
Printable View
Niejedna alfa w zestawieniu najbardziej awaryjnych aut:
http://moto.wp.pl/gid,12124344,title...l?ticaid=19e6a
:(
mialem alfe i wszystko sie psuje wkoncu ja na zlom oddalem bo zero zainteresowania bylo i dane dekry sa rzeczywiste ddodam ze byla odbudowana od podstaw i tylko 6tys.km sie pocieszylem i padl silnik ktory nie byl krecony powyzej 3.5tys obr byl wymieniony wal korbowy osiowany skladany i docierany w kapieli olejowej.w moim zestawieniu alfa jest bardzo awaryjna a posiadam jeszcze scenica1.6 16v przebieg 255tys.km i nic jeszcze sie nie dzieje i toyota corolla 1333000km 2.0disel niezniszczalny wozik
Ja w trzy lata miałem następujące awarie w samochodzie (oczywiście części wymienione):
pompa sprzęgła (ta pod pedałem)
przewód hamulcowy lewy przód
pompa wspomagania kierownicy
sprzęgło (uszkodzone łożysko oporowe)
wysprzęglik
przepływomierz
termostat
opornik dmuchawy
i jeszcze w międzyczasie lutowałem styki pod tablicą (obrotomierz i wskazówka od temperatury wody nie działały) i kilka innych drobiazgów, których już nie pamiętam ale to jakieś pierdoły do podłubania.
Po świętach wymieniam rozrusznik. Ten, który mam kręci raz na trzy-cztery próby (a i tak często bez pomocy solidnej rurki do stukania w obudowę nie ma chęci zakręcić). Trochę sporo jak na niecałe trzy lata - kupiłem Alfę w maju 2007 a zacząłem jeździć w październiku po zdaniu egzaminu ;)
Czyli chyba jednak Alfy są awaryjne, choć nie mogę tego stwierdzić do końca, ponieważ nie mam porównania - 155 to moje pierwsze auto. Uważam, że powiedzenie "jak dbasz tak masz" nie zawsze jest zgodne z prawdą. Chyba że nie wiem jak dbać o rozrusznik albo pompę wspomagania... :( Ale i tak Alfy na inne auto bym nie zamienił :D
i normalne sprawy eksploatacyjne czyli:
rozrząd z wariatorem
wahacze przód
amortyzatory tył
sprężyny 4 szt.
łożyska wahaczy tylnych
klocki i tarcze tył
klocki przód
filtry
żarówki
zaraz po świętach czeka mnie wymiana klocków i tarcz przednich, linek od ręcznego oraz świec i przewodów WN - na świece przyszedł już czas (poprzednia wymiana 90 tys. km temu) a przewody muszę wymienić bo jakieś przebicie się pojawiło - więc nie wiem jak to zaklasyfikować: jako eksploatację czy awarię...
Gdy ją kupowałem miała przejechane 147 tys. teraz ma 217 tys. km.
No cóż, Alfa (przynajmniej moja) jest awaryjna i wsadziłem w nią kupę kasy. Koniec. Kropka.
Ale stanowi odpowiedź na moje żywotne potrzeby - chociażby pewnego (może złudnego) poczucia przynależności do ... brakuje mi słowa, powiedzmy wąskiej rzeszy entuzjastów, niekoniecznie pragmatyków. Ja zawsze lubiłem iść pod prąd :-)
Tak BTW to nie widziałem np. kierowców Pasków, czy innych Golfów, którzy się pozdrawiają gestem ręki przy wymijaniu. No bo jak?! trzeba by podnosić rękę setki razy. Jedziesz do roboty i ręka cały czas w górze, boli przecież...
A posiadacze Alf tak robią bez problemu - czego ostatnio doświadczyłem na Powstańców Śląskich w W-wie.
I tyle.
opisze swoja włoszke
-zapaliły sie kontrolki od poduszek, jedna miga (pomaranczowa, czerwona swieci), podepne pok kompa i przypuszczalnie to bład ,bo nigdzie nie uderzyłem, aleee AWARIA
-kontrolki od kierunków nie migaja, Awaria
-wskaznik paliwa haha pokazuje jak chce , cwiartka rezerwa lub pol zbiornika (za kazdym razem gdy przekrece stacyjke, nie przejezdrzajac ani metra) AWARIA
-w pokrywie bagaznika przetarł sie kabel od podswietlenia, bagaznika AWARIA
-jak na razie nie moge sam ustawic swiateł, i poziomowanie niedziała AWARIA
to wszystko ze tak powiem to pierdołki,nigdy niewierzyłem w tego typu rankingi:nono: to bzdet, AWARYJNE???
to dziwne bo jesli takie awaryjne to dlaczego tyle ich jezdzi?? moze polonezy lepsze?? ja tam uwielbiam te awaryjne auto:D
http://www.forum.alfaholicy.org/
By konrad1501 at 2010-06-20
Moim zdaniem Alfa, jak i wszystkie włochy nie są awaryjne, tylko usterkowe (Awaria-nie jedziesz, usterka-jedziesz ale coś nie działa) Ale jak wsiądę za kółko spojrzę na to przepiękne wnętrze i odpalę silnik to mogę wszystko wybaczyć temu autu, mimo że coś tam świeci mruga stuka itd.
U mnie jak coś świeci lub mruga to nie jeżdżę tylko robię.
Ponieaż mam już pewne doświadczenie z włoską motoryzacją (3xfiat tipo,1x croma, 1xlancia delta, dedra, kappa) nauczyłem się że to stworzenia ciepłolubne i wrażliwe na wilgoć.
