Ja uwazam ,ze dobrze zrobic i bedzie smigac,oczywiscie lepiej szkoda calkowita i jak najmniej straty PLN ale bedzie dobrze,wazne ze zonka cala .
Printable View
Ja uwazam ,ze dobrze zrobic i bedzie smigac,oczywiscie lepiej szkoda calkowita i jak najmniej straty PLN ale bedzie dobrze,wazne ze zonka cala .
No właśnie wstaw zdjęcie spod maski.
Ja myślę, że zanim zdecydujesz co dalej to trzeba auto wziąć na płytę i sprawdzić czy coś się ruszyło, a jeśli nie (i oby tak było) to auto do ASO i na bezgotówkową naprawę.
No chyba, że tak jak ktoś mówił wcześniej, że auto świeże więc 100% kwoty ubezpieczenia przy szkodzie całkowitej - to byłaby chyba idealna sprawa, bo bierzesz kasę i idziesz po nowe, o ile jeszcze można kupić...
Pozdrawiam.
- Rafał
Współczuję - przykra sprawa. Długo nią się nie nacieszyłeś, ale może faktycznie nie będzie tak źle. AC oczywiście miałeś? Ciekawe w jakim wariancie, i czy załapiesz się na zwrot ceny fakturowej...
Auto w leasingu więc tak na prawde nie wiem co leasing zrobi jesli faktycznie szkoda bedzie całkowita.
Nie wiem tez czy dostana 100% zwrotu wartosci ubezpieczenia - musze sprawdzic co bylo na umowie.
Najbardziej jednak boje sie sytuacji ze serwis bedzie na sile chcial zrobic na granicy szkody calkowitej, aby zarobić cos na naprawie, bo jesli nie bede naprawiać tylko wezme nowe, to Leasing sprzeda w takim stanie w jakim jest.
Auto zawiozłem do Viamotu i byc moze w srode bede cos juz wiedzial.
Ale gosc z serwisu jak dowiedział sie, ze to tramwaj to pokiwal tylko głowa i nadziei raczej mi nie dał :(
A co do płyty to wymusze na nich badanie na niej, bo jak nie to nie pozwolę im auta dotknac.
Szczerze współczuję. Ale zachowaj "chłodną" głowę, bo przez "ciśnienie" można podjąć tylko złą decyzję. Głowa do góry.
Sprawdziłem. Mam w ubezpieczeniu opcje niezmiennej wartosci samochodu przez 1 rok więc to i dobrze i zle. Dobrze bo dostanę (chyba) całość kwoty w przypadku całkowitej szkody, ale zle bo to podnosi wartość auta i powoduje, ze naprawa bedzie musiała kosztowac prawie 65 tys. netto aby zrobili kasacje.
Boje sie, ze szkode wycenia na 55-60 tys i bedzie problem co robic.
W takim przypadku faktycznie lepiej, żeby była całkowita.
Sprawa idzie o grube pieniądze, więc jeśli zaniżą kosztorys, to pozostaje Ci powołanie niezależnego rzeczoznawcy, który wykaże, że koszt naprawy jest wyższy od tego przedstawionego przez zakład ubezpieczeń.
Pozdrawiam.
- Rafał
Jeśli to samochód z 2011 roku, to raczej ciężko im będzie zrobić szkodę całkowitą. Możesz likwidować do 100% wartości pojazdu (to szkoda z OC, więc tak jest) - nie sądzę, żeby naprawa, nawet robiona na faktury, przekroczyła 50 tysięcy złotych. A to auto zostanie wycenione na c.a. 80 tysięcy wartości. Jakbyś miał jakieś jaja z ubezpieczycielem - odezwij się na PW - mamy tutaj zaprzyjaźnionych biegłych i trochę doświadczenia w likwidowaniu szkód - ubezpieczalnie teraz robią co chcą, ale są odpowiednie sposoby, żeby zmusić ich do wypłaty tego, co powinni wypłacić.
Nie wiem tylko co w silniku (mocowania po bokach) ale nie wyglada to dobrze :([/QUOTE]
---------- Post added at 10:40 ---------- Previous post was at 10:38 ----------
Absolutnie nie jest lepiej, żeby szkoda była całkowita. I samo powołanie niezależnego rzeczoznawcy niewiele daje - często trzeba sięgnąć do kompletu po jakiegoś sprytnego prawnika.