Napisał
milleniusz
Piękna historia. Ale to był wykład wysoce teoretyczny, słuszny i naukowy i w ogóle, ale nie rozkminka jak chłopu na rowie. No i ta twoja skumulowana energia akurat nie oddziaływuje na łańcuch rozrządu, czy tam pasek, bo chyba to mamy, oraz koło dwumasowe, jak ktoś wspomniał. Raczej tłoki, wał, prowadnice tłoków, jakkolwiek to się nazywa, panewki. Czy słychać, że to pada u nas?
Niemniej, co do zasady, wiem o co ci chodzi. Tylko jak pisali już koledzy, nie chodzi o przyspieszanie ze 1.500 rpm na pełnym bucie, bo to lekki idiotyzm, a raczej o spokojne kulanie się. Jeżdżę już różnymi autami ponad 20 lat, ciekawych rzeczy byłem uczony i powiem ci, że jak się mogę przebujać na trójce przez zakręt 90 stopni i mi się auto od jakiś 1.200 rpm podniesie bez czkania, dławienia czy dzwonienia kapslami, jak niegdyś bywało, to jest to jakaś dla mnie wartość. Być może ważniejsza niż jakieś tam ułamki do setki. Które się też czasem przydają, ale znacznie rzadziej, bo mi wtedy balast trzeszczy, że jeżdżę jak wariat.
Uprzedzając kontrę - tak, wiem, że dla tutejszych petrolhedów Alfa nie została do tego stworzona i każdy zakręt należy pokonywać na drugim biegu, z prędkością obrotową min 2.500 i z zaciągniętym ręcznym! :)
Dodano po 5 minutes:
Przy tych samych warunkach obciążenia silnika (kombinacja akceleracji, masy, wzniesienia, oporów powietrza i innych) to jest raczej niemożliwe. Ale w internecie widziałem kiedyś jak samochody jadą (same) pod górę, więc kto wie. Jak fizyka zawodzi, to reszta jest kwestią wiary. :)