Jedną z pierwszych rzeczy jakię robię to zaopatrzywszy się w taśmę izolacyjną, szczoteczkę drucianą, papier ścierny drobnoziarnisty i najważniejsze wazelinę elektrotechniczną (wazelina techniczna z miedzią) Czyszczę wszstkie styki, wtyczki , złączki smaruję wazeliną, wszelkie przetarcia itp zabezpieczam taśmą, i nigdy nie mam problemów, w deszcz czy śnieg, mokro plucha, a one te włoszki zawsze zapalają , kontrolkami do mnie nie mrugają.
Ja twierdze, Alfy są awaryjne, nikomu jej nie polecam, mówię kup se niezawodnego VAG-a,osobiście i dla znawców:), Alfa jest przepięknym samochodem, jak dla mnie, każdy przebyty kilometr sprawia mi przyjemność, jak na razie prócz części eksploatacyjnych wymieniłem:
- chłodnice
Ile VAG-ów TDI ma problemy z przeładowaniem turbiny, pompo-wtryskami czy samym przebiegiem, są to bardzo popularne auta i jak dla mnie na najpopularniejszych największe kanty odstawiają ,usłyszy byle jaki laik byle co i w to wierzy opowiadając głupoty o innych markach,
TOYOTA - dobrze znam serwisantów i szczerzeje odradzają, znajomy użytkownik zmienia avensis co model i chwali każdą, mi się stylistycznie podobają, w środku średnio, co do awaryjności nie wypowiadam się, I SZCZERZE PODZIWIAM LUDZI KTÓRZY PISZA ARTYKUŁY NA TEMAT AWARYJNOŚCI SAMOCHODÓW na podstawie swojego widzimi się/czyiś wypowiedzi/lub tego kto więcej da ten jest najlepszy (niepotrzebne skreślić), miałem do czynienia z różnymi autami i auto to auto nie perpetum mobile wszystko się, a jak ktoś uważa inaczej to na jego miejscu nawet oleju bym nie zmieniał, bo po co jak jest doskonałe
Alfa Romeo - samo wypowiedzenie tej nazwy budzi nastrój ;) Opinia o złej jakości AR wystąpiła po redukcji kosztów - po fali złej jakości powracających do salonów/warsztatów nowych Alf. To że są awaryjne to w jakimś stopniu jest "minus" i nie możemy też tego określać że "dobrze że tak jest, bo byłoby nas więcej" - ale gdyby było nas więcej, marka miałaby większe fundusze, a co za tym idzie mogłaby powrócić do genialnych silników Boxer - chyba przyznacie mi rację że Boxer'y to jedne z najbardziej udanych silników stworzonych przez AR (w tamtych latach ofc).
Tak więc, elektryka w alfach (chyba wszystkich) to największa zakała(przykład z mojej alfy - jak pada deszcz, lub tylna szyba jest brudna to wycieraczka nie działa, jak już jest sucha/czysta to działa jak należy - dziwne). A poza elektryką - wad brak ;) same zalety hehe.
Mam na codzień styczność z boxerkiem i muszę przyznać że to auto ma moc, pomimo swoich lat, pomimo różnych nie dociągnięć, jeździ się wyśmienicie - drogi trzyma się jak rzep, na zakrętach tylko kufrem zamiata ;) i kierowcy nowszych aut patrzą z niedowierzaniem jak amorki "uginają się" na zakrętach ;)
U mnie elektryka działa bez zarzutu. Wycieraczki naprawiałem sam. Ważne żeby potem dobrze uszczelnić bo rzeczywiście to po pewnym czasie w AR kuleje. Problem tkwi w tym żeby dobrze zdiagnozować problem jeśli się pojawi. A niestety niewielu to potrafi. Nasi spece przyzwyczajeni do panzerwagonów po prostu nie wiedzą gdzie szukać. Dla przykładu: miałem problem z falowaniem obrotów i prędkościomierza. Dopiero czwarty mechanik (elektryk) dogrzebał się że winny jest moduł komfortu. Ale zaczął solidnie szukać dopiero jak pojawiły się kłopoty z zamkiem centralnym. Moduł wymieniłem (stówkę kosztowało) i po problemie. W tej chwili pozostała tylko jedna zagadka. Otóż kiedy zapalam światła mijania, zgaszę silnik pozostawiając wyłącznik świateł w pozycji "włączone" to po ponownym uruchomieniu silnika , jednocześnie ze światłami mijania zapalają się przednie przeciwmgielne. Ale dojdziemy i do źródła tego problemu. Zresztą zapytam w dziale "156". Może ktoś zetknął się z podobnym dziwactwem. Wprawdzie mało przeszkadza ale już raz od zapłacenia mandatu uratowało mnie tylko to że policjant który mnie zatrzymał okazał się znajomym.
