-
No Panowie chyba jest winowajca-bella jeszcze na warsztacie wiec sam nie moge potwierdzic na 100% ale podobno zawor podcisnienia byl walniety i kiedy zawieszal sie na pelnym otwarciu byly zle dawki powietrza i nie chcial zapalic. To przywieszanie sie w glupich pozycjach podobno moglo miec tez duzy wplyw na muła na niskich obrotach kiedy juz w koncu odpalil.
Jutro przed poludniem odbieram bellę i zobaczymy czy faktycznie. Koszt 200 zl wiec jezeli to rozwiaże oba problemy to będę wniebowziety :)
-
Długo nie pisałem ale alfa miała przygody i najadłem sie sporo stresu. Ale po kolei.
Jak wyżej pisałem-odebrałem auto i wszystko było ok przez 2 dni. Aż do momentu kiedy przestało być ok. Bella prychnęła na mnie na wjezdzie na wiadukt na glogowskiej i zdechła na amen. Już nie dało się odpalić ponownie. Wqrwilem sie ogolnie. No to tel.po ziomka, linka i na warsztat.Tam spędziła caly dlugi weekend. Załamany bledem czujnika bylem pewien,ze już czeka mnie wymiana czujki ale nie od korbowodu a od rozrzadu (wiadomo z czym sie to wiąże). No ale debata z chlopakami z warsztatu sie wywiazala bo cos mi nie pasowało. Postanowilismy przetrzepać bellę od A do Z. I cóż się okazało. Czujniki były dobre, błąd wynikał z minimalnie przytartego kabla jednego z nich. Uporalismy sie z kablozą. I alfa nadal nie zagadala. Ponownie zmierzyliśmy ciśnie ia na listwie CR i ku naszemu zdziwieniu tym razem brak ciśnienia. Tzn jakies mega niskie,rzedu 30-40. Rozebraliśmy regulator paliwa w mak. A tam syf taki, że to po prostu nie mialo prawa dzialać. Poskladane do kupy. Alfa pali od strzala. Wychodzi na to, że zazębiy się dwie usterki,z czego każda miała dość losową naturę.
Zlany już potem i prawie posikany ze szczescia wsiadam zeby wybrać się na jazdę testową. No i znowu CH mnie strzelił bo jadę jak polonezem. Zero turbiny, a po wkręceniu na 3,5k obrotów marchewa na blacie i już zamula kompletna. No to zawinka do warsztatu. Ale tu juz bylem spokojniejszy bo wiedzialem o co biega. Przegląd wszystkich węzykow i jeden pekniety przy tzw. Pierburgu kolo dolotu. A drugi-plastikowy jakby nadgryziony przez jakiegos stwora. Tzn nie wiem ale tak to wygladalo. Szybka akcja o kryptonimie "robimy węża",odpalam bellę i jazda testowa. Na pierwszy rzut ucha silnik pracuje inaczej. Lepiej. Trochę glosniej ale rowniej. Moc lepsza. No to na ul. niestachowską i but w podłogę. Natychmiastowo wbiło mi dupę w fotel a krew spłynęła z jajec gdzieś pod kręgosłup! Banan na mordzie od ucha do ucha. I tak jest do teraz :) Niunia chodzi jak marzenie. Mało tego- wcześniej byłem pewien,że zbliża się czas na sprzeglo i dwumase (obroty rosly a auto szlo ospale + telepało budą przy gaszeniu). Po opisanych w tym temacie czynnościach bella jest pełna wigoru, reaguje na gaz niczym błyskawica, ma moc od samego dołu, a gaśnie jak benzyniakm! Żadnych szarpnięć i telepania! Odkrywam to auto na nowo ;)
Wybaczcie brak PL znakow i ew. literówki. Pisze z telefonu :)
-
No gratulacje. Nie ma to jak tanie naprawy i sprawna alfa!
-
:) Koszt całości zamknął mi sie w niecałych 500 zł więc może nie jak za darmo, ale w świetle potencjalnego zrzucania rozrzadu i wymiany czujnika za kolejne 4 stówki to jest super :)