Tak. Też mi się wydaje mało opłacalną inwestycją ze strony sprzedającego. Niestety mogę go po części trochę zrozumieć. Sam latem 2016 kupiłem auto, w które trochę włożyłem po zakupie, jednak nie mogę się do niego przekonać gdyż po prostu mi nie pasuje, co się okazało niestety po kilku miesiącach użytkowania. Więc inwestycja mi się nie zwróci, a wypisując co zostało wymienione i za ile także może wzbudzać podejrzenie. :) Może trafił swój na swego. Ale fakt, czujnym trzeba być. Pytanie, czy po przekroczeniu tych magicznych 300 tyś auto będzie w tym przypadku wymagać takich nakładów które po części w opisie zostały wyeliminowane? Czytałem na temat klap, turbo jak turbo, jeden przelata 350 tyś nic nie robiąc drugiemu padnie po 160 tyś. Sam miałem wcześniej mondeo MK3 TDDI który jeździ i jeździ i jeździ. Ale to całkiem inna konstrukcja i nie temat tu. Wracając do ogłoszenia. Czy na samych zdjęciach jest coś niepokojącego na co należało by zwrócić uwagę i mogło by ostudzić chęć sprawdzenia autka na miejscu?