To i ja wtrącę do tematu 3 grosze. Alfy mają opnie awaryjnych - a bierze się to w dużej mierze ze sposobu eksploatowania. Na spotach jak przemieszczamy się w kolumnie do przeważnie gaz w podłodze cały czas, domyślam się więc że większość użytkowników jeździ tak na co dzień (przynajmniej ja tak mam). Dlatego nie powinno nikogo dziwić że szybciej się zużyje zawieszenie, czy czasem coś walnie w silniku niż w takim VW czy Oplu które są przeważnie jeżdżone przez osoby bez sportowej żyłki. Ostatnio zainteresowały mnie samochody terenowe, konkretniej Toyotki Land Cruiser. Postanowiłem więc poczytać ich forum - i co się okazuje, rzekomo bezawaryjne japońskie samochody, kiedy eksploatowane zgodnie z przeznaczeniem też się sypią: wahacze po kilkunastu kkm, amortyzatory, dyferencjały, silniki. Zresztą wcześniej miałem Nissana, też niby to bezawaryjne, tylko że traktując go jak Alfę skrzynia biegów stawała się elementem eksploatacyjnym (średnio jedna rocznie), tarcze i klocki do wymiany co 20 kkm... jedynie co to silnik pochwalić muszę że wytrzymywał kręcenie do 8000. Alfa dużo straciła również przez model Alfasud - kiedy to rząd kazał leniwym chłopom z południa Włoch klepać samochody z blachy grubości kartki papieru, oraz przekombinowaniu samochodów typu (świetnych według mnie) 75, GTV, Giulietta z lat 80tych - nie dlatego że rozwiązania były złe tylko mało kto potrafi to serwisować. Wątpię żeby jakość obecnych modeli odbiegała od pozostałych marek, np. w modelach 145/146 ogrom rzeczy awaryjnych robi BOSCH (chyba że to spisek niemiecki), a stosowane są w samochodach wielu producentów. Zresztą postójcie chwilę w kolejce w sklepie z częściami i zobaczycie głównie do jakich samochodów ludzie kupują ;-)
witam kolegów i koleżanki czytając awaryjności alf, dla mnie to fikcja. jażdże alfami od 1998roku, nigdy nie miałem problemów, a miałem już ich trochę. mam 145 (Zona jeźdź)jestem pierwszym właścicielem tej alfuni kupiona w salonie na karkonoskiej we Wrocławiu w 1996 październik data rejestracji rok produkcji 1995 i do tej pory żadnych problemów. jeszcze były 155 1.8 T.S ROK 95, 146 1.6 BOXER 96, 164 2.0 T.S 98, 166 2.0 T.S no i teraz 166 3.0 V6. na dzień dzisiejszy mam 145 od nowości(żonka) i ja 166 3.0V6. i nie było żadnych problemów( nie wliczam że czy eksploatacyjnych jak zawieszenie płyny paski opony) bo to normalne. pozdrawiam.
bo te teksty to mowia Ci ktorzy chyba nigdy alfy nie mieli
zmienialem opony pierwsze pytanie wulkanizatora "a jak tam alfa nie psuje sie?" ja "nie" on "a bo kolega mial i ciagle mu sie psula" kupowalem jakis plyn w sklepie motoryzacyjnym i jakis gosc pytal "a jak tam alfa nie psuje sie?" ja "nie" i ten tez "a bo kolega ma to ciagle mu sie psuje" fakt sa trefne egzemplarze ktore sie psuja ale ze wszystkim tak jest telefony komputery inne marki samochodow jak sie trafi na taki to sie bedzie psul
kumpla siostra ma 156 po FL to mowil ze fajnie sie tym jezdzi itd ale ze jej sie psuje ciagle wiec to zalezy na jakie auto sie trafi
Niektórzy piszą, że o Alfe należy się troszczyć i przykładać znaczne większą uwagę niż w innych markach.... Ale czy pilnowanie poziomu oleju i wolna jazda po kiepskich nawierzchniach jest jakimś szczególnym troszczeniem się o auto?? ;)
Ja ma Alfe z silnikiem Diesla. Poziomu oleju już nawet nie sprawdzam bo wiem, że mimo 200 000 przelatanych km, oleju nie bierze praktycznie w ogóle.
Jak dotąd moje roczne przebiegi to około 30 000 km....
Olej półsyntetyk wymieniam co 10 000 km, do tego filter Mann.
Po "dziurawych" drogach jeżdżę powoli, nie katuje zimnego silnika, auto sumiennie czyszczę i poleruje raz na dwa tygodnie, i na tym kończy się moja dbałość o auto ;)
....i jak spisuje się Alfa??.... wszystko w niej działa, nie interesuje się nią, i o niej nie myślę. Po każdej przejażdżce wracam do domu zamykam auto i idę spać.
Ps. nie wiem jak z innymi modelami....wszystko co napisałem tyczy się mojej 147- emki
no to ja dopowiem jakie sa moje doswiadczenia z Alfa
mam 156 FL 2004, kupilem pod koniec marca. po okolo tygodniu wizyta u mechanika. wymienilem przeplywke, filtr powietrza i cos tam jeszcze...okolo tydzien pozniej kolega znalazl pekniete wezyki od overboosta, wyciek paliwa na tloku, przeczyscil zaslepilem EGR itp...generalnie alfa cala mi piszczy swierczy i skrzeczy - wiem ze gorny prawy wachacz jest w nienajlepszej kondycji, fotel to poprostu piszczy bo ociera sie o plasik i juz nic z tym nie zrobie, zrobilem serwis czyli wymiane filtrow i plynow, przeglad tez zrobilem, a teraz czekam na regenerowane kolo dwumasowe (moje jest walniete. mam tylko nadzieje ze to nie wal napedowy bo czytalem wiele na forach zagranicznych ze to bardzo zblizone objawy i ze wielu mechanikow sie na tym nabiera chodzi o ten model alfy nie wiem jak inne samochody)z wloch i sprzeglo mi sie slizga wiec przy okazji wymienie, rowniez przelacznik wstecznego musze wymienic bo mi nie dziala...wszystko to mnie spotkalo w przeciagu 3miesiace!!! co jeszcze nie wiem! mam tylko nadzieje ze jestem juz bliski zakonczenia z tymi naprawami i cieszenia sie alfa.
P.S. mysle ze gdybym sie poddal i sprzedal alfe to tez glosil bym wszem i wobec ze alfa to psujace sie gowno, ale ja tak nie zrobie ja bede twardy i tak latwo sie nie poddam. pozdro
Witam kolegów. Wprawdzie nie znam się na silnikach diesla, mam TS-a, ale podzielę się swoimi spostrzeżeniami. Swego czasu, na fali importu aut używanych, spłynęło do nas sporo zajeżdżonych egzemplaży. Ja kupiłem (przepłacając) sportvagona o którym marzyłem od kiedy tylko pojawiły się na rynku. Auto było sprowadzone z Włoch, stało w polskim komisie około roku. Okazało się że miał zajeżdżony silnik (prawdopodobnie z powodu zbyt późnej wymiany rozrządu) i dobite zawieszenie. Silnik wstawiłem z anglika (z przebiegiem jakieś 85 tys km), zawieszenie wymieniłem dając części tylko orginalne (kosztuje sporo ale to konieczność) i dopiero dowiedziałem się co znaczy AR. Oczywiście były jeszcze drobne problemy, ale wynikały one z braku umiejętności dostępnych mechaników ze zdiagnozowaniem. Po pokonaniu tych trudności samochód chodził jak marzenie. Niestety posłuchałem durnia z pewnego sklepu motoryzacyjnego (tym gorzej świadczy o nim fakt że też ma AR) i wymieniłem olej z 10W/40 na 5W/40 (jesienią). No i w styczniu w czasie ostatnich mrozów silnik zafundował mi "kopyto" (zaznaczam że niezbyt wiele wiem o mechanice samochodowej). Teraz mam nowy silnik, też z anglika, przebieg 33 tys mil czyli 52,800 km. Właśnie przekroczyłem 1000 km i w przyszłym tygodniu wybieram się na przegląd serwisowy. Autko śmiga bez zarzutu ale nie mogę jeszcze w pełni sprawdzić jego możliwości. Chwilowo nie przekraczam 140-150/h (a wiecie że w alfie nie jest to żadna prędkość). Na szczęście trafiłem na solidny warsztat w którym znają się na rzeczy. Jeśli chodzi o resztę, to oceniam alfę jako auto rewelacyjne. Za dowód niech posłuży to: mam problemy z kręgosłupem. We wszystkich samochodach jakimi dotychczas jeździłem (wliczając w to BMW i Mercedesa oraz Toyotę (w niektórych kręgach pieszczotliwie zwaną toytoyotą) po przejechaniu jakichś 100-150 km musiałem wysiadać i robić drobną gimnastykę. Alfą mogę jechać i 400 bez zmęczenia i wysiadam bez bólu. Wnętrze jest zadbane, nic nie trzeszczy i nie stuka. Karoseria pomimo 10 lat żywota i kilku drobnych rys odziedziczonych po poprzednich właścicielach nie wykazuje objawów zużycia.
Ogólnie zgadzam się z tezą że jeśli wiedzieć jak z nią postępować, Alfa-Romeo okazuje się jedną z lepszych marek jeżdżących po drogach. Jeśli się w niej zakochamy (o co nietrudno) to odwdzięczy nam się długą i piękną służbą.
To ja teraz przedstawie cały no może prawie cały życiorys alfy w moich rękach, bo ciężko spamiętac... Mam 166 ponad dwa lata, raz naprawiałem(1000), drugim razem już wymieniałem skrzynię biegów(1000), oczywiście doszło nowe kompletne sprzęgło(800), następna była pompa paliwa(900)w międzyczasie była wymiana przewodów paliwowych(300), naprawa wycieraczek i klimy(500), wymieniłem zawieszenie już dwa razy(1500) przód. pomalowałem całą bo lakier już nie mial blasku(2500), nowe lampy, halogeny i atrapa(1000), nowa kolumna kierownicy(1500), uszczelnienie silnika bo pokazywał się olej(1400), linki ręcznego(400), nie zaliczam klocków, tarcz, płynów, rozrządu bo to części zużywające się... norma. Naprawiałem jeszcze centralny, wymieniłem przepustnicę, kierownicę, linki do biegów(razem ok 1500) Teraz stoi bo oszalał komputer i nie wiem jeszcze ile mnie to wyniesie... Na pewno kilka rzeczy pominąłem ale wolę tego nie sprawdzac w książce bo szlag mnie trafia. Jak odbiorę teraz pewnie będzie to jedna z najbardziej wylizanych alf ale ja wymiękam... Stac mnie na to wszystko ale czuję się jak idiota ładując tyle kasy w auto o wartości giełdowej 12 tyś. max. Ceny jakie podałem są raczej zaniżone ale nie pamiętam już dokładnie a nie chcę przesadzac... ogólnie to daje jej ostatnią szansę, myślałem już o nowym aucie ale jakoś te plastiki mnie nie przekonują, w każdym to samo. A nowe auto wysokiej klasy jest jeszcze dla mnie za drogie :mad: jeździłem kiedyś po auta do Germany i zawsze mi koledzy odradzali alfę, ja już wiem dlaczego.... Jeśli wam się udało to gratuluję koledzy alfiści, ja na szczęśliwą nie trafiłem ale w sumie moja jazda po 240 na autobanach też pewnie daje po sobie znac, chociaż inne auta dawały radę :(
156 2,0 TS 1999
Kupiona w połowie lipca 2009, po sprowadzeniu z Niemiec, z przebiegiem 171tys (wielkość przebiegu wydaje się realna, ale cholera go tam wie - nie dociekałem).
Aktualny przebieg 190tys, alfa głównie służy do dojazdów do pracy po mieście, jeździ codziennie po strasznych dziurach (drogi w okolicy gdzie mieszkam są naprawdę tragiczne, nawet w polskiej skali), zrobiła kilka większych tras jednorazowo po 300-600km, raz jechałem nią na autobanie 200km/h ;)
"Znienacka" musiałem wymienić 2 rzeczy: termostat (padł przy pierwszych mrozach) i linki hamulca ręcznego. Aha, no i żarówkę w podświetleniu prędkościomierza :D
Poza tym inne ważniejsze wydatki:
- komplet zawieszenia tył po zimie
- klocki przód+tył
- tarcze tył
- kpl używanych zimówek z felgami stalowymi
- znaczek na scudetto bo stary był wyblakły ;)
Do tego po zimie musiałem zrobić małe zaprawki przy progu z lewej strony z tyłu.
Może jestem wyjątkowym szczęściarzem, może ponadprzeciętnie dbam o samochód - nie wiem. W każdym razie nie odczułem żeby alfa była jakoś bardziej awaryjna niż inne samochody którymi jeździłem.
Chodzi o znaczek na przednim grillu? W Nowej Soli kupiłem za 50 zł. Jak nowy. Do 145 i 146 też jest, stoi tam kilka sztuk. Nie pamiętam dokładnej nazwy firmy ale mogę się dowiedzieć i podać na forum. Oczywiście działają też internetowo. Niestety są dość drodzy. Jeśli chodzi o części (używane) to polecam firmę "Autobit" w Borowinie na trasie Nowa Sól-Szprotawa (dalej Leszno). Ceny przyzwoite i jakość solidna. Chłopaki naprawdę się starają. Mają zasadę niewciskania klientowi byle czego. Kupowałem u nich nie tylko dla siebie ale i innych kolegów, wszyscy są zadowoleni. Podaję namiary: biuro@autobit-borowina.pl Allegro: Sprinter78. Mają jedną wadę: trzeba trochę poczekać na realizację zamówienia bo bardzo starannie wybierają towar. Chyba że mają żądaną część na składzie.
Uważam że bardziej się opłaca kupić część mało używaną a orginalną niż nowe byle jakie zamienniki.
Moja zaczęła do mnie mrugać kontrolką poduszek - a to się zapali, a to zgaśnie... Kontrolka pasów padła na amen.
A ja jeździłem rok (ponad 20 kkm). Nic się nie działo wielkiego. Wymieniłem profilaktycznie sprzęgło, rozrząd, 2 wahacze, zawieszenie gwintowane. A później masakra, obrócona panewka, zmiana silnika, teraz termostat, alternator. Bóg tylko wie co jeszcze będzie. Już mnie auto z 99' kosztowało ok 20 tys zł. Łącznie z zakupem oczywiście. Nie narzekam, lubię to autko, ale sporo tego jest. Przypadek?
termostat - standard w alfach;d tez juz wymienialem a alfe mam niecaly rok
wahacze - tez musialem juz wszystkie wymienic
wiec te rzeczy lubia padac w alfach a te inne to poprostu pech
zalezy jak trafisz czasem nowe auta z salonu po kilku miesiacach maja silniki do wymiany albo ciagle sie psuja
teraz nawet mercedesa mozesz kupic i bedzie sie psul
(ostatnio w turbo kamera byl wlasnie taki mercedes)
Ja swoją 156 2.0 TS kupiłem w grudniu 2009 roku z przebiegiem 133 tys. (wyglądał na rzeczywisty). I powiem, że chyba to najgorszy przebieg z jakim można kupić (oczywiście pomijam egzemplarze zajeżdzone). Na ten przebieg przypada wiele wymian okresowych i tyle "statystycznie" wytrzymuje osprzęt. Oto co wymieniałem (zacznę od początku):
1.termostat vernet'a - styczeń był i -20 pare stopni. więcej nie trzeba dodawać
2.przepływomierz - oczywiście bosch
3.rozrząd - niestety bez wariatora i blokad. Ciągle pokutuje ten występek.
4.świece - niestety brakowało grosza i kupiłem jakieś denso z alle... niby były do alfy, ale jak się okazało duże były od audi 80 a małe od... jakiegoś sprzętu husqvarny.Ale co dziwne alfa na nich chodzi nienagannie a już zrobiłem 5 tys km.
5.łożysko przednie
Oczywiście płynów eksploatacyjnych i filtrów nie licze.
Do wymiany mam jeszcze:
wariator - czasem sie odzywa i przy okazji w końcu będzie rozrząd poprawnie ustawiony.
zawieszenie - 13k km temu było oczywiście używane ale w idealnym stanie, lecz minus 20 pod chmurką i polskie dziury dały się we znaki. Ale już postanowiłem jedno - POLIURETAN.
końcowy tłumik i elastyczny łącznik - niestety trwały element to to nie jest.
Twierdzę, że przebieg był autentyczny, gdyż wszystko co wymieniałem lub będe wymieniał było(jest) orginalnie zamontowane w mojej Alfie.
Dodatkowo myslę, że wszystko jest w porządku jeśli dany element wymieniamy tylko raz.
Dlatego nie uważam, żeby Alfa była jakoś super awaryjna. Problem jest inny - jest droga w utrzymaniu gdyż nie toleruje zamienników (czególnie elektronicznych). A tyle kasy w auto to jeszcze nie pakowałem, mimo, że każde było zadbane. Ale może dlatego, ze były starsze i skomplikowane jak budowa cepa.
Pozdrawiam
...CD...wymienilem sprzeglo i dwumas, wsteczny okazalo sie ze kabel byl przerwany. po wymianie sprzegla okazalo sie ze swieci sie poduszka wiec pojechalem do specjalistow od alf, okazalo sie ze to wina stykow pod siedzeniem - zrobione w cenie diagnozy samochodu...no wlasnie, diagnoza wykazala ze mam jakis maly luzik na kierownicy i naprawa tego ponoc bedzie mnie kosztowala okolo 1000£ = 4.500zl - juz chyba gorzej byc nie moze...oj moze byc gorzej, moze!!!!!
...dzisiaj o 1:00 wyjechalismy na wczasy do wloch przez francje (mieszkam w UK) chielismy tez pojechac na kilka dni do szwajcarii. do sedna! po 1h jazdy zauwazylem ze mam problem z wrzuceniem biegu, po chwili cichy swist podczas dodawania gazu na 6 biegu, zredukowalem na 5 i ok, z powrotem na 6, swist. kurrrrrr!!!! co jest nie tak! po kilkuset metrach kolejne redukcje na nizsze biegi i tu skrzynia nie wytrzymala! zblokowalo mi skrzynie biegow...zjazd na pobocze-pomoc drogowa i droga powrotna do domu
to moj pierwszy samochod i lawina problemow, nie wiem ile jeszcze wytrzymam.
kierowca pomocy drogowej:
-alfa to ladny samochod ale niestety lubia sie psuc
moja dziewczyna:
-nadal uwazasz ze alfa to dobry samochod a to to tylko kolejny pech, ktory nas spotkal?
ja:
-tak, uwazam ze to pech lub wina pseudo mechaniola ktory wymienial sprzeglo bo nie sprawdzil skrzyni a po drugie skrzynia dzialala inaczej jak odebralem samochod
ja jak kupilem moja to stala 5 miesiecy bo gosc mial juz nowe auto
i nie znalem auta ale w 1 dzien przejechalem nia ponad 1400km Luxemburg-Rzeszow
w niemczech momentami jechalem 200
i zero problemow
zatankowalem po korek w luxemburgu i dopiero po 915km zapalila sie rezerwa (wjechalem do PL i za chwile sie zapalila)
diesle pewnie ponad 1000 cos robia na 1 baku
teraz nie ma juz bezawaryjnych aut jakie nie kupisz moze sie psuc
bo jest duzo elektroniki itd
co do artykulu to moja alfa stala 5miechow i nadal wszystko dziala klima,klamki nie odpadly itd
pocieszajace jest to;d ze dzieki temu duzo osob nie kupi alfy:D
i ze jestesmy ekscentrycznie bogaci :D
"Użytkownicy starszych alf dzielą się więc na dwie grupy. Ekscentrycznych bogaczy, których niebanalna uroda wcisnęła pod pantofel i znerwicowanych bankrutów, w pośpiechu szukających dla siebie zwykłej "kury domowej" w postaci corolli lub avensisa."
Kupiłam Bellę w marcu, dokładnie po 13 dniach wracam ze znajomymi do domu i nagle "łup". -co to było? +chyba na coś najechałaś... Nagle dym spod maski no to wyhamowałam, z prawej strony jeszcze klamka się zacięła a ja komplet ludzi w aucie i panika. Powypuszczałam ich, po gaśnicę, otwieram maskę, na szczęście się nie paliło... I na tym się chyba moje szczęście skończyło, bo jak się okazało poprzedni właściciel na słowo honoru załatał chłodnicę(3/4 były łatane jak się później okazało) i mi korba bokiem wyleciała, rozwalając miskę olejową, głowicę i fragmenty silnika. Cóż mi pozostało - holowanie i na drugi dzień odstawienie Romusia do mechanika... Ratować nie było czego, więc od razu diagnoza: wymiana silnika. Auto odebrałam w połowie maja, sprowadzałam silnik z Anglii, jak się okazało na miejscu - powypadkowy i nie do końca sprawny, o czym mi powiedzieli po tygodniu jego bycia w PL, to go nie wzięłam. Kolejny zamawiałam już z allegro, ale tak jakoś wyszło, że mimo iż było wszystko ustalone, miły pan zapomniał mi go wysłać:/ Więc zamówiłam kolejny, który jak się okazało był już po wypadku, o czym przy kupnie nie raczyli mnie poinformować, ale ten na szczęście sprawny i po niewielkiej modyfikacji chodzi ładnie:) Oprócz tego na dzień dobry wymiana sprzęgła, nowe świece, klocki hamulcowe, rozrząd, chłodnica. Cały koszt naprawy wyszedł mnie około 9tyś. A z miesiąc temu zostawiłam auto na parkingu, wracam z pracy a tam olej cały rozlany - dziurka na 3cm się zrobiła, na szczęście dało się pospawać, od razu tłumik robiłam, bo już się prosił i wariator bo przy rozrządzie zapomnieli mi zrobić. Koszt 1.5tyś. Ale mimo kaprysów i tak bym Romusia nie wymieniła:)
To ja się pochwalę, że od 2 tygodni mojego Fiata holuje co rusz to lanos lub vectra b.
Po kolei?
- Rozrząd padł(tylko łożysko od balansów, ale nie chciałem tak jeździć) po 16tys i pół roku od wymiany - holowany lanosem prawie 40 km
- później padł wskaźnik poziomu paliwa, robił zwarcie, paliło bezpiecznik i nie było przez to iskry - holowany do domu prawie 200 km za vectra b
- na koniec jak już uporałem się z poprzednimi, padły panewki chyba, bo silnik chodzi jak sieczkarnia - holowany lanosem
Wszystko to w ciągu nieco ponad tygodnia i przez ten czas samochód zrobił na lince jakieś 400 km łącznie. Oczywiście o filtr i olej dbałem, na zimnym nie deptałem, rozrząd był nowy i łożyska "dobre"-niemieckie. Ot tak się zepsuła po prostu dla jaj podczas gdy dziadkowa mazda kumpla jeździła bezawaryjnie przez ponad rok(jeździła, bo rozbił się niedawno), dziadkowe audi kumpla to samo i mógłbym wymieniać dalej "dziadkowe" auta moich kumpli, które ich przynajmniej nigdy nie zawiodły...
BTW-znajomy kupił 156 1.9 jtd i już na starcie przeskoczył rozrząd, bo jakaś śruba się odkręciła czy coś takiego... . Kolega z mazdy nawet rozrządu nie wymieniał przez rok.
---------- Post dodany o godzinie 12:54 ---------- Poprzedzający go post został napisany o godzinie 12:51 ----------
Lanos mojej mamy ma 240 tys km i wierzcie lub nie, ale zawieszenie(wahacze czy jakiekolwiek gumy) nie były wymieniane jeszcze od nowości(wiem, bo historię auta znam od kiedy miało 2 lata po wyjechaniu z salonu). Zapraszam na przejażdżkę, zero stuków czy jakiegokolwiek pukania. Sądzę, że w Alfie po wymianie całego zawieszenie tłucze się bardziej niż w tym lanosie.
Wiem, głupie porównanie, ale nie wciskajcie kitu ludziom, że to bezawaryjne auta te Alfy. Owszem, są piękne i sam bym sobie kupił gdyby mnie było stać, ale denerwuje mnie już to ciągłe wychwalanie pod niebiosa marki...
W moim miciaku po 20 kilku tys przebiegu i ok 1,5 roku dała znać o sobie metalizowana ramka reflektora (bąble) oraz po sporych narzekaniach na znaczek/logo (szczególnie jednego użytkownika ;)) postanowiłem się mu przyjrzeć. W logo na tylnej klapie które służy jako przycisk do otwierania pod wpływem naciskania otarł sie na krawędziach klar. Trochę poskubałem i zdłubałem kawałek dalej i czeka go wymiana gwarancyjna (już umówiona).
AR 156 2.4 JTD 2002 zakupiona w 2007 r. przebieg udokumentowany 129.000 jednocześnie zakupiony golf 2001 TDI 130KM (jeździ ojciec) z przebiegiem nieco ponad 100.000 km.
Oba auta z książkami serwisowymi sprzedane z powodu stłuczek a nie zużycia technicznego. Oba przyjechały z Niemiec na kołach w stanie wizualnym adekwatnym do przebiegu (czyli niemal jak nowe).
AR156 w pół roku po zakupie wahacze górne, amortyzatory przednie oraz poduszki pod drążkiem stabilizatora. Wahacz górny (oryginał kupiony w serwisie) zaczął skrzypieć po ok 2 tygodniach a sworzeń nie wytrzymał nawet 15.000 km !!! Ponadto zaślepiony zepsuty EGR, przepływomierz, linki hamulca ręcznego, tuleje w dolnych wahaczach, i krótko przed sprzedażą zaczęły się hałasy z okolic alternatora oraz wypadałoby wymienić termostat.
W sumie nic poważnego, auto w momencie sprzedaży miało tylko ok. 155 km przebiegu. Brak jakichkolwiek problemów z silnikiem, skrzynią biegów, dwumasą, sprzęgłem (poza ciężkim działaniem).
Golf w tym czasie zrobił jakieś 25.000 km, naprawy to: tuż po zakupie głośny napinacza paska klinowego i później jakiś czujnik położenia pedału hamulca I TYLE.
Niby awaryjność AR większa ale nic poważnego się nie działo problemem jest coś innego - ogólna jakość wykonania. Golf jest sztywny, nie trzeszczy, nie stuka i jeździ tak jak jeździł w momencie sprowadzenia czyli jak nowy. Silnik TDI 130KM jest świetny, mało pali dynamika rewelacyjna do tego wytłumienie wibracji w tym samochodzie to mistrzostwo.
AR stuka, puka, skrzypi, wymaga smarowania elementów zawieszenia i klamek przednich, wnętrze też dokłada swoje. Jakość zawieszenia fatalna na szarpakach super a ciągle coś słychać.
Zalety 156 to niezawodny diesel i wygląd reszta jest kiepska - 159 to zupełnie inna bajka.
Miałem też na handel liczne alfy z silnikiem 1.9JTD i jeździło się nimi lepiej (zawieszenie) nie mówiąc już o TS ze względu na niską masę silnika (ale co się działo z tymi silnikami to już inna sprawa)
Mam moją AR 156 2.0 '99 od półtora roku, zrobiłem nią ok. 30 tys, jeżdżę nią codziennie do pracy, najwięcej w korkach po mieście, niedługo stuknie jej 200 tys przebiegu.
Lista rzeczy wymienionych:
- termostat
- linki hamulca ręcznego
- tarcze tył, klocki tył, klocki przód
- znaczek na masce
- pęknięta klamka lewa tylna
- zawieszenie całe tył
- zawieszenie całe przód (kpl wahaczy plus sprężyny)
- czujnik położenia wału
- wyrzucony katalizator
- chłodnica wody
- aluminiowe przewody układu wspomagania
- 2 razy olej z filtrami
Część to rzeczy czysto eksploatacyjne, ale były też psikusy-niespodzianki - pęknięcie klamki (niby drobnostka ale wkur...ająca), czujnik wału (rano w dniu wyjazdu w dłuższą trasę auto zastrajkowało i nie chciało odpalić), przeciekająca chłodnica czy przeciekające przewody wspomagania.
Do zrobienia szykują się w następnej kolejności, na wiosnę:
- regeneracja maglownicy
- rozrząd
- chyba też sprzęgło
Jakoś strasznie nie narzekam... Odpukać, na razie dobrze jeździ mi się tym samochodem. Biorąc pod uwagę jego wiek, niską cenę i radość z jazdy to nie jest źle.
Żyjemy w wolnym kraju i nikt nikogo nie zmusza przecież do kupowania tych awaryjnych alf - handlarz od passatów (TDI, 2000 rok produkcji, 170 tys przebiegu, igiełka, lodzio-miodzio) przynajmniej się ucieszy ;)
Hmmm , kurcze co wy macie z Tymi maglownicami ? Często widac ze piszecie że regeneracja maglownicy .
Moja ma 300 tys km z czego wszystko po polskich drogach .
Pewnie tylko dlatego ze nie wsadzałem tam zadnych 16-stek czy większych alum .
156 20 V ,cztery lata użytkowania zakupiona z 70 tys,aktualny przebieg160 000 tys.
lista płaczu :
Egr,
czujnik położenia walu
cieknący teleskop tylni,wymiana kompl na kayby
wybity drążek reakcyjny + łącznik stabi ,wymiana kompl wraz z wahaczami przód z tyłem,
2* przetwornica od ksenonów
urwana linka od ręcznego
wyciek oleju ,oring uszczelniający obudowę filtra olejowego
wszystkie przeguby zewnętrzne z wewnętrznymi,
3 urwane szpilki na kolektorze wydechowym,podobno choroba we wszystkich Fiatowskich R5,nawet 159 walczą z ta choroba tak dla pociechy
co 40 000 tys wymiana opon,wymywa bieżnik od środka,3 razy ustawiana geometria w niemieckim aso,majster stwierdził ze to max na to auto :eek: i dodał ze 159 z 19 wypadają jeszcze gorzej ,o tak mnie pocieszył
jak na dzisiejszy dzień to wszystko,oprucz tego skrzypiące zawieszenie,nauczyłem się z tym żyć ,podglaszam radio:D
a najgorsze ze moja druga polówka nie chce innego auta ot taka alfinia,bo w sumie to jej auto ja mogę go tylko naprawiać.
147, kupiona rok temu, poszło w nią sporo kasy na początku, ale od tego czasu padł tylko rozrusznik i tyle. Teraz będę wymieniał komplet klocków i tarczy. W porównaniu do tego, czego się spodziewałem, po prostu cud miód.
Ja tylko dodam że Alfa jako jeden z moich kilku samochodów jest najbardziej wymagającym opieki i inwestowania by nic tam nie pukało, coś nie trzeszczało, skrzypiało. Silnik nie narzekam chodzi bezawaryjnie.
To i ja kilka słów dopiszę:
156 SW 1,6 TS 2004, zakup pocz. 2006r (powystawowa) u nas od z przebiegiem stu kilometrów.
Do teraz niecałe 100 tys km
Awarie:
- na gwarancji jeszcze - awaria panelu klimatyzacji
- na gwarancji wymiana komp pokładowego
- również na gwarancji, ale to nie awaria tylko kradzież w jednym z ASO sondy lambda i podmianka jej na wadliwą, co później skutkowało wieloma wizytami w różnych serwisach, bo trudno było znaleźć przyczynę (złodziej dodatkowo polutował kable ze sprawnej sondy ukrywając to wszystko) - to był przyznaję ciężki okres, cholera mnie brała, ale widać jak na opinię o awaryjności samochodu ma wpływ jakość serwisów AUTORYZOWANYCH! no niestety, fatalny.
- ok 250zł - spięcie w inst elektr
- niedawno termostat
- niedawno linki hamluca ręcznego
i tyle. Chyba nie tak źle jak na 100tys prawie. Bravka przy porównywalnym przebiegu o wiele więcej mnie kosztowała i więcej dni spędziła w serwisach.
Resztę uważam za eksploatację - olej co 10 tys, filtry, rozrząd z wariatorem i paskiem i rolkami urządzeń dodatk . przy 55tys, hamulce coś ok 80tys, no i teraz kilka elementów przedniego zawieszenia, byłoby dalej ok pewnie, ale niestety dziura w drodze i wahacz do wymiany... więc przy okazji odstawiania coś tam więcej kazałem wymienić żeby znów za kilka mcy nie jechać.
Vki (156 i 166) - jeszcze za krótko je znam, ale widać już, także z ich historii bo to używki, że daje zawieszeniu (156) w kość cięższy i mocniejszy silnik , sprzęgło również obrywa przy tym, pewnie podobnie w dieslach..
Ja w grudniu ub. roku jak kupiłem to zawias był jeszcze w miarę sprawny (bez rentgena w oczach nic się nie dało zdiagnozować), a zima+początek wiosny na naszych KOMPLETNIE roz$%^&*# pseudodrogach rozwaliły mi praktycznie cały przód i maglownicę (kwestia 2-3 miesięcy przy całkiem niedużym przebiegu w międzyczasie oraz omijaniu wszystkiego co się dało (a przeważnie się nie da)...
Więc jeśli kolega Dziaru zrobił 3 stówy na jednej maglownicy, to ma masę szczęścia i może trwalszy zawias i maglownicę niż w 156, bo drogi na Śląsku chyba lepsze niż w stolycy nie są :P
W ogóle na te nasze drogi, to żal czymkolwiek wyjeżdżać ... :mad: